www.pomorska.pl
Więcej informacji ze Żnina i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/znin
- Obudziłam się około godz. 2.40. Jak wyszłam na ulicę wszyscy, którzy już tam byli obawiali się, że płomienie rozprzestrzenią się na sąsiednie budynki. Ogień był potężny. W jedno miejsce strażacy lali wodę, a ogień pojawiał się w następnym. Baliśmy się, że nie zostanie opanowany - relacjonuje jedna z mieszkanek starego miasta, która mieszka kilkanaście metrów od częściowo spalonego budynku.
- Takich płomieni jeszcze w życiu nie widziałam - dodała.
To początek sezonu grzewczego
- Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 2.12. Na szczęście udało się wygrać walkę z żywiołem. Zmagało się z nim 8 jednostek. Ewakuowano 9 osób - poinformował Marek Krygier, rzecznik prasowy żnińskiej PSP.
- Zapalił się dach o konstrukcji drewnianej, który niestety pokryty był eternitem. W takim przypadku ogień rozprzestrzenia się natychmiast! Musieliśmy robić wszystko, aby uchronić sąsiednie budynki - dowiedzieliśmy się.
Prawdopodobną przyczyną zapalenia jest nieszczelność przewodów kominowych. - To przykre, że ludzie nic sobie nie robią z rad, które każdego roku przekazują strażacy. Choćby za pośrednictwem mediów. Czas podejść do tematu poważnie. Zbyt dużo mamy już nieszczęść pożarowych w regionie. A to dopiero początek sezonu grzewczego - skomentował Krygier.
We wczorajszym pożarze najbardziej ucierpiało małżeństwo, które wynajmowało mieszkanie na poddaszu. Dom jest bowiem własnością prywatną. - Byłam tam, oglądałam to, co zostało. Wszystko jest zalane, wszędzie jest czarno - powiedziała Aurelia Jamroży, pracownica Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Barcinie.
Jak udało nam się ustalić w momencie, kiedy wybuchł pożar na poddaszu nikogo nie było.
Wciąż nie mogą uwierzyć
- O tym, że się pali ci państwo dowiedzieli się około drugiej w nocy, w Barcinie pojawili się około godziny 6.30 - usłyszeliśmy.
- Są w dużym szoku. Kiedy rozmawialiśmy pani płakała, mężczyzna miał wzrok wbity w ścianę. Wciąż powtarzali, że nie mogą uwierzyć w to, co się stało - usłyszeliśmy.
Wczoraj pracownicy ośrodka pomocy społecznej starali się w pierwszej kolejności zapewnić im dach nad głową. Umieszczono ich w punkcie interwencji kryzysowej w Kani. - Jeśli tylko poproszą o pomoc psychologa, zostanie im ona udzielona - dodała nasza rozmówczyni i dodała: - Umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Odbędzie się ono w piątek. Wtedy ustalimy także czego im potrzeba. W pożarze stracili właściwie wszystko...
Inspektor obejrzy pogorzelisko
W dwóch mieszkaniach znajdujących się na parterze, po nocnej interwencji strażaków, zostały częściowo zalane sufity.
Teraz ich mieszkańcy - dwie rodziny - martwią się o stan spalonego dachu.
- Mam informacje, że pogorzelisko jest zabezpieczone. Mimo to pracownik Inspektoratu Nadzoru budowlanego z pewnością uda się na miejsce i dokładnie je obejrzy - powiedział Zbigniew Napierała, szef INB w Żninie.