Fręch miała mocne wejście w turnieju głównym singla. W 1. rundzie trafiła na Rosjanką Marią Marfutiną, w rankingu obie tenisistki nie dzieliło wiele, ale na korcie już prawdziwa przepaść. Polka dominowała absolutnie i nie oddała rywalce ani jednego gema. To był - jak na razie - jeden z najkrótszych singli w tej edycji turnieju.
Wczoraj z turniejem pożegnała się Marcelina Podlińska. 16-latka nie ma się jednak czego wstydzić. W 1. rundzie zmierzyła się z główną faworytką Bella Cup, Bułgarką Isabellą Shnikovą. W pierwszym secie młoda Polka stawiła doświadczonej rywalce twardy opór i przegrała 5:7, w drugiej partii poszło już szybciej 1:6. Doświadczenia jednak zdobyte i Podlińska zapewne jeszcze wróci do Torunia w kolejnych latach.
Jako ostatnia wczoraj z naszych reprezentantek wyszła ta najbardziej doświadczona - Katarzyna Kawa. Przed turniejem narzekała, że w Toruniu nigdy jej dobrze nie szło, ale tym razem nie zawiodła. W pojedynku ze Słowaczką Kristiną Schmiedlovą była wyraźnie lepsza i wygrała 6:3, 6:1.
Tym samym mamy polski mecz mecz ćwierćfinał Fręch - Kawa. Zwycięzczyni tego pojedynku trafi prawdopodobnie na Shnikovą. Ten mecz zaplanowano w czwartek na korcie centralnym o 12.00.
To nie będą jedyne emocje dla polskich kibiców. Swój drugi mecz na kortach Startu-Wisła rozegra Maja Chwalińska. Niespełna 15-latka podbiła serca kibiców w 1. rundzie, gdy debiutując w zawodowym tenisie z dziką kartą, pokonała w trzech setach znacznie wyżej notowaną Rosjankę.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się wygrać swój pierwszy mecz w zawodowym tenisie. Nie przeżywam tego, bo mam następny przed sobą i zrobię wszystko, żeby go wygrać. Cieszą pierwsze punkty rankingowe, chciałbym ich w Toruniu zdobyć jak najwięcej - opowiada Chwalińska.
W czwartek nastolatka zagra o ćwierćfinał z Gabrielą Pantuckovą, początek ok. godz. 15.00 na korcie centralnym.
Turniej można oglądać na żywo w internecie dzięki relacjom KP Sport. W czwartek będą pokazywane oba mecze z udziałem Polek.