ASSECO ARKA GDYNIA - ANWIL WŁOCŁAWEK 78:83
Kwarty: 13:20, 24:16, 17:24, 24:23
ARKA: Musić 25 (4x3, 5 as.), Wołoszyn 22 (4x3), Hrycaniuk 9 (8 zb.), Miśković 8 (2x3, 9 zb.), Wilczek 4 - Turner 3 (1x3), Tomaszewski 3 (1x3), Perzanowski 2, Bogucki 2.
ANWIL: Dykes 20 (9 zb.), Petrasek 14 (2x3, 8 zb.), Bell 11 (2x3), Łączyński 10 (2x3, 5 as.), Bigby-Williams 0 - Mathews 23 (2x3), Olesiński 5, Kowalczyk 0, Komenda 0, Woroniecki 0.
W Gdyni spotkały się zespoły z przeciwnych biegunów tabeli. Anwil z pięcioma zwycięstwami był liderem rozgrywek. Arka to z kolei ostatni zespół w stawce, który przegrał cztery z pięciu spotkań.
POLECAMY
Początek spotkania potwierdzał te różnice, bo to włocławianie nadawali ton wydarzeniom i po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą siedmiu punktów.
W drugiej odsłonie anwilowcy przestali trafiać i rywale nie tylko odrobili straty, ale do szatni na przerwę schodzili z jednopunktowym prowadzeniem.
Trzecia część była podobna do pierwszej. Koszykarze Anwilu poprawili się w każdym elemencie, a szczególnie w defensywie. Objęli prowadzenie i wydawało się, że zaczynają przejmować kontrolę nad meczem
Nic bardziej mylnego, bo początek decydującej partii był zły w wykonaniu podopiecznych Przemysława Frasunkiewicza. Nie potrafili zatrzymać Bartłomieja Wołoszyna (5 punktów), Adama Hrycaniuka (wolne) i Nikoli Miśkovicia. W 33. minucie Anwil przegrywał 62:64. Od tego momentu prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. W ostatnich dwóch minutach nie zawiedli liderzy Anwilu: Kyndall Dykes i Luke Petrasek wyprowadzili zespół na prowadzenie 79:72. I mimo, że gdynianie trafili dwie trójki, to nie miało to wpływu na końcowe zwycięstwo włocławian.
W następnym meczu zaplanowanym na piątek 17.30 Anwil podejmie Czarnych Słupsk.
