Zwłoki zwierząt na terenie działek
Wracamy do sprawy Toruńskiej Kociej Straży, czyli fundacji, w której w marcu br. znaleziono 37 zwłok zwierząt. Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt poinformowało, że w piątek, 17 maja w jednym z domków na terenie ROD „Metalchem” przy ul. Przybyszewskiego doszło do odkrycia zwłok zwierząt. To właśnie tam mieściła się poprzednia siedziba fundacji Toruńskiej Kociej Straży. Na miejscu pojawiła się policja.
– Znaleziono zwłoki zwierząt w poprzedniej siedzibie tej fundacji. Trudno stwierdzić liczbę, ponieważ ciała są w znacznym składzie rozkładu. Jest ich pięć, może sześć. To prawdopodobnie koty – informuje Piotr Korpal, prezes Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt.
Do domku prawdopodobnie dostali się działkowcy. Otworzyli domek, chcąc go uporządkować po poprzedniej właścicielce. Miał unosić się z niego smród. Truchła znajdowały się w nieczynnej, pozostawionej w domku lodówce. Zabezpieczyli je policjanci.
– Policjanci zabezpieczyli truchła siedmiu kotów. Grupa dochodzeniowo-śledcza przeprowadziła w tym miejscu czynności procesowe. Postępowanie jest w toku, przyczyna śmierci zwierząt będzie znana po uzyskaniu opinii biegłego z dziedziny weterynarii – informuje Dominika Bocian, oficer prasowy Komendy Policji Miejskiej w Toruniu.
Pod nadzorem prokuratury wciąż trwa postępowanie w sprawie odnalezienia zwłok 37 zwierząt w pawilonie handlowym przy ul. Gagarina. Jak informuje Dominika Bocian, dotychczas przeprowadzono szereg czynności procesowych. Co to znaczy? Na pewno przesłuchano już pierwszych świadków, o czym poinformował Marcin Linczerski, szef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód. Prokuratura wciąż czeka na opinię biegłego z zakresu weterynarii. Będzie to kluczowy moment dla sprawy, ponieważ to od opinii biegłego zależeć będą kolejne decyzje w postępowaniu. W opinii biegłego znajdą się protokoły posekcyjne, gdzie podane zostaną powody śmierci zwierząt. Kiedy może być gotowa? Przy dużej liczbie zwierząt do zbadania opinia szybko nie powstanie. A teraz doszły do tego kolejne, które również są dowodem w sprawie.
"Tam była umieralnia!" Tak wyglądał koszmar zwierząt w "schr...
Toruńska Kocia Straż wciąż działa
W poprzednim tygodniu informowaliśmy Czytelników „Nowości” także o tym, że Toruńska Kocia Straż wznowiła działalność, co sugerowały choćby media społecznościowe fundacji. Zamiast potępienia czynów w komentarzach pojawiały się głównie słowa wsparcia. Pod naszym postem na Facebooku z informacją o artykule o wznowieniu działań wywiązała się spora dyskusja, nie tylko z osobami, które nie wspierają tego typu działań, ale także z samą Toruńską Kocią Strażą. Okazało się, że obserwatorzy profilu na Facebooku, którzy wyrażali niechęć wobec działań lub informowali o tym, co doszło w pawilonie na Gagarina, zostali poblokowani. Sama właścicielka Toruńskiej Kociej Straży na informację, że zwierzęta w klatkach miały brudno i siedziały bez dostępu do świeżego powietrza czy światła, odpisała:
– Zwierzęta miały w klatkach czysto, co widać na filmiku nakręconym przez reportera Radia PiK. Przez rolety wpadało dzienne światło, co widać na zdjęciach TTOPZ. A karton ze zwłokami był jeden. Strasznie dużo bzdur piszecie [...].
Zdjęcia zamieszczone przez TTPOZ ze środka pawilonu Gagarina pokazują jednak coś innego. O nieprzyjemnym zapachu i przecieku na ścianie informowali także przedsiębiorcy pawilonów obok. Piotr Korpal wyjaśnił też „Nowościom”, dlaczego stałe przebywanie zwierząt w klatkach jest dla nich szkodliwe.
– Te zwierzęta żyły po prostu w stresie. To tak, jakby nas zamknąć w małej klatce i zabrać dostęp do wszystkiego. Właścicielka fundacji zbierała też często koty dzikie, które nauczyły się żyć na dworze. Taki kot nawet w najlepszych warunkach będzie po prostu dziki. A co dopiero w takiej klatce? – wyjaśnia Piotr Korpal. – A poza tym musimy pamiętać o fakcie, że przywożenie zdrowych kotów do środowiska, gdzie panuje panleukopenia powoduje, że śmiertelność wzrasta aż o 80 procent.
Prezesowi Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt zależy jak najszybciej na odcięciu właścicielki Toruńskiej Kociej Straży od środowiska prozwierzęcego, by zminimalizować ryzyko powtórzenia sytuacji z Gagarina. Wniosek o zakaz posiadania zwierząt został już złożony.
– Trudno powiedzieć, czy zakaz powstrzyma działania właścicielki fundacji, ale być może przestraszy osoby z jej otoczenia, które pomagały w pseudoratowaniu zwierząt. Mamy nadzieję, że dojdzie do tego szybko – mówi Piotr Korpal.
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
