Chirurg. 61 lat. Bez stałego miejsca zameldowania. Za to z "bogatą" kartoteką kryminalną, w której można znaleźć różne paragrafy. Marek L. był wielokrotnie skazywany prawomocnymi wyrokami sądowymi.
Jeździł po pijaku autem.
Spowodował kolizję pod wpływem alkoholu.
Kradł.
Ale za kratki nigdy nie trafił.
Chodził w ciemnych okularach, a jego chód był "dziwny"
Z powodu nałogu alkoholowego sąd lekarski pozbawił doktora L. na dwa lata prawa do wykonywania zawodu.
W tym czasie poddał się terapii, po czym odzyskał uprawnienia. I bez większych problemów znajdował pracę w różnych placówkach w kraju. Ostatnio w Wąbrzeźnie. Szef tego szpitala, nie zadał sobie trudu, by zainteresować się kogo zatrudnia. Choć jak mówią "Pomorskiej" anonimowo pracownicy, zgłaszali oni prezesowi fakty z niechlubnej przeszłości doktora L. - Zdarzało się też, że do pracy przychodził w czarnych okularach, nie raz szedł dziwnym krokiem - twierdzi jeden z wąbrzeskich ratowników medycznych.
Szef lecznicy, Tomasz Ławrynowicz przyznał, że kilka razy badano trzeźwość tego medyka. Wynik? 0,0.
Ale słabość chirurga do alkoholu wzięła ponownie górę. I niestety, w miniony weekend nikt nie zaalarmował przełożonych ani policji, że rozpoczynający dyżur medyk jest "zalany w trupa". Dopiero bliscy pacjentki, do której został wezwany L. zareagowali.
Pijanego (3 promile) zatrzymali policjanci. Tego dnia... chirurg pełnił też funkcję koordynatora pogotowia ratunkowego w Płużnicy.
Gdy wytrzeźwiał, usłyszał kolejne zarzuty.
Przeczytaj także: Ratownicy z karetki wiedzieli, że lekarz jest pijany?
Jakie?
- Narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i niedopełnienia obowiązku lekarza polegającego na opiece nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo - wyjaśnia prokurator Michał Goldyszewicz, który prowadzi tę sprawę w wąbrzeskiej prokuraturze rejonowej.
Możliwa kara? - Do pięciu lat pozbawienia wolności - odpowiada Goldyszewicz.
Śledztwo jest rozwojowe, gdyż doktorowi L. mogą zostać postawione kolejne zarzuty. Czy tak się stanie, okaże się po dokładnych wynikach sekcji zwłok 93-latki, której pomocy miał udzielić lekarz z kryminalną przeszłością. Kobieta zmarła w szpitalu dzień po feralnej wizycie załogi pogotowia. ("Pomorska" o tym informowała).
Medyk-recydywista jest na wolności. Ma jednak zakaz wykonywania zawodu i opuszczania kraju. Musiał także wpłacić 5 tys. zł poręczenia majątkowego, żeby wyjść z aresztu. Stracił też pracę, którą miał zaledwie od dwóch miesięcy.
Lekarzowi pijakowi dają szansę
Szefostwo Nowego Szpitala w Wąbrzeźnie nie pierwszy raz ma do czynienia z lekarzem przyłapanym na dyżurze w stanie nietrzeźwości.
Chodzi o Michała R., którego ponad rok temu zatrzymano podczas pełnienia dyżuru w ramach "nocnej i świątecznej opieki medycznej". Miał 1,5 promila.
Usłyszał zarzut podjęcia czynności zawodowych wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości. - Został ukarany grzywną - informuje Michał Głębocki z wąbrzeskiej policji.
Mimo tego, że szefostwo lecznicy najpierw zwolniło medyka, to kilka miesięcy temu postanowiło wznowić z nim współpracę. - Po dość długim okresie kary i bacznym przyglądaniu się postawie oraz pracy lekarza, postanowiliśmy dać mu jeszcze jedną szansę - wyjaśnia Tomasz Ławrynowicz, prezes wąbrzeskiego Nowego Szpitala. - Naszą decyzję przede wszystkim opieraliśmy na opinii pacjentów, która była bardzo pozytywna.
Prezes zaznacza jednocześnie, że od kilku miesięcy w wąbrzeskim szpitalu prowadzone są wyrywkowe kontrole trzeźwości pracowników.
Sprawa Michała R., który pracuje na oddziale wewnętrznym w Wąbrzeźnie, stanęła też na wokandzie sądu lekarskiego za naruszenie artykułu kodeksu etyki lekarskiej mówiącego o tym, że w czasie wykonywania pracy lekarz musi zachować trzeźwość i nie podlegać działaniu jakichkolwiek środków uzależniających.
- Postępowanie jest w toku. Myślę, że zakończy się pod koniec miesiąca - informuje Paweł Jarosz z Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej w Toruniu.
Złamał wszelkie normy etyczne
Podobnie jak kolega po fachu, doskonale znany, ale Warmińsko-Mazurskiej Izbie Lekarskiej w Olsztynie, jest też Marek L. - Mamy problem z panem doktorem - otwarcie przyznaje Marek Zabłocki, prezes Izby. - I to, niestety, kolejny raz.
Z informacji uzyskanych od prezesa Zabłockiego wynika, że WMIL na dwa lata pozbawiła chirurga wykonywania zawodu. - Po doniesieniach medialnych związanych z problemem alkoholowym Marka L., a następnie po przeprowadzeniu naszego wewnętrznego postępowania, stwierdziliśmy, że jest on niezdolny do leczenia ludzi - tłumaczy Marek Zabłocki. - Do momentu wyeliminowania przyczyny.
W 2009 roku medyk po przedstawieniu dokumentów o zakończeniu terapii i poddaniu się ocenie stanu zdrowia przez komisję lekarską, odzyskał prawo do wykonywania zawodu. By... po czterech latach znowu "przypomnieć się" Izbie.
- To przykra sprawa - komentuje wąbrzeskie wydarzenia prezes Zabłocki. - Naruszył wszelkie normy etyczne i zawodowe. Musimy zająć się tym ponownie.
Powinien już siedzieć w więzieniu
Podobnie jak Sąd Rejonowy w Iławie. Tutaj bowiem zapadły dwa prawomocne wyroki w sprawie doktora L. Pierwszy, w 2011 roku dotyczący jazdy pod wpływem alkoholu (1,9 promila), za który został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 3 tys. złotych grzywny oraz na dwa lata pozbawiony prawa jazdy.
W marcu 2012 roku lekarz został przyłapany przez policję gdy prowadził samochód choć nie powinien tego robić do października 2013 roku. Za złamanie sądowego zakazu w tzw. "okresie próby" został skazany na 6 miesięcy w zawieszeniu na 4 lata i ukarany grzywną w wysokości 2,4 tys. złotych zamiast... trafić już za kratki.
- Po rozmowie z "Gazetą Pomorską" rozważamy ponowne wszczęcie postępowania . Tym razem wykonawczego - mówi sędzia Dorota Zientara, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Elblągu, któremu podlega iławski sąd.
Leczył mimo, że nie miał uprawnień
Chirurg był też sądzony za naruszanie jednego z artykułów ustawy o wykonywaniu zawodu lekarza. Nic bowiem nie robił sobie z zakazu wykonywania zawodu nałożonego przez Izbę Lekarską. I leczył ludzi. Za to przewinienie karały go sądy m.in. w Działdowie. Grzywnami.
Marek L., mieszka w hotelu pielęgniarskim w Wąbrzeźnie. Teoretycznie, bo od momentu zwolnienia go z aresztu - przepadł. Współlokatorzy go nie widują. A personel szpitala milczy na jego temat.
Czytaj e-wydanie »