Artego Bydgoszcz przegrało z Basketem 90 Gdynia w pierwszym meczu ćwierćfinałowym play off!

Artego Bydgoszcz - Basket 90 Gdynia 67:72 (25:14, 8:22, 19:13, 15:23)
ARTEGO: Stallworth 23, McBride 15 (2), Stankovic 9, Międzik 5 (1), O'Neill 5 oraz Szott-Hejmej 6, Żurowska-Cegielska 4, Adamowicz 0.
BASKET: Vitola 18 (1), Cooper 14 (3), Aleksandarvicius 11, Skerovic 2, Podgórna 0 oraz Jankoska 17 (4), Handy 5, Kotnis 5 (1), Makurat 0, Jakubiuk 0.

W głosowaniu na najlepszego trenera wszyscy szkoleniowcy wskazywali po trzy osoby, którym tym samym dawali od jednego do trzech punktów. Aż 31 punktów uzbierał Tomasz Herkt (dziewięć wskazań na pierwszym miejscu) - to właśnie jego drużyna została liderem tabeli po sezonie zasadniczym. Na drugim miejscu w głosowaniu był Algirdas Paulauskas z Energi Toruń (16 punktów), a trzecie miejsce zajął Krzysztof Szewczyk z Wisły Kraków (15 punktów, cztery wskazania na pierwszym miejscu). 11 punktów zdobył Arkadiusz Rusin ze Ślęzy Wrocław, a trzy Wojciech Szawarski z Pszczółki Lublin. Po jednym głosie zebrali Marek Lebiedziński (AZS Poznań) oraz Dariusz Maciejewski (AZS Gorzów Wlkp.).

Chwilę po sympatycznej uroczystości żarty się skończyły. Lider liderem, ale nikt nie odda zwycięstwa za darmo i Artego musiało zażarcie walczyć z Basketem. Dużo racji mają ci, którzy mówią, że play off to zupełnie inna gra od sezonu zasadniczego. Tu zaczyna się prawdziwa koszykówka. Nawet jedna przegrana na własnym parkiecie może faworytowi popsuć szyki, zwłaszcza że gra z przewagą własnego parkietu, a w przypadku Artego to zdarzyło się po raz pierwszy w historii.

Bydgoszczanki - wydawało się - że jednak sobie z tego nic nie robiły. Już po pierwszej kwarcie prowadziły 25:14, a przez chwilę wcześniej było 23:9. Za "3" trafiały Elżbieta Międzik i Julie McBride, skutecznie pod koszem grała Denesha Stallworth.
Ale 2. kwarta nie była już tak różowa. Wszystko przez wejście Victorii Jankoskiej, która dwa razy z rzędu trafiła za 3 pkt., kolejne dołożyła Aneta Kotnis i było tylko 28:27. Po chwili Jankoska trafiła kolejny raz za 3 pkt. i było 30:30. Artego nic w tym okresie się nie udawało, za to do Jankoskiej dołączyła Kristine Vitola. Dzięki niej w końcówce 2. kwarty Basket osiągnął 3 pkt. przewagi (36:33).

W Artego było od tego momentu sporo nerwowości. Dragana Stankovic nie trafiła sam na sam z koszem, pudłowała Stallworth io Jennifer O'Neill. Na szczęście zimną krew zachowała bydgoska "generał" McBride. To ona wyprowadziła ponownie Artego na prowadzenie (41:39). Dzięki Stallworth, która wróciła do skutecznej gry, bydgoszczanki prowadziły po trzech kwartach 52:49.

A w czwartej kwarcie działy się... cuda. Żadna z zawodniczek - w obu zespołach - nie chciała wziąć na siebie ciężaru zdobywania punktów. Mnożyły się niecelne zagrania, błędy, ale nie dotyczyło to Jankoskiej i Vitoli. Po ich rzutach za 3 pkt. Basket osiągnął prowadzenie 62:56 na 5 min przed końcem. Artego goniło, był punkt za punkt aż do momentu, gdy Kahleah Cooper trafiła za 3 pkt., a Sofija Aleksandravicius poprawiła za 2 pkt. Na niespełna 2 min przed końcem zrobiło się 62:69.

Artego cały czas goniło. Po jednym celnym rzucie wolnym McBride i drugim specjalnie spudłowanym trafiła Stankovic i było tylko 67:69. Jednakj Jankoska wykorzystała dwa rzuty wolne, a Międzik źle podała w ataku i prysły marzenia o zwycięstwie.

W środę w Bydgoszczy drugi mecz, ale już wiadomo, że Artego będzie musiało wygrać w Gdyni przynajmniej raz, żeby awansować do półfinału.