„Anioły” gromią, ale chcą być jeszcze mocniejsze. "Jesteśmy drużyną kompletną"

To właśnie Start Gniezno ma być w tym sezonie najgroźniejszym rywalem „Aniołów” w wyścigu o PGE Ekstraligę. Pierwszy mecz na Motoarenie pokazał, że ten rywal traci na razie wiele do toruńskiej drużyny. 20 punktów różnicy to najniższy wymiar kary.

- Do siódmego biegu było ciężko, ale potem byłem już spokojny o wynik meczu. Cieszę się z punktów juniorów, szczególnie wielkie brawa dla Igora. Na dziś jesteśmy kompletną drużyną. Mogę jedynie podziękować chłopakom za taką jazdę i atmosferę, jaką tworzą w parkingu - podkreślił Tomasz Bajerski w rozmowie z telewizją klubową KS Toruń.

Menedżer Startu Rafael Wojciechowski nie robił z wysokiej porażki w Toruniu tragedii: - Jechaliśmy z nadziejami, ale także z dużą pokorą. Liczyłem na mecz w kontakcie, ale taki scenariusz także był brany pod uwagę. Ten wynik nas nie zadowala, ale wiemy nad czym musimy popracować. Część zawodników jeszcze odstaje i musi wprowadzić poprawki w sprzęcie. Pod koniec meczu kilku zawodników odnalazło właściwy rytm i zakończyło swój występ dobrymi biegami, to ważne. Z każdą kolejką powinniśmy być lepszą drużyną, a na koniec życzyłbym sobie finału z Apatorem - dodał Wojciechowski.

Efektowne zwycięstwo, ale w boksach toruńskich częściej można było słyszeć słowa o pracy i poprawkach. - Musimy zrobić zebranie z teamem, bo nie czułem się najlepiej, byłem spięty na motocyklu. To są moje problemy i muszę je rozwiązać. Na razie jeżdżę za bardzo po „tarnowsku” i muszę się dopasować do Motoareny. Po swoich błędach traciłem punkty - narzekał Wiktor Kułakow.

Kamil Marciniec: - Po ciężkim poprzednim sezonie przyszła ulga, że potrafię jednak się ścigać. Dużo jednak pracy przede mną, brakuje mi luzu, nie pracuję na motocyklu, jak powinienem. Sprzęt spisuje się świetnie, potrzebuje więcej jazdy - podkreślił junior.

Niepocieszony po meczu był zwłaszcza Tobiasz Musielak, któremu debiut w „Aniołach” nie wyszedł, a czary goryczy dopełniła niesprawiedliwa decyzja sędziego Artura Kuśnierza i strata punktów w 12 biegu. - Dużo zamieszania była przed meczem z powodu rozprawy z panem Skrzydlewskim, byłem rozbity psychicznie. Dużo pracy nad sprzętem przede mną. To mi zajmowało więcej czasu i nie było z kim sprawdzać na torze. Nie był to wymarzony debiut, ale wiem nad czym muszę pracować. Sędzia przyznał się do błędu, a jedziemy dalej. Powinniśmy się szanować, a ja czuję się oszukany - przyznał Musielak.

Apator bez wątpienia zyskuje także na startach swoich zawodników w PGE Ekstralidze. I to nie tylko pod względem sportowym, choć dodatkowego objeżdżenia liderów nie sposób przecenić. Także finansowo to się opłaca klubowi. Za każdy start w roli gościa Apator kasuje 5 tys. zł. Adrian Miedziński zaliczył już trzy mecze w ROW Rybnik, Chris Holder dwa we Wrocławiu, Jack Holder jeden w Stali Gorzów i cała trójka ma raczej pewne miejsca w składach ekstraligowców. Sezon się jeszcze nie rozkręcił, a torunianie już zainkasowali 30 tys. zł ekstra, a do wzięcia jest jeszcze m.in. Wiktor Kułakow.

- Pierwszy namawiałem klub, żeby puszczać zawodników klubów ekstraligowych i cieszę się, że tak dobrze sobie radzą dodaje Bajerski.

Wracając jednak na tory I ligi, to najtrudniejsze sprawdziany czekają torunian na wyjazdach. I już w niedzielę weryfikacja w Tarnowie, a Unia przecież niespodziewanie wygrała na inaugurację w Gdańsku. Ten mecz da nam odpowiedź, czy to będzie marsz Apatora bez potknięć do PGE Ekstraligi i czy ktokolwiek będzie w stanie zatrzymać faworyta.

eWinner I liga - 2. kolejka

• Lokomotiv Daugavpils - Wybrzeże Gdańsk (sobota, 14.00, Canal+)
• Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź (sobota, 16.40, nSport+)
• Start Gniezno - Ostrovia Ostrów (sobota, 19.15, nSport+)
• Unia Tarnów - eWinner Apator Toruń (niedziela, 14.00, Canal+)