Trudno sobie wyobrazić toruński zespół bez Aarona Cela, trudno sobie zresztą bez niego wyobrazić ligę. Więcej spotkań w barwach Twardych Pierników rozegrał jedynie Bartosz Diduszko, druga z legend toruńskiej drużyny.
Czy to wielka sensacja? Chyba nie, skrzydłowy już przed startem sezonu zapowiadał, że to będzie jego ostatni. Potem jednak odżyły nadzieje: koszykarz był ważnym ogniwem Twardych Pierników, był w świetnej formie fizycznej, w niedawnym wywiadzie w Przeglądzie Sportowym zdawał się sugerować, że może, może...
- Trochę przekręcono moje słowa, może też sam chciałem uniknąć jednoznaczności. Nie chciałem, aby przez trzy miesiące wszyscy mnie namawiali do zmiany decyzji. Z trenerem umówiliśmy się, że on dowie się pierwszy, aby mógł działać na rynku. Po porażce z Dąbrową wiedziałem, że w play off nie zagramy, poszedłem i powiedziałem: to moje ostatnie mecze - opowiada nam Aaron Cel.
Koszykarz podkreśla, że chciał zawsze zakończyć karierę w pełni sił fizycznych. - Nie chciałem walczyć z kontuzjami gdzieś na końcu ławki rezerwowych. Chcę się pożegnać właśnie teraz, gdy czuję się cały czas świetnie fizycznie i w dobrej formie.
Czy w niedzielę pojawią się łzy? To niemal pewne i to na twarzy koszykarza i jego wiernych kibiców. - Pomidor! - śmieje się Aaron Cel. - Cieszę się, że schodzę z parkietu po w sumie udanym sezonie. Cieszę się, że byłem w Toruniu w czasie największych sukcesów i byłem z zespołem niemal na dnie, nie każdy by się na to zdecydował. Te ostatnie lata wiele mnie nauczyły. Wiem, że Twarde to rodzina, która zawsze wspiera się w trudnych chwilach. Emocje będą ogromne, ten moment na pewno zapamiętam do końca życia - podkreśla koszykarz.
Aaron Cel nie tylko kończy karierę, ale też odchodzi z klubu i Torunia. Miasta, które jak sam przyznawał wiele razy, pokochał od pierwszego wejrzenia.
- Nie jestem zły, taki biznes - przyznaje koszykarz.
- Nie wierzę - odpowiadam.
- Może inaczej: nie mam żalu, bo wiem, co chcę robić dalej w koszykówce. Nie ukrywam, że chciałem zostać w Toruniu, świetnie się tu czujemy z całą rodziną. Od marca dostawałem różne propozycje, ale cały czas czekałem na tę z tego najważniejszego dla mnie klubu.
Nie jest tajemnicą, że Aaron Cel myśli wo posadzie menadżera lub dyrektora sportowego, najlepiej właśnie w Toruniu. Pod tym kątem przygotowywał się do zakończenia kariery, jeździł na juniorskie turnieje, śledził wszystkie możliwe rynki koszykarskie. Nie wyklucza, że w przyszłości będzie także koszykarskim agentem. Najważniejsze, że z koszykówką nie zamierza zrywać na dobre.
W niedzielę Arriva Polski Cukier zagra u siebie z Kingiem Szczecin o godz. 19.30, a ostatnim meczem ligowym w karierze Aarona Cela będą derby z Anwilem we Włocławku.
