Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu Włocławek podsumowuje 2022 rok

Anwil Włocławek - Trefl Sopot 80:83 (22:23, 15:26, 24:20, 19:14)
Anwil: Greene 23 (5), Moore 16 (2), Petrasek 11 (2), Bostic 6, Słupiński 4 oraz Nowakowski 12 (2), Sobin 8, Łączyński 0, 7 as., Woroniecki 0.
Trefl: Nevels 15 (3), Salumu 13 (1), Zyskowski 12 (1), Radić 10, Wells 7 (2) oraz Freimanis 13 (3), Pluta 8 (2), Kolenda 5 (1).
Anwil Włocławek mecz przedświąteczny zaczął w roli faworyta. Ekipa Przemysława Frasunkiewicza ma na koncie dziesięć kolejnych zwycięstw (licząc PLK i FIBA Europe Cup), a ostatniej porażki już chyba nikt nie pamięta (2 listopada ze Sportingiem Lizbona).
Czasu na przygotowania praktycznie nie było, włocławianie w czwartek rano wrócili do domów po pucharowym meczu w Rumunii i do meczu z Treflem w zasadzie tylko odpoczywali. Mimo tego gospodarze z dużym animuszem rzucili się na rywala i w 7. minucie prowadzili 16:11 po dystansowych trafieniach Greene'a i Nowakowskiego. Odgryzali się z kolei ekswłocławianie, Zyskowski i Pluta jr.
Pod koniec 1. kwarty to Trefl wyszedł na prowadzenie dzięki lepszej defensywie i skuteczności Nevelsa w ofensywie. Włocławianie stracili tempo w swoich akcjach (skuteczność spadła poniżej 40 proc.) i zaczęli tracić dystans w 2. kwarcie. Dość niespodziewanie z dystansu trafiał Wells i Trefl po kwadransie gry odjechał na 26:35, a z gry przez 5 minut potrafił trafić tylko raz Moore. W całej kwarcie Anwil miał fatalne 2/13 z gry, a 11 ze swoich 15 punktów zdobył z wolnych.
Po drugiej stronie nie do zatrzymania był w tej kwarcie Salumu, solidne wsparcie Belgowi dawał Freimanis. Gospodarze mieli ogromne problemy z zatrzymaniem akcji do kosza Trefla, które przewaga momentami sięgała 13 punktów.
Po przerwie włocławianie próbowali zagrać z większą energią, ale cały czas odbijali się od twardej defensywy Trefla. Nieudane kolejne akcje odbiły się na poziomie defensywy. Już w 24. minucie Przemysław Frasunkiewicz musiał prosić o czas (42:57).
Było już -19, gdy sygnał do ofensywy rzucił ten, który zwykle zawodził - Josh Bostic. Włocławianie bronili z coraz większą energią, wreszcie pojawiły się przechwyty i szybkie kontry. Ożywiły się trybuny Hali Mistrzów i jeszcze w 3. kwarcie Anwil Włocławek zredukował straty do 5 punktów.
W ostatniej kwarcie przewaga Trefla cały czas topniała, choć w ofensywie włocławianie nadal grali poniżej swoich możliwości. Na parkiecie było gorąco i bynajmniej nie zawsze świątecznie. Trefl mecz kończył bez rozgrywającego Wellsa, który został zdyskwalifikowany za uderzenie Łączyńskiego. Wreszcie w 38. minucie Anwil Włocławek dopadł rywala i objął prowadzenie 77:76 po trafieniu świetnego po przerwie Greene'a. Na przełomie 3. i 4. kwarty 13-minutowy fragment gry włocławianie wygrali 32:12!
Wydawało się, że będzie jedenaste zwycięstwo z rzędu, ale Trefl zaliczył 13 zbiórkę w ataku, po której Pluta jr. - na oczach siedzącego na trybunach ojca - trafił najważniejszą trójkę w meczu (80:83).Potem jeszcze trzy razy rzucał na remis Moore, ale tym razem lider Anwilu Włocławek zawiódł.
Andrzej Pluta: - Wiemy, jak ciężko się gra na tym parkiecie. Przez tydzień pracowaliśmy nad poprawą naszej gry i zrealizowaliśmy swoje cele. Chcieliśmy zagrać z większą agresją, szybciej w ataku, musimy jeszcze popracować nad wyeliminowaniem strat. Wiem, że mój tata był fetowany w przerwie, bardzo się cieszę, że kibice o nim pamiętają, ale ja starałem się koncentrować na meczu i swoim występie.
Przemysław Frasunkiewicz: - Zagraliśmy na maksimum swoich możliwości, a nawet trochę wyżej. Mecz był bardzo fizyczny, mieliśmy z tym początkowo problemy, ale potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Ciężko nam było się rozruszać, gdy 48 godzin wcześniej wygraliśmy mecz pucharowy. Dzięki wsparciu publiczności chłopcy się przebudzili w drugiej połowie i ostatecznie o wszystkim decydował jeden rzut.