Po styczniowym pożarze hospicjum stacjonarne zamknięto. Nie ma usług, więc NFZ nie płaci.
Fundacja kontynuuje natomiast działalność w drugiej formule, czyli hospicjum domowym. Prezeska Fundacji, Barbara Bonna, mówi, że pomoc otrzymują wszyscy, którzy się zgłaszają, teraz jest to powyżej dwudziestu podopiecznych.
W stacjonarnej placówce przebywało zazwyczaj od 24 do 26 osób. Fundacja nadal prowadzi projekt Dziennego Domu Opieki, bo na niego ma środki unijne.
Bonna liczy, że hospicjum uda się otworzyć za trzy, cztery miesiące. - Nie wiem, kiedy to dokładnie będzie - podkreśla. - Musimy się teraz, niestety, poruszać w zakresie tego, co jest możliwe. By potem była wystarczająca ilość środków na odprawy dla pracowników, musiałam podjąć takie, a nie inne decyzje.
Przypomnijmy, hospicjum miało wypracowany zysk powyżej 1 mln zł.
Dopytujemy, dlaczego będą zwolnienia grupowe, skoro wiążą się z odprawami, a hospicjum i tak ma być ponownie otwarte. - Zawsze możemy to odwołać - odpowiada Bonna. - Ale gdy hospicjum będzie później otwarte, nie będę mieć już pieniędzy na odprawy. Co wtedy?
Większość pracowników ma trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Z czego wynika zwłoka związana z otwarciem?
Sędzia bez togi zapyta dzieci z "Malinek" o klapsy
- Wszelkie rzeczy formalne są teraz utrudnione - wyjaśnia prezeska. - Nie można iść do urzędów nic załatwiać, to wydłuża proces decyzyjności. Biuro projektowe, które adoptuje projekt do wymogów przeciwpożarowych, też ma utrudnioną sytuację. Czekamy na odpowiedź z wojewódzkiej straży pożarnej. Wtedy można projekt zakończyć. Musimy wiedzieć, jaki PSP ma stosunek do propozycji biura projektowego.
Prezeska mówi, że Fundacja nie ma wyjścia: - Już miesiąc temu analizowałam sytuację, ale liczyłam jeszcze, że może coś się ruszy.
Ostatni pracownicy dostaną odprawę za cztery miesiące. Pytamy, czy załoga będzie mieć możliwość powrotu? - Tak, oczywiście, że tak - odpowiada Barbara Bonna.
Burmistrz Arseniusz Finster informuje jednak, że straż pożarna nie chce wydać zgody ze względu na to, że dobudowana część budynku (funkcjonuje tam Dzienny Dom Pobytu) nie miała pozwolenia na użytkowanie.
- Straż pożarna mówi tak - jak macie tam hospicjum i u góry świetlicę, to musicie mieć pozwolenie na użytkowanie na wszystko - informuje burmistrz. - Dlatego zablokowano. Hospicjum jest wyremontowane. Czeka, można wejść, ale w związku z tym, że dobudówka jest zrobiona w taki, a nie inny sposób, to trzeba izolować szyb windy, jakąś klatkę schodową dobudować itd. Fundacja stara się o odstępstwo, ale moim zdaniem po tej sytuacji związanej z pożarem będzie o nie bardzo ciężko.
