Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 3 września. Dla ponad dwuletniego chłopca to był pierwszy dzień w żłobku. Malucha, który opuszczał teren placówki, zobaczyła pani Karolina. O sprawie napisała na portalu społecznościowym i to z niego o sytuacji dowiedzieli się rodzice dziecka. Wówczas lawina ruszyła. Żłobek wszczął wewnętrzne postępowanie, kontrole wszystkich miejskich placówek tego typu zarządził też ratusz. Sprawą zainteresowała się również prokuratura i wszczęła postępowanie z artykułu 160, paragraf 2 kodeksu karnego, który mówi, że jeżeli ktoś, kto sprawuje opiekę nad człowiekiem i naraża go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Jak tłumaczy Arkadiusz Arkuszewski, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku, w sytuacji, gdy prokurator prowadzący sprawę uznał, że czyn był popełniony nieumyślnie, dalsze prowadzenie sprawy uzależnione było od tego, czy rodzice dziecka złożą wniosek o ściganie. Ci jednak tego nie uczynili, postępowanie więc umorzono. Postanowienie nie jest jednak prawomocne, bo i tak pokrzywdzeni mogą złożyć na nie zażalenie.
Jak już informowaliśmy, w stosunku do opiekunek grupy dziecięcej, do której uczęszczał chłopiec, na wniosek dyrektora żłobka nałożona została kara porządkowa za naruszenie obowiązków pracowniczych w postaci nagany z wpisem do akt. Dodajmy, że kontrola urzędu miasta już się zakończyła. Jakie są wnioski?
- Generalnie w naszych żłobkach dobrze jest prowadzona polityka w zakresie bezpieczeństwa - mówi Piotr Bielicki, dyrektor wydziału polityki społecznej i zdrowia publicznego UM. - W przypadku placówki, z której wyszedł dwuletni chłopiec, mieliśmy takie zalecenie, by dodatkowo przed budynkiem wydzielić miejsce do zabawy i ogrodzić je.
Jak zapewnia Piotr Bielicki to już zostało zrobione.
Nasz Flesz - kiedy należy zmienić opony?