Anwil Włocławek - PGE Spójnia Stargard 98:84
Kwarty: 23:22, 27:13, 23:28, 25:21
Anwil: Sanders 16 (2), Petrasek 15 (2), Garbacz 8 (2), Dimec 7, Łączyński 5 (1) - Joesaar 20 (2), Kyzlink 14 (4), Kostrzewski 6, Bell 6, Young 2, Wadowski 0, Bojanowski 0.
PGE Spójnia: Langović 20 (3), Brown Jr 18 (2), Daniels 18 (2), Gruszecki 8 (2), Gordon 4 - Grudziński 10, Stein 4, Simons 2, Łapeta 0.
Pierwsza kwarta była zacięta. Obie ekipy walczyły punkt za punkt. W drugiej odsłonie podopieczni Przemysława Frasunkiewicza zaczęli budować swoją przewagę. Z dobrej strony pokazał się Mateusz Kostrzewski. Po pięciu punktach z rzędu Luke'a Petraska Anwil prowadził 43:32 w 16. minucie. Na przerwę włocławianie schodzili mając + 15 "oczek".
Po wznowieniu gry miejscowi mieli problemy, by powstrzymać zagranicznych graczy Spójni Stephena Browna Jr, Davona Danielsa i Aleksandara Langovicia. W 24. minucie przewaga zmalała do siedmiu punktów (53:46). Niemoc przerwał Dimec akcją 2+1. Jednak wspomniane trio wsparte Karolem Gruszeckim nie zwalniało tempa i w 28. minucie z przewagi nie zostało już nic (62:61). Wtedy klasę pokazał Tomas Kyzlink, trafiając trzy trójki z rzędu.
W czwartej kwarcie udaną zmianę dał Janari Joesaar, który wziął na siebie ciężar zdobywania punktów. Potem pałeczkę przejął Victor Sanders. Ostatnie dwie i pół minuty Anwil wygrał 11:2. Kibice chcieli, by pękła setka, ale zabrakło na to czasu.
Trzeci mecz 9 maja w Stargardzie.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią
