Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barcin. Pożar przy ul. 4 Stycznia. Dach palił się, jak pochodnia [więcej informacji]

Tekst i fot. (PAK)
Sąsiedzi najbardziej obawiali się, że ogień zajmie inne domy. Strażakom udało się temu zapobiec.
Sąsiedzi najbardziej obawiali się, że ogień zajmie inne domy. Strażakom udało się temu zapobiec.
Kolejna noc, kolejny pożar. Małżeństwu, które mieszkało na poddaszu spalonego budynku żywioł zabrał wszystko. Gmina zapewniła im tymczasowe schronienie. Oferuje także pomoc psychologiczną.

www.pomorska.pl

Więcej informacji ze Żnina i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/znin

- Obudziłam się około godz. 2.40. Jak wyszłam na ulicę wszyscy, którzy już tam byli obawiali się, że płomienie rozprzestrzenią się na sąsiednie budynki. Ogień był potężny. W jedno miejsce strażacy lali wodę, a ogień pojawiał się w następnym. Baliśmy się, że nie zostanie opanowany - relacjonuje jedna z mieszkanek starego miasta, która mieszka kilkanaście metrów od częściowo spalonego budynku.
- Takich płomieni jeszcze w życiu nie widziałam - dodała.

To początek sezonu grzewczego

- Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 2.12. Na szczęście udało się wygrać walkę z żywiołem. Zmagało się z nim 8 jednostek. Ewakuowano 9 osób - poinformował Marek Krygier, rzecznik prasowy żnińskiej PSP.

- Zapalił się dach o konstrukcji drewnianej, który niestety pokryty był eternitem. W takim przypadku ogień rozprzestrzenia się natychmiast! Musieliśmy robić wszystko, aby uchronić sąsiednie budynki - dowiedzieliśmy się.

Prawdopodobną przyczyną zapalenia jest nieszczelność przewodów kominowych. - To przykre, że ludzie nic sobie nie robią z rad, które każdego roku przekazują strażacy. Choćby za pośrednictwem mediów. Czas podejść do tematu poważnie. Zbyt dużo mamy już nieszczęść pożarowych w regionie. A to dopiero początek sezonu grzewczego - skomentował Krygier.

We wczorajszym pożarze najbardziej ucierpiało małżeństwo, które wynajmowało mieszkanie na poddaszu. Dom jest bowiem własnością prywatną. - Byłam tam, oglądałam to, co zostało. Wszystko jest zalane, wszędzie jest czarno - powiedziała Aurelia Jamroży, pracownica Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Barcinie.

Jak udało nam się ustalić w momencie, kiedy wybuchł pożar na poddaszu nikogo nie było.

Wciąż nie mogą uwierzyć

- O tym, że się pali ci państwo dowiedzieli się około drugiej w nocy, w Barcinie pojawili się około godziny 6.30 - usłyszeliśmy.

- Są w dużym szoku. Kiedy rozmawialiśmy pani płakała, mężczyzna miał wzrok wbity w ścianę. Wciąż powtarzali, że nie mogą uwierzyć w to, co się stało - usłyszeliśmy.

Wczoraj pracownicy ośrodka pomocy społecznej starali się w pierwszej kolejności zapewnić im dach nad głową. Umieszczono ich w punkcie interwencji kryzysowej w Kani. - Jeśli tylko poproszą o pomoc psychologa, zostanie im ona udzielona - dodała nasza rozmówczyni i dodała: - Umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Odbędzie się ono w piątek. Wtedy ustalimy także czego im potrzeba. W pożarze stracili właściwie wszystko...

Inspektor obejrzy pogorzelisko

W dwóch mieszkaniach znajdujących się na parterze, po nocnej interwencji strażaków, zostały częściowo zalane sufity.

Teraz ich mieszkańcy - dwie rodziny - martwią się o stan spalonego dachu.

- Mam informacje, że pogorzelisko jest zabezpieczone. Mimo to pracownik Inspektoratu Nadzoru budowlanego z pewnością uda się na miejsce i dokładnie je obejrzy - powiedział Zbigniew Napierała, szef INB w Żninie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska