Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 86:76 (21:20, 27:21, 17:13, 21:22)
ANWIL: Almeida 17, 4 as., Airington 14 (2), Łączyński 10 (2), Sobin 6, 13 zb., Leończyk 2 oraz Zyskowski 12 (1), Wojciechowski 11 (1), 5 zb., Hosley 8, 9 zb., 7 as., Delas 5 (1), Nowakowski 1, Ihring 0.
TURÓW: Ayers 12 (2), Waldow 12, Balmazović 8, Patoka 6 (2), Skibniewski 6, 6 as. oraz Camphor 19 (2), 6 zb., Petrukonis 3, Bochno 3 (1), Borowski 1, Jarecki 1.
Odpędzanie demonów - pod takim nieoficjalnym hasłem Anwil rozpoczął marsz do finału Energi Basket Ligi. Przed rokiem najwyżej rozstawiona najwyżej drużyna rozpoczęła od porażki z Czarnymi Słupsk i ostatecznie odpadła w 1. rundzie. Dlatego teraz kibice z lekkim drżeniem serca czekali na otwarcie rywalizacji z PGE Turów Zgorzelec.
Od początku walka była wyrównana, świetnie grał Airington, ale początkowo w Turowie więcej graczy punktowało. Dopiero w 9. minucie Anwil objął prowadzenia 17:16 po wolnym Wojciechowskiego. Potem pokazał się Almeida - najpierw efektownym blokiem, potem wsadem i celnymi wolnymi (21:16).
MVP rundy zasadniczej i cały Anwil powoli się rozkręcał. Gospodarze wykorzystywali głębię składu. Jako jeden z ostatnich na parkiecie pojawił się Jarosław Zyskowski, ale szybko zdobył 5 punktów. W połowie kwarty było 35:25 po pierwszych punktach Sobina. Włocławianie coraz lepiej bronili, panowali także pod tablicami (40:27 w całym meczu w zbiórkach).
Turów się jednak nie poddawał. Przypomniał o sobie Cameron Ayers - najlepszy strzelec zespołu ze Zgorzelca, z dystansu trafiał Jakub Patoka. Przewaga stopniała do punktu (38:37) i trener Milicić musiał prosić o czas.
Kibice liczyli, że po przerwie Anwil rzuci się na rywala, a tym czasem gospodarze długo nie byli w stanie narzucić swojego stylu gry, popełniali mnóstwo prostych błędów. W 24. minucie było 50:47 i znowu zrobiło się nerwowo.
Pozytywny impuls dał drużynie Airington. Amerykanin trafił z dystansu, potem popisał się asystą do Wojciechowskiego. Było 57:47 i tym razem trener Turowa musiał interweniować. Niewiele pomogło, bo wkrótce przewaga Anwilu pierwszy raz przekroczyła 10 punktów (61:49).
W ostatniej kwarcie włocławianie panowali już na parkiecie. Po „trójce” Zyskowskiego różnica sięgnęła 16 punktów. Ważne, że przewagę zbudowała piątka zmienników Anwilu.
W sobotę o godz. 20.15 drugi mecz we Włocławku. Transmisja w Polsacie Sport Extra.