Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aaron Cel o Amerykanach, młodzieży i swojej grze w Twardych Piernikach. - Wiem, że mogę dać i dam więcej drużynie

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Aaron Cel w akcji
Aaron Cel w akcji Agnieszka Bielecka
Chciałem za szybko i za mocno. Okazuje się, że człowiek uczy się całe życie, posłuchałem serca, a powinienem najpierw trochę odpocząć pod Eurobaskecie - Aaron Cel opowiedział nam o swojej formie i kłopotach Twardych Pierników na początku sezonu.

Zacznijmy od jakiegoś pozytywnego przekazu dla kibiców, bo po trzech pierwszych meczach nastroje na trybunach są raczej ponure.
Ciężko pracujemy i wierzymy, że wkrótce będzie dobrze. Pewnie, że to nie jest idealne rozpoczęcie sezonu, ale większość drużyn w lidze cały czas szuka swojej tożsamości i mocnych stron. To dopiero trzy mecze, przed sobą mamy 27. Jestem pełen wiary, że przełamiemy się już w starciu z Zastalem Zielona Góra i dalej będzie z górki.

Po porażce ze Stalą zebrałeś zespół na środku parkietu i długo przemawiałeś. Możesz coś zdradzić?
Nie jest tajemnicą, że mamy w składzie młodych chłopaków. Nasi Amerykanie są pierwszy raz w Europie, więc potrzebują pocieszenia i wsparcia po mniej udanych występach, muszą czuć, że w nich wierzymy. Idzie im ciężko, ale na treningach pokazują duży talent. Nie chciałbym, aby presja spoczywała tylko na nich i staram się zdjąć ten ciężar. Powiedziałem chłopakom, że wiara i praca to podstawa, nawet jak wygramy w końcu pierwszy mecz, to musimy pracować jeszcze więcej. To zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki i taki mecz pozwoli nam odetchnąć i uwierzyć w siebie.

Jordan Burns w sparingach prezentował się świetnie, ale w PLK zawodzi. To jego kibice najczęściej obwiniają o porażki drużyny.
On dopiero wchodzi w świat zawodowej koszykówki. W meczach sparingowych było mu łatwiej, bo nikt specjalnie na skautuje przeciwnika. Sezon zaczął źle i teraz niepotrzebnie się stresuje. Powtarzam mu, że jesteśmy klubem, który daje szanse zawodnikom, a nie od razu ich wyrzuca. Każdy z nas jest tak samo winny tych porażek. Jordan zderzył się ze ścianą, ale ma obok siebie doświadczonych kolegów, Dominika Narojczyka, cały sztab trenerski. On ma duży talent, który nie zniknął w dwa tygodnie. Rozgrywający to najtrudniejsza pozycja na parkiecie, dźwiga najwięcej odpowiedzialności, jego gra jest najczęściej komentowana i oceniana. Z doświadczenia wiem, że Amerykanie grają tym lepiej, im mniej myślą o swojej grze, muszą opierać się na instynkcie. Znam statystyki Jordana, nigdy w karierze nie miał poniżej 40 procent za 3, a u nas nie trafia. A przecież kosz jest taki sam, rozmiary boiska takie same. Potrzebuje po prostu jednego dobrego mecz, po którym uwierzy w siebie i zrzuci presję.

W czwartek 13 października kolejna szansa na premierowe zwycięstwo Twardych Pierników w tym sezonie. Torunianie na Bema podejmą Zastal Zielona Góra, który także ma na koncie same porażki. Początek meczu w Arenie Toruń po godz. 17.30.

W ostatnim meczu ze Stalą zmniejszyliście straty do 3 punktów w ostatniej kwarcie. To był wasza najlepsza połowa w sezonie, czego zabrakło do zwycięstwa?
Spokoju. Za bardzo spieszyliśmy się, żeby wyjść na prowadzenie i popełnialiśmy proste błędy, czasami także w czasie pogoni za rywalem lepiej do ostatniej sekundy rozegrać akcję. Tak właśnie chcemy zagrać w czwartek z Zastalem. Przegraliśmy trzy mecze, ale widzę w tej drużynie potencjał i wiem, że nie jesteśmy słabi od większości drużyn w lidze.

Są także miłe niespodzianki: Kacper Gordon i Wojciech Tomaszewski to bardzo solidne wsparcie z ławki.
Wypełniają swoją rolę bardzo dobrze. Powiem szczerze: nawet nie oczekiwaliśmy, że dadzą nam aż tyle na początku sezonu, bardzo nam pomagają, wchodzą do gry z ławki i nie tracą dystansu do rywali. Dla nich to także wielka szansa, a nam wszystkim w klubie bardzo nam zależy na ich rozwoju. Cieszę się, że odnaleźli się tak szybko w naszej drużynie i tak ciężko pracują na treningach.

Kibice wciąż czekają na Aarona Cela w głównej roli na parkiecie. Z pewnością nie jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji na początku sezonu.
Wiem, że mogę dać i dam więcej drużynie już za chwilę. Na pewno wpływ na mają formę miał Eurobasket, kosztował mnie bardzo dużo fizycznie i mentalnie. Przed turniejem ustalenia były takie, że miałem grać 5-7 minut, wyszło około 20 średnio. Nie spodziewałem się również, że zagramy aż dziewięć meczów. Fizycznie wróciłem bardzo zmęczony, a także mentalnie nie jest łatwo przestawić się z reprezentacji na mecze ligowej drużyny. Wiem, że popełniłem błąd, chciałem za szybko i za mocno. Od początku powiedziałem trenerowi, że nie chcę odpuszczać i zaczynam trenować na 100 procent, ale jednak ciała nie oszukasz. Okazuje się, że człowiek uczy się całe życie, posłuchałem serca, a powinienem najpierw trochę odpocząć. To już jednak za mną, wiem, że idzie mi coraz lepiej. Jestem potrzebny drużynie w formie na najwyższym poziomie i wkrótce do takiej wrócę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska