- Nie interesowałam się planowaną drogą dojazdową do mostu, jej przebieg poznałam dopiero w 2007 roku - zeznawała wczoraj w sądzie Bożena Cz., właścicielka firmy Kabo.
- Dlaczego więc wcześniej złożyła pani wniosek o wykup terenu? - pytała prokurator Alina Wojdyr. - Lepiej się czuję, kiedy mam prawo własności - ucięła Bożena Cz.
Przeczytaj także:Afera mostowa. Michał Zaleski zeznawał na korzyść oskarżonych
Przypomnijmy: prokuratura oskarża miejskich urzędników Wiktora K. i Andrzeja J. o to, że nie dopełnili swoich obowiązków. Pozwolili na to, by Bożena Cz. wykupiła dzierżawiony przez siebie grunt, choć zdaniem śledczych wiedzieli, że przez ten teren pobiegnie droga dojazdowa do nowego mostu. Tym samym Skarb Państwa miałby wypłacić Bożenie Cz. wyższe odszkodowanie.
Bożena Cz. zapewniała jednak, że urzędnicy nie mieli nic wspólnego z decyzją o wykupie. Zeznała, że nie rozmawiała na temat trasy dojazdowej do mostu ani z Bernardem K., byłym wojewodą, ani z oskarżonym Wiktorem K.
Jednak były wojewoda zeznał coś przeciwnego: - Oczywiście, że w 2004 rozmawiałem z panią Cz. na ten temat - mówił przed sądem. - Podobnie jak z każdym użytkownikiem gruntów, w pobliżu których miała przebiegać droga.
Bernard B. podkreślał jednak, że w tym czasie nie było mowy o wykupie gruntów - w planach była droga poprowadzona śladem ulicy Lipnowskiej. Tylko taka trasa pozwalała ubiegać się o pieniądze z funduszy unijnych.
Droga zahaczająca o tereny Bożeny Cz. pojawiła się dopiero w trzeciej wersji studium wykonalności (z lutego 2005). - Ale nawet wówczas chodziło tylko o wąski pas gruntu przy płocie, w grę wchodzić mogłoby najwyżej odszkodowanie - podkreślał Kwiatkowski. - O tym, że trasa przejdzie przez teren Kabo, zadecydował później projektant.
Czy Wiktor K. wiedział o tych zmianach. Zdaniem Bernarda K. mógł - w magistracie odbywały się zebrania, na których poruszano temat. Oskarżony jednak zaprzeczył: - Trzecią wersję studium zobaczyłem dopiero w prokuraturze.
Czytaj e-wydanie »