Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Lyczmański, były sędzia z Bydgoszczy: Ekspert nie myśli, ekspert wie - taką dostałem radę

Dariusz Knopik
Dariusz Knopik
Adam Lyczmański w towarzystwie Bartosza Glenia (z lewej) i Krzysztofa Marciniaka gospodarzy programu Liga+ Extra
Adam Lyczmański w towarzystwie Bartosza Glenia (z lewej) i Krzysztofa Marciniaka gospodarzy programu Liga+ Extra Archiwum Adama Lyczmańskiego
Adam Lyczmański ma 41 lat i pochodzi z Bydgoszczy. Grał w piłkę nożną w Budowlanym Klubie Sportowym i Polonii. Jednak już w wieku 19 lat postanowił zostać sędzią piłkarskim. W2002 roku był już arbitrem szczebla centralnego i prowadził mecze ówczesnej trzeciej ligi. Po kolejnych trzech sezonach awansował na poziom drugoligowy. Od roku 2008 był arbitrem ekstraklasy. Cztery lata zajęło mu, by zostać arbitrem międzynarodowym. Sędzią był do 2017 roku. Od razu został obserwatorem sędziowskim. Od lipca 2021 roku został ekspertem od kontrowersji sędziowskich w programie Liga+ Extra emitowanym w Canal+.

Jak doszło do współpracy z Canal+?
Wszystko zaczęło się od telefonu od Marcina Rosłonia na początku lipca. Byłem na rybach. Wróciłem i widzę nieodebrane połączenie, po czym czytam SMS „Marcin Rosłoń Canal Plus proszę o kontakt”. Oddzwoniłem. Spotkaliśmy się na taką luźną, zdalną rozmowę. Potem doszło do rozmowy z Marcinem i Michałem Kołodziejczykiem, dyrektorem Canal+Sport. Były poruszane różne kwestie, choćby mojej dyspozycyjności. Skończyło się informacją, że się odezwą. Po tygodniu był kolejny kontakt, że zaczynamy współpracę. Wszystko trwało bardzo szybko, bo sezon startował pod koniec lipca.

Nie miał pan dylematów „wejść w buty” pana Sławka czyli Sławomira Stempniewskiego, wieloletniego eksperta Ligi+ Extra, nierozerwalnie kojarzonego z tym programem?
Z racji tego, że Radomiak, którego prezesem jest Sławek, awansował do ekstraklasy, nie mógł pełnić dalej tej roli w Lidze+ Extra. Sławek to mój bardzo dobry kolega. Myślę, że z jego namaszczenia gdzieś moje nazwisko padło. Poprzeczka zawieszona przez niego wisi wysoko, ale ja bym chciał do niej doskoczyć. Wiadomo, że kontrowersje kojarzono ze Sławkiem. Każdy ma inną osobowość. Nie będę na siłę naśladował Sławka, bo to nie miałoby sensu. Poza tym on tam był sześć czy siedem lat, a ja dopiero zaczynam.

A jak było z tremą przed pierwszym programem?
Pierwszy raz, jak stałem tam na tym podeście dla mnie przygotowanym i mnie przedstawiono, to serducho biło mocno, ale pokażcie mi cwaniaka, który jak zobaczy czerwoną lampkę przy kamerze to jest na luzie i będzie twardy.

Pan jako wieloletni sędzia był otrzaskany z kamerą i z publicznością. To chyba pomogło w wejściu w program i nową rolę?
To jednak jest coś innego. I jak włącza się kamera, to w gardle zasycha, ale jest tam zawsze szklanka z wodą i zawsze pełna (śmiech). Na boisku kamery tak naprawdę pokazują zawodników i akcje, a my jako sędziowie jesteśmy dodatkiem. A w studiu ma się świadomość, że mówi się do kogoś. Początkowo było ciężko. Jednak dobry kolega, który ma doświadczenie w branży medialnej, powiedział, że jak patrzysz w kamerę, to pomyśl, że ja tam stoję i mówisz do mnie, nie myśl, że mówisz do ludzi, którzy oglądają ten program i są w tak licznym gronie, tylko mówisz do mnie i po prostu wyobraź sobie moją twarz. Ja to kupiłem i to działa. Myślę, że z programu na program jest po prostu łatwiej, choć trema jest. Od niej się nie ucieknie.

Jak wyglądają techniczne przygotowania do programu? Ogląda pan wszystkie mecze od dechy do dechy czy po prostu jest wycinek: kontrowersja i wtedy się na niej pan skupia?
Staram się piątkowe i sobotnie mecze oglądać jeżeli tylko czas mi na to pozwala i moje obowiązki z obserwacjami meczów pierwszej i drugiej ligi. Mecze niedzielne oglądam już w siedzibie Canal+ w szerszym gronie. Wtedy spisujemy kontrowersje, wysyłamy do wydawcy, potem realizatorzy wycinają klipy, przygotowywane są pytania do mnie. Inaczej jest w przypadku ostatniego niedzielnego meczu. Wtedy ewentualną kontrowersję omawiamy praktycznie na żywo bez większej analizy.

Jak się pracuje na wizji? Jak został pan przyjęty?
Generalnie ci ludzie, z którymi współpracuję są kapitalni. Bartek Gleń i Krzysiu Marciniak przyjęli mnie bardzo ciepło. Zresztą tak samo jest z ekspertami piłkarskimi czyli z Grzesiem Mielcarskim, Radkiem Majdanem, Marcinem Baszczyńskim, Tomkiem Wieszczyckim, Michałem Żewłakowem czy Markiem Jóźwiakiem. Wszyscy wspierają mnie i pomagają od pierwszych programów. To dla mnie duże zaskoczenie, bo przecież pojawił się człowiek znikąd. Już po kilku programach cieszyłem się na wyjazd do Warszawy i uczestnictwo w programie. Ostatnio nawet wsiadłem w samochód i pojechałem do stolicy na dwie godziny na spotkanie wigilijne, żeby się z nimi zobaczyć.

Miał pana wahania, by przyjąć tą propozycję? Wcześniej jako sędzia był pan na tapecie w tym programie.
Decyzji nie konsultowałem z nikim. Podjąłem ją w 15 sekund. Jedyny problem jaki był to taki, że nie mogę jeździć na mecze ekstraklasy jako obserwator sędziów. Kiedy pojawiła się informacja, że będę pracować w Canal+, ówczesny przewodniczący Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki powiedział mi, że będzie musiał mnie zawiesić w strukturach związkowych. Tłumaczył, że Sławek Stępniewski również był zawieszony, co okazało się nieprawdą, bo przecież Sławek był prezesem Radomiaka, wtedy pierwszoligowego, teraz już topowego klubu w ekstraklasie. Wiadomo, że z panem Przesmyckim nie jest mi po drodze. Postanowiłem powalczyć, by nie wypaść ze struktur związku, bo chcę być wiarygodnym przed kamerą. Aby tak było, trzeba czerpać wiedzę z cyklicznych szkoleń, które się co dwa, trzy tygodnie odbywają w PZPN. Pan Przesmycki początkowo się upierał, ale został przekonany przez obecnego przewodniczącego Kolegium Sędziów Tomka Mikulskiego. No i to jedyny był taki moment zawahania. Na szczęście pana Przesmyckiego już nie ma w strukturach związku, więc nie ma o czym rozmawiać.

Chciałbym ten wątek pociągnąć. Czy nie żałuje pan, że już nie sędziuje?
Tak zawsze odpowiadałem i zdania nie zmieniam: Zbigniew Przesmycki zahamował moją karierę sędziowską. Powiem z premedytacją i z odpowiedzialnością za te słowa, bo to on ją zakończył tak naprawdę jedną radykalną decyzją po pewnym meczu. Błędy się popełnia i ja się do nich przyznaję. Po jednym meczu ekstraklasowym we wrześniu 2012 roku i po telefonie od tego pana świat mi się zawalił i łzy mi poleciały. Nie wstydzę się o tym mówić. Wtedy wtedy potrzebowałem psychologa, wtedy potrzebowałem pomocy. Dostałem ją oczywiście od bliskich ludzi.

Jednak nie poddał się pan i potem jeszcze prowadził mecze w ekstraklasie.
Wtedy byłem sędzia międzynarodowym i nawet otrzymałem nominację na kolejny rok, ale ten telefon to wszystko zrujnował. Potem jeszcze do 2015 roku sędziowałem mecze w ekstraklasie. Następnie została już tylko pierwsza liga. W niej dostawałem nagrody dla najlepszego sędziego, ale pomimo artykułów choćby śp. redaktora Tomasza Malinowskiego przewodniczący Przesmycki nie chciał mnie przywrócić do ekstraklasy. Czułem się tym wszystkim wypalony i zdecydowałem skończyć z sędziowaniem. Od razu podjąłem świadomą decyzję, że chcę zostać obserwatorem. Wszystko się dobrze ułożyło, bo miałem obiecane miejsce jako obserwator szczebla centralnego, czyli od drugiej ligi w górę. Dziękuję za pomoc prezesowi Eugeniuszowi Nowakowi. Pan Przesmycki chciał, bym został obserwatorem na szczeblu wojewódzkim, ale mu się nie udało i teraz jestem obserwatorem na meczach drugiej i pierwszej ligi oraz Pucharze Polski.

Analiza kontrowersji to znaczącą część wielu programów piłkarskich w całej Europie. Czy w celach poznawczych oglądał pan takie programy czy po prostu zdecydował, że robi wszystko po swojemu?
Pooglądałem programy ze Sławkiem i stwierdziłem: nie, nie, Adam, ty taki nie jesteś, ty nie masz takiego sposobu bycia. Każdy z nas jest inny i po prostu stwierdziłem, od początku idę swoją drogą. Teraz częściej zaglądam do słownika, żeby jeszcze zasób słownictwa poszerzyć i przede wszystkim do przepisów gry, żeby być fachowcem w kontekście terminologii przepisowej, bo nie mogłem mówić o sytuacji, nie posługując się fachowym słownictwem. Jeszcze trochę potrwa zanim markę jakąś sobie wyrobię. Sławek latami na to pracował, ale na pewno nie będę nigdy panem Sławkiem.

Dostał pana radę od człowieka z mediów, jak się zachowywać przed kamerą. A czy Sławomir Stempniewski panu coś doradzał?
Rozmawiamy cały czas. Pierwsze słowa, jakie mi Sławek przekazał: Adaś pamiętaj - ekspert nie myśli, ekspert wie. Była taka fajna sytuacja w Turbo Kozaku, którego emisja jest po Lidze+ Extra, że Sławek był gościem programu. No i doszło do sytuacji, że spotkaliśmy się w studio i się wyściskaliśmy. Po czym wszyscy powiedzieli: no to teraz zostałeś oficjalnie namaszczony. Dla mnie to jest duże wsparcie.

Trwają święta, a niedługo kolejny rok. Czego pan po nim oczekuje?
W moim wieku już myśli się o zdrowiu, tym bardziej, że kilka operacji poważnych w życiu przeszedłem, łącznie z tym, że praktycznie musiałem uczyć się chodzić. Rodzina i córeczka dają mi takiego powera, że chcę się angażować w nowe rzeczy jak choćby w pracę w Canal+.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska