Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w Chojnicach. Oszukał biznesmena na 20-milionowy majątek. Teraz... symuluje chorobę

Redakcja
Sierpniowa akcja Centralnego Biura Śledczego Policji  przy Staroszkolnej. Marcin Ł. trafił na obserwację psychiatryczną.
Sierpniowa akcja Centralnego Biura Śledczego Policji przy Staroszkolnej. Marcin Ł. trafił na obserwację psychiatryczną. Anna Klaman
Widowiskowo zatrzymany z hukiem przez CBŚP przy ul. Staroszkolnej, dziś czeka na proces w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie. Teraz już nie tylko z zarzutami, ale i oskarżony.

Casting na miliony

Ma 45 lat, jest spod Augustowa. Od czerwca 2014 r. nie prowadził już własnych interesów, licząc zapewne na „interes życia”. Bez dochodów, z zadłużonymi nieruchomościami. I z pokaźną gotówką, agenci znaleźli ją w schowku pod prysznicem. Jej zwrotu domaga się rodzina - teściowa Białorusinka - zarobiła ją podobno na Zachodzie i sprzedała dom, wujek - miał ze sprawy sądowej.

Zwrotu domagają się też faktyczni poszkodowani - np. kamienicy przy ul. Staroszkolnej z osławionym już prysznicem. A także dochodowej żwirowni w Doręgowicach. Marcin Ł., jak stwierdza prokurator, stosując fortel, stał się właścicielem owej kamienicy za 2 mln 964 tys. zł i żwirowni (17 mln 190 tys. zł). Poszkodowany biznesmen i jego córka wnieśli do sądu także sprawy cywilne. Krótko mówiąc, chcą zrobić porządek w księgach wieczystych, przywrócić ich rzeczywisty stan prawny. Nie będzie łatwo - biznesmen stracił majątek życia niejako na własne życzenie.

Szukał kogoś, kto przejmie interesy. Marcina Ł. nie znał. Rozpuścił wici, Ł. był czwartą osobą z kolei w owym szeptanym castingu. Już początek znajomości powinien być sygnałem ostrzegawczym.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Na początku wtajemniczył

Marcin Ł. powiedział, że nie może wziąć tego na siebie. I szczerze wyznał, że nie ma środków, za to plan. Może zapłacić... ale z kredytu. Koniecznie trzeba kupić spółkę o takim samym profilu wydobywczym jak ta, którą ma sprzedający. To dla uwiarygodnienia dla banku. Panowie się porozumieli. Nie ma sprawy, jest deal - sfinalizowano transakcję. Spółka była zadłużona, jej długi trzeba było spłacić. Wszystko finansował - nie do uwierzenia - główny poszkodowany. To miał być rodzaj pożyczki. Potrzebny był też figurant - tzw. słup. Idealna była Renata L. - można powiedzieć - malowany prezes. Znalazł ją jeden z wymienionych wcześniej pośredników, nad wyraz pomocny w zamian za obiecaną posadę w żwirowni. A L. podpisywała co trzeba było, nawet in blanco, zakładała rachunki w bankach. Ale były nie tylko przelewy, także pieniądze z ręki do ręki, bez pokwitowania - łącznie niemal 800 tys. zł.

Poszkodowany znalazł się w potrzasku - wierzył, że Ł. ma szczere intencje wobec niego. Tylko musi załatwić ów kredyt, z którym są ceregiele. Nawet takie, że trzeba komuś dać „w łapę”. Tak podobno się stało w jednej z bydgoskich kawiarni. Przy stoliku nieznany mężczyzna - ktoś dobrze umocowany w banku i koperta ze 100 tys. zł, do której chojnicki biznesmen nie zajrzał. Tak samo uwierzył tylko na słowo, że jest promesa bankowa - widzieć już nie widział.

Okłamał notariusza

Szczytem intrygi była wizyta u notariusza w Bydgoszczy. Tam chojniczanin przekazał Marcinowi Ł. własność. - Oskarżony wytworzył w poszkodowanym przekonanie, że bank udzieli kredytu tylko wtedy, gdy spółka będzie miała jakikolwiek majątek - czytamy w akcie oskarżenia. - Wskazał, że musi potwierdzić notarialnie podczas zawarcia umowy sprzedaży, że otrzymał pieniądze za ten zakup. W ten sposób spółka będzie posiadała majątek stanowiący gwarancję spłat dla banku, który udzieli kredytu.

W grudniu 2015 r. w kancelarii - w Olsztynie - Ł. przekazał zdobyty majątek nowej spółce, jej współwłaścicielki to żona i teściowa, on - prezes. Cel utrudnienie stwierdzenia przestępczego pochodzenia mienia.

Wystawionych w listopadzie faktur na grube miliony nie uregulował. Figurantowi - Renacie L. za udziały zapłacił... 500 zł.

To córka zorientowała się, że tata zadał się z niewłaściwym człowiekiem. Straciła kamienicę, która była na nią. Ufając ojcu, dała mu pisemne pełnomocnictwo do rozporządzania nią. Do smutnej prawdy doszła, czytając księgę wieczystą. Z aktu oskarżenia wiemy, że Marcin Ł.miał tyle tupetu, że mężowi córki przedsiębiorcy zaproponował interes - wszystko „odkręci” za milion. Spotkali się wówczas na stacji benzynowej. Ł. przyszedł z metalową pałką teleskopową. Gdy go zatrzymywał CBŚ, nie był tak wojowniczy.

INFO Z POLSKI odc.22 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska