Wigoru i poczucia humoru 106-letneij pani Aurelii Liwińskiej z Torunia nie brakuje. - Bo ja zawsze albo choruję, albo dworuję - mówi "Nowościom". Rozmawiamy cztery dni przed Wigilią i najstarsza torunianka pełna jest optymizmu. Ale czy kiedyś w jej życiu bywało inaczej? Rzadko, mimo przeciwności losu.
Boże Narodzenie pani Aurelii. "Karp? Nieee, nigdy nie lubiłam"
Pani Aurelia jest aktywna fizycznie i intelektualnie. Słucha wiadomości, czyta gazety, w tym "Nowości", interesuje się i tą wielką polityką, i tą lokalną. Żyje zatem teraźniejszością. Kolejne święta Bożego Narodzenia jednak są też dla niej okazją do wspomnień i powrotu do czasów dzieciństwa.
Mała Aurelia przyszła na świat w 1917 roku w majątku Kołbanie na Wołyniu. Była piątym dzieckiem Aliny z Kurowskich i Mariana Zaleskiego herbu "Dołęga". Rodzina była patriotyczna, a środowisko, w którym dorastała dziewczynka - wielowyznaniowe i wielokulturowe. Odebrała staranne wykształcenie, m.in. na pensji dla panien.
Z tamtymi stronami związane są najwcześniejsze wspomnienia pani Aureli, także te świąteczne. - Choinka, oczywiście, zawsze była żywa (do dziś taka lubię). Sadziło się nią przed Bożym Narodzeniem. Rosła sobie i na święta dopiero drzewko było wykopywane. Takie świeże trafiało do domu. Jak pachniało... - wspomina torunianka. Dodając, że choinki nie może się doczekać do dziś, ale "jeszcze bardziej tego, co pod choinką".
W dzieciństwie zresztą było podobnie. W domostwie pełnym gwaru (zjeżdżała rodzina) dzieci wyczekiwały, co tym razem przyniesie im aniołek. Bo tam zabawki i słodycze przynosił aniołek, a nie jakiś tam Gwiazdor.
- Ulubione smaki i potrawy? Słodki kompot z suszonych owoców i kisiel. Na to się cały rok czekało - wspomina pani Aurelia. - Tak samo jak na "łamańce" i makowiec. Ryby? Karp? Nigdy nie lubiłam... Ale obowiązkowo trzeba było skosztować każdej z 12 potraw na wigilijnym stole, więc troszkę jadłam.
Kolędowanie od zawsze pani Aurelii sprawiało wielką przyjemność. Tak jest do dziś. Ulubiona kolęda seniorki to "Przybieżeli do Betlejem". Dlaczego? - Jest taka radosna i skoczna. Można i pośpiewać, i poskakać - mówi z uśmiechem.
Święta w 2023 roku. Ma być rodzinnie, wesoło i aktywnie - tak pani Aurelia lubi!
Swoje 106 urodziny pani Aurelia obchodziła 24 lipca br. Jak co roku, towarzyszyła im rodzinna impreza - tym razem na toruńskiej Barbarce. "Nowości" pisały o tym wydarzeniu, a Czytelnicy nie kryli podziwu dla formy, w jakie jest najstarsza torunianka. I tak jest do dziś!
- W październiku wyprawiłyśmy się z mamą i zaprzyjaźnioną z nami Irminą Marcinkiewicz do lokalu wyborczego. Dla mamy było oczywistym, że chce oddać swój głos w wyborach. Zaraz po tym byłyśmy na spacerze w lesie - wspomina pani Maria Liwińska-Marek, córka seniorki, która z nią mieszka i otacza opieką.
Sprawności fizycznej i determinacji pani Aurelii można tylko pozazdrościć. -Ostatni taki fizyczny wyczyn to całodzienna nasza wędrówka po cmentarzach w Warszawie 1 listopada - dodaje córka.
Seniorce jednak inny wyczyn zapadł w pamięć. - Miesiąc temu mieliśmy rodzinną uroczystość. Dostałam od rodzinki elektryczny rower i sama nim pojechałam do restauracji - podkreśla z dumą pani Aurelia. A gdy córka delikatnie prostuje, że był to elektryczny wózek, a nie rower, tylko prycha ("To po co mi mówiliście, że to rower?")
Przekomarzanki, żarty, a nawet cięte riposty to specjalność pani Aurelii. Podobnie jak ciągłe pragnienie aktywności, kontaktów z ludźmi, nowych informacji. Boże Narodzenie zatem najstarszej torunianki ma być nie tylko wesołe i smaczne, ale i aktywne. -Wybieramy się między innymi na spacer po starówce, by mama mogła podziwiać świąteczne iluminacje - zdradza pani Maria.
Życzenia pani Aurelii dla torunian na Nowy Rok 2024: "Spokoju i zgody!"
106-letnia torunianka doczekała się 4 dzieci, 10 wnuków, 17 prawnuków i - tak! - dwóch praprawnuków. Ci najmłodsi członkowie rodziny mieszkają we Wrocławiu. Chłopcy mają 4 i 2 lata.
Sprawy całej rodziny pani Aurelię żywotnie interesują. Jedocześnie też jednak, ja piszemy na wstępie, wciąż głodna jest informacji o tym, co dzieje się w kraju, regionie i w Toruniu. Z miastem czuje się serdecznie związana, choć potrafi na wiele spraw nadal spojrzeć krytycznie.
A czego życzy seniorka torunianom i Czytelnikom "Nowości" w Nowym Roku 2024? - Spokoju i czasu zgody, bez wyzwisk i kłótni. Tego, żeby czasem zapanowała idealna cisza - kończy Aurelia Liwińska, redakcji naszej życząc natomiast "opisywania częściej miłych rzeczy".
WAŻNE. Recepta pani Aurelii na długowieczność? Optymizm, nawet gdy życie ciężko doświadcza
- Aurelia Liwińska urodziła się w 1917 roku w majątku Kołbanie na Wołyniu. Była piątym dzieckiem Aliny z Kurowskich i Mariana Zaleskiego herbu "Dołęga". Rodzina była patriotyczna, a środowisko, w którym dorastała dziewczynka - wielowyznaniowe i wielokulturowe. Odebrała staranne wykształcenie, m.in. na pensji dla panien.
- Los dziewczynkę doświadczał od najmłodszych lat. Jako trzylatka straciła ojca, który został zamordowany podczas wojny polsko-bolszewickiej (1920 rok). Dorastała zatem jako półsierota. Jako młoda dziewczyna, wkraczająca w dorosłość, doświadczyła okrucieństwa wojny. W 1943 roku przeżyła rzeź wołyńską. Dalsze lata wojny spędziła w Generalnej Guberni wraz z matką i dwójką dzieci, którymi się opiekowały.
- Aż do upadku Powstania Warszawskiego przebywała w Kobyłce pod Warszawą. Po zakończeniu wojny zamieszkała w Iwicznej, gdzie poznała przyszłego męża - Czesława Liwińskiego, który powrócił z niewoli niemieckiej.
- Pani Aurelia opowiada, że po śmierci matki mężczyzna przyszedł do niej i powiedział wprost: „Pani nie ma nikogo, ja wróciłem z niewoli niemieckiej. Może połączymy swoje losy i pójdziemy dalej?” Ślub wzięli 26 grudnia 1945 roku i razem przeżyli 53 lata.
- Tym sposobem w 1946 roku już z mężem Czesławem Liwińskim nasza bohaterka osiedliła się w miejscowości Okonek. Małżonkowie doczekali się czworga dzieci oraz dziesięciorga wnucząt, kilkunastu prawnucząt. Po śmierci męża w 1998 roku zamieszkała z córką w Toruniu. Obecnie ma już nawet dwóch praprawnuków!
- Jaka jest pani Aurelia? Nadal jest osobą żywotną, pogodna i po prostu radosną. Jeśli chodzi o codzienne nawyki, to... naleweczki nie odmawia. Lubi też spacery z kijkami. Seniorki wiek zdaje się w niczym nie ograniczać. Współorganizowała kilka lat temu Kongres Kobiet, z okazji 102 urodzin poleciała samolotem na wycieczkę do Warszawy - był to prezent Portu Lotniczego Bydgoszcz.
- 24 lipca pani Aurelia skończyła 106 lat. Urodziny obchodziła w gronie krewnych i przyjaciół toruńskiej na Barbarce.
