TBV Start Lublin - Anwil Włocławek 69:71 (18:20, 21:17, 14:21, 16:13)
TBV LUBLIN: Peterson 18, 11 zb., Wiggins 15 (1), 8 as., Dłoniak 11 (3), Balmazović 9 (3), Kowalski 0 oraz Trojan 4, Małecki 3 (1), Jankowski 3 (1).
ANWIL: Skibniewski 10 (2), Sobin 10, 12 zb., Haws 9,,Chyliński 7 (1), Dmitriew 5 oraz Leończyk 16 (2), McCray 7, Jaramaz 7 (1), Łączyński 0, Młynarski 0.
Anwil pojechał do Lublina po odniesieniu rekordowego zwycięstwa w sezonie w Koszalinie. Byli faworytem, ale trener Igor Milić przestrzegał przed lekceważeniem lubelskiego zespołu. - Mecz w Koszalinie nie ma żadnego znacznie, to zupełnie nowa historia. Tym bardziej, że przygotowywaliśmy się do rywala z innym trenerem - przestrzegał.
W tym meczu debiutował w roli nowego szkoleniowca TBV Startu David Dedek. Wcześniej działacze zareagowali na kolejne porażki ściągnięciem swojej gwiazdy z poprzedniego sezonu Nicka Kellogga.
Włocławianie rozpoczęli od "trójek" Skibniewskiego i Dmitriewa, potem dwie akcje pod koszem skończył Sobin i Dedek postanowił zebrać zespół na naradę. Anwilowi najbardziej zagrażał ruchliwy środkowy Brandon Peterson (śr, 16 pkt i 9 zb.) - 8 pkt w 1. kwarcie.
Anwil prowadził 20:11, ale potem dał się wciągnąć w szybką i chaotyczną koszykówkę i pozwolił rywalom zdobyć 9 punktów z rzędu. Dedek nie miał czasu popracować nad defensywą Startu, więc kazał swoich graczom grać agresywnie i faulować. To wybijało Anwil z natarcia. Od prowadzenie 30:24 inicjatywę przejęli gospodarze, którzy zaczęli strzelać z dystansu: Balmazović dwukrotnie, raz Dłoniak i było 33:31 dla Startu.
Szwankowała przede wszystkim defensywa, bo włocławianie pozwalali rywalom rzucać ze skutecznością ponad 50 procent z gry. Obronę Anwilu rozbijał szybki Doug Wiggins. Po drugiej stronie boiska zupełnie niewidoczny był najlepszy w ostatnich meczach Nemanja Jaramaz (0/2 z gry), podobnie zresztą jak Tyler Haws (0/3).
Amerykanin w 3. kwarcie nie czekał na podania, sam sobie zaczął kreować akcje i w krótkim czasie rzucił 7 pkt (w 3. kwarcie w sumie 9). Anwil na krótko odzyskał prowadzenie, ale nie utrzymał takiego rytmu. Za dużo było nerwowych akcji i spontanicznych decyzji, które rzadko dawały punkty.
Dopiero przy prowadzeniu Startu 50:46 Anwil wzmocnił obronę i popisał się serią 7 punktów. Przebudził się wreszcie Jaramaz, po jego "trójce" Anwil wygrywał 58:53 przed ostatnią kwartą.
W 36. minucie przewaga stopniała z 7 do 1 punktu (64:65), Anwil marnował kolejne akcje. W 38. minucie Peterson trafił z faulem (69:67). Na szczęście zmęczeni rywale w ostatnich dwóch minutach popełniali straty (w tym 2 z 6 w całym meczu rozgrywającego Wigginsa), a w ataku mądrymi akcjami popisywał się duet Dmitriew - Leończyk. W ostatniej akcji Startu świetną defensywą popisał się Łączyński, który zablokował rzut na dogrywkę Wig ginsa.