Walkę o trofeum Anwil Włocławek zaczął w piątek - od wygranego ćwierćfinału ze Stalą Ostrów. W półfinale trafili na ekipę Trefla Sopot (79:70 ze Śląskiem Wrocław). Faworyta trudno było wskazać.
Lepiej mecz otworzył Anwil Włocławek (7:0), ale sopocianie w końcu zaczęli i trafiać, i skuteczniej bronić. We ekipie z Włocławka nie mylił się jednak Michał Nowakowski, Anwil Włocławek był też lepszy w zbiórkach (14-7) i kwartę zakończył z czterema punktami na plusie. Drugą odsłonę "trójką" otworzył Luke Petrasek, a trener Trefla od razu poprosił o czas. Gra się wyrównała, a ekipa z Sopotu wróciła do gry m.in. dzięki aż ośmiu stratom Anwilu. Na przerwę z przewagą schodzili jeszcze włocławianie, ale ta stopniała o dwa punkty.
- Anwil gra bardzo twardo w obronie, a my musimy się do tego dostosować. Musimy zdobywać punkty z kontry, wykorzystywać więcej rzutów otwartych. W drugiej połowie musimy grać bardziej agresywnie - mówił przed kamerami Polsatu Andrzej Pluta jr.
Trefl w trzeciej kwarcie nie tylko wyrównał, ale i wyszedł na niewielkie prowadzenie. To w ostatniej odsłonie przechodziło raz na jedną, raz na drugą stronę, ale po przechwycie Sandersa na 5 minut przed końcem Anwil Włocławek odskoczył na 5 punktów.
Trefl złapał kontakt, a trójka Rolandsa Freimanisa znów dała sopocianom prowadzenie. Rzutem z dystansu odpowiedział jednak Petrasek! W gorącej końcówce nie trafił Kamil Łączyński, a faulowany Pluta wykorzystał tylko jeden rzut. Za chwilę na linii rzutów wolnych stanął Green - trafił dwa razy i na tablicy wyników był remis. Trefl miał 12 sekund na zakończenie meczu, ale nie trafił Pluta.
W dogrywce - jak w całym meczu - kosz za kosz. Na 16 sekund przed końcem (75:75) faulowany Freimanis trafił tylko raz, ale piłkę zebrał Zyskowski. Kolejny faul i tym razem nie pomylił się Garrett Nevels. Ostatnie 11 sekund Anwil wykorzystał znakomicie; Lee Moore najpierw trafił spod kosza, a potem - niemal równo z końcową syreną - kolejną "trójką" doprowadził do drugiej dogrywki!
Popisy Freimanisa i Nevelsa przybliżyły Trefl do finału, ale w ostatnich sekundach faulował Kolenda. Green wykorzystał jeden rzut wolny, ale chwilę później tym samym odpowiedział Nevels. Na trzy sekundy przed końcowym gwizdkiem Anwil Włocławek próbował jeszcze rzutu z dystansu, ale nieskutecznie.
- Zdecydował jednen rzut dla Trefla - komentował na gorąco Michał Nowakowski. - Obie drużyny pokazały świetną koszykówkę, ten mecz był jak finał, na najwyższym poziomie. Chciałbym, żeby każdy mecz tak wyglądał. Wiedzieliśmy, ze Nevels to główna broń Trefla. On jest w takiej formie, że trudno go zatrzymać. Może nam czegoś nam zabrakło, koncentracji, rotacji, ale przy dwóch dogrywkach było bardzo trudno. Decydowała walka i to, kto w końcówce zachował stalowe nerwy. Boli to, że jedna akcja dzieliła nas od finału - powiedział przed kamerami Polsatu Sport.
Anwil Włocławek - Trefl Sopot 91:93 (19:15, 15:17, 16:20, 16:14, dogr. 12:12, 13:15)
Anwil: Moore 25, Sanders 16, Nowakowski 13, Petrasek 13, Greene 10, Williams 8, Sobin 2, Łączyński 2, Słupiński 2.
Trefl: Nevels 30, Freimanis 18, Pluta 8, Salumu 15, Zyskowski 7, Kolenda 7, Gordon 4, Radić 4, Kulikowski 0.
Trefl Sopot w finale zmierzy się w niedzielę z Polski Cukier Startem Lublin (pokonał PGE Spójnię Stargard 109:86).
