- Gdy gaśnie pamięć ludzka, dalej niech mówią kamienie - to słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego, które w południe, podczas odsłonięcia obelisku w lipińskim lesie, przywołał Zygmunt Krzemień, przewodniczący Rady GminyWarlubie.
To pomnik niepodległości poświęcony żołnierzom września 1939 r., żołnierzom Polski podziemnej i żołnierzom niezłomnym oraz pamięci księży, leśników i mieszkańców represjonowanych i mordowanych przez niemieckich i komunistycznych oprawców.
W uroczystości uczestniczyło kilkaset osób, w tym biskup pelpliński Ryszard Kasyna, leśnicy, strażacy, policjanci, samorządowcy, mieszkańcy wsi i rodziny bohaterów.
Celem wydarzenia było też uporządkowanie historii zmąconej w Lipinkach przez funkcjonariuszy UB w 1950 r. Wówczas w miejscu, gdziej odsłonięto obelisk, UB postawiło monument ku czci pięciu swoich ludzi poległych z rąk partyzantów 3 czerwca 1946 roku.
Nie doszłoby do tego, gdyby nie aresztowania UB. Ofiarą padli mieszkańcy Lipinek, w tym ks. Sylwester Kończal, wokół którego skupiła się grupa ludzi sprzeciwiających się zarówno okupacji hitlerowskiej, jak i komunistycznej. Wśród aresztowanych był też leśniczy Jan Sikorski, który jesienią 1941 r. stworzył oddział partyzancki.
Leśniczy został zastrzelony przez UB w trakcie próby odbicia go w Lipinkach, ks. Kończal trafił do więzienia w Rawiczu. - Nigdy nie dał się tam złamać - podkreślała Marzena Kruk z Lipinek i Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku.
- Takim ludziom zawdzięczamy naszą wolność i patriotyczny przekaz, który zobowiązani jesteśmy kontynuować, jeśli przyjdzie nam walczyć o wolność ojczyzny - mówił Mirosław Golon z gdańskiego IPN.
Starania o postawienie obelisku zgodnego z historią rozpoczęły się 1990 r., po usunięciu tablicy założonej przez UB.
- Gdyby nie Zygmunt Krzemień i ksiądz Stefan Graś z Lipinek, obelisk nie stanąłby w tym miejscu - zaznaczała Marzena Kruk.