Nasz rozmówca uważa, że obowiązkiem lekarza jest pilnować kolejki, co jest możliwym zadaniem do wykonania. - Przykładem są Niemcy - mówi. - Byłem w 1987 r. z kolegą w Niemczech. Był umówiony na konkretną godziną. Gdy przyszła jego pora na wejście, z gabinetu wyszedł doktor i poprosił go do środka. Wszystko zgodnie z niemiecką doskonałością. Przecież wystarczyłoby, gdyby lekarz miał listę pacjentów. Zresztą można by wziąć przykład z poczty na rynku, gdzie doskonale sprawdzają się numerki. Pobiera się je i podchodzi do okienka, gdy są wyświetlane. Awantur nie ma.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytelnik uważa, że bałagan jest także dlatego, że wiele osób wchodzi do lekarza poza kolejką. - Wiem, o czym mówię, bo sam tak kiedyś zrobiłem - zdradza. - Sądzę, że niektórzy lekarze przyjmują swoich prywatnych pacjentów. Powiem, jak było. Wszedłem za opłatą innymi drzwiami, od razu poproszono mnie do gabinetu. No cóż, bezczelność ludzka nie zna granic, ale to obowiązkiem szpitala jest dbać o porządek. I niech pan Polasik nie mówi, że wystarczą kartki na drzwiach. Ludzie nie czytają tych durnot!
Sześćdziesięciolatka mówi, że gdy pojawia się w poradni ortopedycznej, jest świadkiem kłótni i awantur. - Pojechałam do przychodni do Starogardu - opowiada. - Po pierwsze, czekałam krótko na wizytę. Po drugie, w poczekalni był spokój. Po trzecie, inaczej niż w Chojnicach, lekarz zainteresował się moim zdrowiem.
Czytaj e-wydanie »