Arriva Polski Cukier Toruń - MKS Dąbrowa Górnicza 79:89
Kwarty: 22:22, 14:30, 29:20,. 14:17
Arriva Polski Cukier: Smith 19 (4), 6 as., Kunc 15 (2), Diggs 14 (3), Vucić 10, 13 zb., Tomaszewski 8 (2) oraz Washington 7 (1), Cel 6.
MKS: Carvacho 18, 17 zb., Williams 14 (2), Wilczek 10 (1), Persons 8 (1), Garcia 5 oraz Cabbil 20 (2), Piechowicz 5 (1), Słupiński 5, Kulikowski 4.
Dla obu drużyn zwycięstwo w tym meczu było niezbędne, aby liczyć się jeszcze w grze o play off. Stawka była spora, a walka niezwykle wyrównana. W 1. kwarcie żaden z zespół nie potrafił oderwać się od rywala. Torunianie imponowali skutecznością z dystansu, m.in. dwukrotnie w tej kwarcie trafił Wojciech Tomaszewski, pod koszem mocowali się dwaj najlepsi zbierający ligi Mate Vucić i Nicolas Carvacho.
W 2. kwarcie to jednak goście zaczęli budować przewagę po dobrych akcjach zmienników Lovella Cabbila i Xeyriusa Williamsa (26:32). Torunianie mieli dużo kłopoty ze skutecznością, nie mógł trafić do kosza Arik Smith (1/3 do przerwy), w obronie były problemy z kryciem Carvacho pod koszem, goście notowali także dużo zbiórek ofensywnych (9 do przerwy). W 18. minucie przewaga MKS sięgnęła już 14 punktów, a Tyler Persons miał już 10 asyst na koncie. Taki był efekt trzech minut bez trafienia z gry gospodarzy.
Po przerwie MKS powiększył przewagę do 18 punktów, ale potem do roboty wziął się Arik Smith, który błyskawicznie zdobył 8 pkt, kolejne trafienie po przechwycie dołączył Tomaszewski. To był prawdziwy huragan, w 24. minucie było już tylko 53:56 po dystansowym trafieniu Kunca. W kolejnej akcji 4 faul popełnił jednak Smith i musiał powędrować na ławkę.
Torunianie odrobili straty, ale dopaść rywala nie zdołali, a MKS w końcu opanował sytuację i w 33. minucie znowu powiększył przewagę powyżej 10 punktów. Znowu gospodarze bili głową w mur, a skuteczność z gry ledwo przekraczała 40 procent.
