Wstępnie konkubent matki pobitego dziecka Radosław K. usłyszał zarzuty ciężkiego uszkodzenia ciała oraz fizycznego znęcania się Wówczas groziło mu do 5 lat więzienia. Prokuratura zaostrzyła jednak zarzuty, uważając że było to znęcanie ze szczególnym okrucieństwem.
- Podejrzany częściowo przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że pobił dziecko, bo go zezłościło, obudziło w nocy. Nie był to incydent. Przemoc była stosowana od 1 sierpnia 2017 - powiedział prokurator Jacek Lasiński.
Prokurator przychylił się do wniosku policji i skierował do sądu wniosek o aresztowanie Radosława K., tymczasowe – na 3 miesiące.
Czytaj także: Stan 2,5-letniego Piotrusia jest ciężki. Policja sprawdza czy został pobity
Okazuje się, że policja wcześniej nie miała sygnałów o przemocy w tej rodzinie. Nie było zgłoszeń z rodziny, od sąsiadów, ani z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Społecznej. Rodzina była objęta pomocą ośrodka oraz nadzorem kuratora, ale z innych powodów – niewydolności opiekuńczo-wychowawczej mamy.
- Jestem zszokowana tym pobiciem i poruszona tragedią jaka się stała. W tej rodzinie nie było podejrzeń o przemoc. Konkubent matki dziecka pracował, nigdy nie był pijany czy agresywny podczas odwiedzin asystenta, nie miał kuratora czy konfliktów z prawem. Niepokoiły nas inne rzeczy i reagowaliśmy na nie. Ogrom pracy został wykonany, co potwierdzają monity do sądu. Pracuję w MOPS 26 lat i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nikt z pracowników nie zignorowałby sygnału o przemocy.
Reagujemy nawet na anonimy, wchodzimy w środowisko, zawiadamiamy policję. Tu takich sygnałów nie było. Z mediów dotarła do mnie informacja, że babcia podejrzewała złe traktowanie dziecka. My wiemy, że nie miała z nim kontaktu. Nam żadnych podejrzeń nie zgłoszono – zapewnia Marta Kubas-Trędewicz, kierownik MOPS w Rypinie.
MOPS ma obszerna dokumentację swoich działań. Gdy rok temu Piotruś był bardzo chory, z temperaturą, a mama nie zadbała o leczenie, to pracownik ośrodka wezwał karetkę. Maluch trafił do szpitala. Następnie dziecko trafiło do pogotowia opiekuńczego. Matce ograniczono prawa rodzicielskie, ustalono kuratora i decyzją sądu chłopiec wrócił do domu. Gdy pracownik MOPS zauważył u dziecka niepokojące zachowanie, rozpoczął starania o badania neurologiczne.
- Mama dziecka nie współpracowała z nami, nie wypełniała zaleceń, więc to nasz pracownik rejestrował do lekarza, woził na wizyty – dodaje Marta Kubas-Trędewicz.
Najpopularniejsze nazwiska w Kujawsko-Pomorskiem [nowe dane]
materiał policji