- Po cichu od grudnia wiedzieliśmy, co nas czeka - opowiada jeden z zatrudnionych w Zakładach Chemicznych Zachem w Bydgoszczy. - Jednak łudziliśmy się, że może nie będzie tak źle. Do teraz, gdy zarząd ogłosił, że wielu pożegna się z pracą.
Czytaj też: Zachem Bydgoszcz. Zostaje zakład tworzyw sztucznych, uratowanych 41 miejsc pracy!
- Otrzymaliśmy zawiadomienie o zwolnieniach grupowych w Zachemie, dotyczą one 50-150 osób do końca tego roku - informuje Tomasz Zawiszewski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy.
Czytaj też: Zachem Bydgoszcz. Jeśli ktoś zarabia więcej niż 4,5 tys. zł brutto, jego pensja zostanie obniżona
- Niestety, większość załogi to ludzie, którzy mają około 50 lat, przecież Zachem to jeden z najstarszych bydgoskich zakładów - komentuje Andrzej Werner, szef zakładowej Solidarności. - Zrobimy wszystko, by redukcja zatrudnienia była jak najmniejsza. Chcemy wynegocjować taki Program Dobrowolnych Odejść, który pozwoli choć najstarszym przetrwać czas do emerytury.
Emocje udzieliły się także Waldemarowi Tomczukowi, szefowi związku zawodowego Zmiana. - Fiaskiem zakończyły się nasze grudniowe rozmowy z zarządem, bo zwyczajnie nie zgodziliśmy się, by część osób straciła pracę, a reszta 15 proc. swojej pensji. Wszelkiemu złu w naszym zakładzie winni są bezpośredni pracodawca, czyli Zachem oraz Ciech. Podczas prywatyzacji obiecał nas rozwijać, dziś widać, jakie są tego efekty.
Boli, ale nie ma wyjścia
Ciech kupił Zachem w 2006 roku. Wtedy udało się wynegocjować Pakiet Gwarancji Socjalnych - obowiązywał do czerwca 2010. Zredukowano etaty o ok. 100 (dziś firma zatrudnia 764 pracowników), ale towarzyszył temu atrakcyjny Program Dobrowolnych Odejść ze sporymi odprawami. Niektórzy przeszli od razu na emeryturę, część znalazła zatrudnienie w innych spółkach firmy. Zmiany nie były aż tak bolesne dla załogi i obyło się bez zwolnień grupowych.
Jednak od tego czasu wiele się zmieniło. Zachem walczy z kryzysem i mimo cięcia kosztów ciągle zmaga się z wielomilionowym zadłużeniem.
- Restrukturyzacja jest konieczna, inaczej nasza firma nie przetrwa - podkreśla Konrad**Mikołajski**, prezes Zachemu. - Chcemy doczekać korzyści z nowych inwestycji, jednak na to można liczyć za trzy, pięć lat. Efektów ekonomicznych zaś potrzebujemy od zaraz. Skutki zwolnień może złagodzić porozumienie ze związkami zawodowymi i pójście z ich strony na ustępstwa w układzie zbiorowym pracy.
Czytaj też: Zachem Bydgoszcz. Związkowcy złożyli broń
Prezes twierdzi, że w 2011 roku udało mu się uratować 500 miejsc pracy w spółkach, dla których znaleziono nowych właścicieli , np. w zakładzie tworzyw sztucznych, pracowało w nim i (po sprzedaży) pracuje 41 osób.
Zachem to nie jedyna kujawsko-pomorska firma, która w styczniu ogłosiła, że zwalnia grupowo pracowników. Zrobiły to również: Huta Szkła Irena w Inowrocławiu (200 osób), Bydgoskie Fabryki Mebli (180) czy Inspektorat Sił Zbrojnych w Bydgoszczy (87).
Bezrobocie w regionie rośnie, wynosi 16,4 proc., bez pracy jest już prawie 140 tys. mieszkańców.
