MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Błękitną wstęgą Zbrzycy

Marek Weckwerth
Na trasie jest niewiele przeszkód, a i te można  pokonać kłaniając się naturze.
Na trasie jest niewiele przeszkód, a i te można pokonać kłaniając się naturze.
Przemyślna natura nanizała na błękitną wstęgę Zbrzycy niczym drogocenne perły jeziora. Jest ich dziesięć, ale szlak kajakowy rozpoczyna się na jeziorze Somińskim - czwartym od źródeł tej niewielkiej rzeki. Wystarczy, by przez kilka dni cieszyć się nieskażoną przyrodą i podziwiać widoki jak malowanie.

     Zbrzyca jest najbardziej atrakcyjnym dopływem Brdy. Można go przepłynąć w dwa dni, a przedłużając wycieczkę na jezioro Charzykowskie - w trzy. Rzeka przepływa w całości przez Zaborski Park Krajobrazowy, czyli południową część ziemi kaszubskiej wyrzeźbionej ok. 12 tysięcy lat temu przez ostatnie bałtyckie zlodowacenie. Czyż trzeba lepszej reklamy? Jednak szlak - w przeciwieństwie do przesławnej Brdy - jest mało uczęszczany. I w tym jego urok. Gdy już tu "zabłądzisz", zadasz sobie pytanie: czy taki świat naprawdę istnieje, czy tak długo mógł się ukrywać przed współczesnością? A jednak tak.
     Z innej epoki
     
Spływ kajakowy szlakiem Zbrzycy najlepiej rozpocząć w niewielkich Sominach - wsi jakby z innej epoki, zagubionej w północnych ostępach Borów Tucholskich. Sominy wzmiankowane były już w roku 1313. Przez całe wieki zamieszkane były przez rybaków - niemieckich luteran. W latach 1755-57 wybudowali drewniany zbór o konstrukcji zrębowej, kryty gontem. Zabytek zachował się do dziś jako kościół Matki Boskiej Królowej Polski. Jest także miniskansen zorganizowany w XVIII- wiecznej zagrodzie owczarza, tzw. betlejemce. W skład zagrody wchodzi chata z zapieckiem i kaszubskim wystrojem, wozownia i chlew.
     Sominy były do wybuchu II wojny światowej wsią przygraniczną należącą do Niemiec. Na wschodnim brzegu jeziora Somińskiego stał kamień z wyrytym napisem: "Versales 28.6.1919", co miało przypominać, że granice ustanowiono na mocy Traktatu Wersalskiego. Z tego względu polska ludność kaszubska do dziś nazywa wieś niemieckimi Sominami. Jej oblicze zmieniło się nieco dopiero w latach 70. XX wieku, gdy powstały ośrodki wypoczynkowe i kąpieliska. Przy ośrodku "Uroczysko" znajduje się galeria "Del Arte" sprzedająca regionalne pamiątki.
     No i proszę, jakie atrakcje już na wstępie! Po obiedzie, na przykład w barze "Szuwarek", można opuścić gościnny brzeg. Jezioro Somińskie (433 hektary) jest zbiornikiem wytopiskowym, czyli powstałym po ustąpieniu lądolodu. Posiada niezwykle urozmaiconą linię brzegową porośniętą szuwarami, z głęboko wcinającym się w jezioro półwyspem i pięcioma wyspami otoczonych mieliznami. Gnieździ się na nich liczne ptactwo. Wokół tylko łagodny szum fal i cisza, cisza...
     Aby przedostać się przesmykiem na sąsiednie jezioro Kruszyńskie, trzeba obrać kurs na widoczny z daleka punkt wysokościowy oznaczony na mapie liczbą 163. To oczywiście wysokość w metrach nad poziomem morza. Któż zadał sobie tyle trudu aby na wyniosłym szczycie postawić dom? Ktoś z fantazją, czerpiący z darów natury pełnymi garściami. Widok ze wzgórza na mierzei oddzielającej dwa akweny musi być oszołamiający. Ale i z dołu - płynąc meandrami przesmyku na jezioro Kruszyńskie - można się poczuć jak w czepku urodzonym. Któż wymalowałby piękniejsze widoki niż sam Stwórca? Stara klechda o powstaniu ziemi kaszubskiej pasuje jak ulał do tego miejsca.

Legendy mówią, że po stworzeniu świata Bóg wysypał na jałową ziemię północną wszystko co pozostało najlepsze na dnie Jego przepaścistego worka. Tak powstały przecudnej urody jeziora i bystre rzeki, malownicze wzniesienia, lasy, gaje i bory. Mówią też, że na niebieskiej odprawie pracowitemu ludowi nadał imię Kaszubów, co od szuby - długiego gburskiego kaftana - wywodzić się miało. Kaszubi to Polacy, tylko lepsi. Przecież to oni najbardziej się Panu Bogu podobali. Tak w każdym razie twierdzą.

     W kameralnych zatoczkach u północnego brzegu jeziora Kruszyńskiego (461 ha) przycupnęły maleńkie przystanie z drewnianymi kejami. Tu i ówdzie, przez szpaler soczystych trzcin prześwituje chałupa przysiółka Peplin, a tu i ówdzie namiot spragnionych wodnych uciech. Kajakarze płyną ku południowo - wschodniemu brzegowi, prosto na wieś Windorp. Wypływającej z jeziora Zbrzycy jeszcze nie widać, ale wiadomo, że kryje się gdzieś tam za smaganymi wiatrem szuwarami.
     We wsi rzeczka przyspiesza. Za rufą zostaje kilka chałup i tyleż nowych posiadłości. Kajaki suną pośród łąk ku następnej perełce szlaku. To niewielkie (niecałe 53 ha) i bardzo płytkie (2 m) jezioro Parzyn, otoczone mokradłami i lasami. Byłoby jeszcze płytsze gdyby nie zastawka na Zbrzycy tuż przed wsią Parzyn. Za przeszkodą, którą można sforsować skokiem rzeczka wyrywa się ku przygodzie. Bystry nurt prowadzi prosto w tajemniczy, kręty i głęboki jar przypominający słynne Piekiełko na Brdzie. Strome brzegi porasta mroczny las. Tylko wody, choć bystra, niewiele i - zdarza się - trzeba odpychać się wiosłem od mielizn. Poniżej wsi rozpędzoną wodę hamuje stary jaz.
     Parzyn Młyn
     
Przed nami świadectwo - niestety mocno sfatygowane - wykorzystania rzeki dla potrzeb ludzkich. Młyn leży w ruinie, co mocno burzy pracowitą Zbrzycę. A było tak pięknie. Dom młynarza także ma już za sobą lata świetności, ale widać solidną ręką był budowany, a delikatną, artystyczną, upiększony. Wejść jego strzegą do dziś dwa kamienne lwy na cokołach łypiące szklanymi oczyskami, a ogród .... Westchnąć wypada, bo żal serce ściska. W nienaruszonym stanie ostała się tylko grota Matki Boskiej.
     Z biegiem bystrej rzeki szybko mija się letniskowe chałupki należące jeszcze do Parzyna. Miejsce to urokliwe nad wyraz, jakieś magiczne. Ale też pachnące swojsko grillowanym mięsiwem, przyprawionym wonnościami gęstych borów i świeżo ściętej trawy. Oj, zjadłoby się coś w takim plenerze! Ale dość marzeń.
     Spotkanie z siostrą
     
Oto Zbrzyca, skręcając pod kątem prostym w prawo, wypływa na rozległe łąki, by połączyć się ze swą siostrą - Młosienicą (Młosiną). Dziwne to rodzeństwo. Zbrzyca porywcza i smukła w kibici, wymienia uściski ze spokojną i znaczniem szerszą w talii Młosienicą. Więcej wody niesie jednak Zbrzyca, stąd dalej płyną już zgodnie pod jej imieniem.
     W miejscu spotkania krewniaczek (oznakowanym zresztą tablicą kierunkową bydgoskiego PTTK "Szkak Brdy ") warto zastanowić się czy nie warto na jakiś czas poddać się urokowi Młosienicy. Stąd przecież tylko 3 kilometry wiosłowania pod leniwy prąd do Leśna.

Takie kładki dodają tylko uroku i tak pięknej rzece.

     Kościółek w Leśnie
     
Wieś położona w niezwykle pięknym miejscu pomiędzy jeziorami Leśno Górne i Dolne, pojawiła się na kartach historii w roku 1354 za sprawą Krzyżaków. Słynie z drewnianego kościółka z 1710 roku z najwyższą w kraju, bo 32-metrową drewnianą dzwonnicą. U południowego brzegu jeziora Leśno Dolne znajduje się rezerwat przyrodniczo - archeologiczny "Kamienne Kręgi". Jest to pozostałość po cmentarzysku Gotów. Podobne kamienne kręgi i kurhany, tyle że bardziej znane, znajdują się w odległych o kilkanaście kilometrów Odrach nad Wdą (Czarną Wodą).
     Miło jest w Kaszubie
     
Na tej pięknej ziemi nie znajdziecie bardziej kaszubskiej wsi, przynajmniej z nazwy, niż Kaszuba. Oto bowiem na kursie każdego spływu staje najpierw tama zabytkowego młyna, a zaraz potem inne atrakcje. Drewniany młyn wodny wciąż tętni życiem, a jego mieszkańcy chętne wskażą drogę przenoszenia kajaków. Ta nie jest skomplikowana - ot, prosto w dół między zabudowaniami. Poniżej młyna, na prawym brzegu, znajdziecie dogodne miejsca biwakowe na prywatnej łące. Nocleg pod namiotem można wynegocjować u gospodarza już za 2 zł od osoby, do tego gratis uzupełnić baniaczki z wodą pitną, a wieczorem rozpalić ognisko. Lewy brzeg zagospodarowany przemyślnie wiatami "przyklejonymi" do urwistych stoków pradoliny, pachnie o zmroku grillem, migocze przyjaźnie światłami, a bywa - rozbrzmiewa turystycznym śpiewem.
     O Kaszubie wiadomo, że w 1772 roku była własnością królewską, a w połowie XIX wieku przeszła w posiadanie rodziny Kossak - Główczewskich. We wsi do dziś stoi stary dwór. W miejscowym sklepie spożywczym, który jest otwarty oficjalnie w godzinach 11.00 - 15.00, można zrobić zakupy niemal o każdej porze: wystarczy zadzwonić do drzwi.
     Zbrzyca ma wiele twarzy i każda przyjaźnie uśmiecha się do wodniackiej braci. Za Kaszubą pradolina stopniowo rozszerza się i rzeczka wytraca prędkość. Otwierają się sielskie krajobrazy, jak z kiczowatego obrazka, ale w pozytywnym znaczeniu. Wkrótce czeka nas kolejna przeszkoda - Milachowo Młyn. Za Rolbikiem (we wsi można wynająć kwaterę agroturystyczną) charakter rzeki znów się zmienia. Zaczyna leniwie meandrować pośród łąk i rozlewisk. To sygnał, że jest już blisko do malowniczego jeziora Milachowo (85 ha). Co ciekawe, Zbrzyca tylko "ociera się" o jezioro, by chyłkiem, u jego zachodniego brzegu, wymknąć się ku nowej przygodzie. Ot, taki skok w bok. Warto jednak wypłynąć nieco dalej, aby nasycić oczy widokiem szerokiej wody otoczonej zewsząd ścianą lasu.
     Pieczenie chleba
     
Już Widno! - można zawołać kilkanaście minut po wypłynięciu z jeziora. I wcale nie chodzi o jutrzenkę wstającą po ciemnej nocy. Widno to nazwa wsi słynącej z corocznego, odbywającego się na początku sierpnia święta wypieku chleba. Chleba niezwykłego, bo pieczonego w tradycyjnym piecu liczącym ponad 60 lat. Niegdyś służył mieszkańcom okolicznych wsi, teraz, odrestaurowany, stał się nie lada atrakcją turystyczną. Święto chleba ściąga co roku coraz liczniejsze rzesze gości pragnących skosztować najsmaczniejszego pod słońcem, wypiekanego na sosnowych drwach pieczywa. To nie koniec atrakcji: wypiekom towarzyszą plenerowe zabawy i konkursy, jak przecinanie drewna na czas, wyścigi w workach, przeciąganie liny, turniej piłki siatkowej.
     Do Widna można też dotrzeć także pieszo - niebieskim szlakiem z Leśna przez Rolbik lub samochodem jadąc szosą z Brus przez Wielkie Chełmy i Laskę. Z wody Widno wygląda przepięknie, zwłaszcza leśniczówka i trzy pomnikowe lipy drobnolistne. W okolicach biją źródła, w których temperatura wody nawet zimą nie spada poniżej 7 stopni Celsjusza.
     Tuż za wsią do Zbrzycy wpada maleńka rzeczka Kulawa. Jej ujście oznakowane strzałką wprost zaprasza do wpłynięcia. Warto, bo już za pierwszym zakrętem kryje się urocze śródleśne jeziorko patrolowane przez łabędzią rodzinę. A te nenufary, białe i żółte kwitnące na spokojnej toni.... Bajka. W przyszłości, na całym 8-kilometrowym szlaku rzeczki, ma zostać utworzony rezerwat przyrody "Dolina Rzeki Kulawy".

Sielski krajobraz między Rolbikiem a jeziorem Milachowio.

     Laska w sznurze pereł
     
Takiej Laski jak nad Zbrzycą nie znajdziecie nigdzie. To maleńka wieś zagubiona w lasach, przystrojona - a jakże - sznurem pereł, czyli oczkami jezior nanizanymi na wstęgę Zbrzycy. Pierwszym jest jezioro Laska, które pokochało bezgranicznie ptactwo wodne. Turyści wodni także z lubością wpływają na krągły niczym łabędzie jajo akwen. Tak naprawdę płyną przez jezioro łabędzie. Setki, może tysiące białych żagielków przemierzają swój ptasi raj - rezerwat faunistyczny "Jezioro Laska".
     Ten zbiornik wodny połączony jest bezpośrednio z jeziorami Księże i Długie (łączna powierzchnia tych trzech akwenów wynosi 180 ha). Ich łagodne brzegi zachęcają do zatrzymania się i odpoczynku. W cieniu drzew można schronić się przed palącym słońcem albo - czego nikomu nie życzę - przed deszczem. Wystarczy jednak wyjść nieco wyżej, by ogarnąć wzrokiem soczyste łąki i nieliczne, wtopione w krajobraz chałupy. Wypada wspomnieć, iż do jeziora Księże wpada rzeczka Kłoniecznica, także stanowiąca szlak kajakowy. Wyjątkowo piękny odcinek stanowi przesmyk z jeziora Długiego na Parszczenicę. W kilka chwil dzioby łodzi skręcają niemal o 180 stopni, obierając ostateczny kurs ku południowi i jeziorom Charzykowskim. Na jeziorze Parszczenica (78 ha) mijamy zalesioną wyspę. Po "kilku" ruchach wiosłem wpływamy na jezioro Śluza (76,1 ha), najładniejsze na szlaku z wysokimi zalesionymi brzegami i niezwykle urozmaiconą linią brzegową. Jedno ze wzgórz na lewym brzegu ma 153 metry wysokości. Nie wiadomo skąd wzięła się nazwa jeziora Śluza. Żadnej śluzy tu nie ma, tylko wieś o tej nazwie.
     Koniec jeziora zwęża się lejkowato porywając śmiałków z coraz szybszym prądem na rzekę. Stąd tylko 5 km do ujścia Zbrzycy, czyli jeszcze około godziny przyjemności. Wokół tylko lasy, potem łąki i jasne piaski. Pośród nich wyłania się miejscowość Zbrzyca. Z wody widać stare kaszubskie chaty (checze) kryte strzechą. Wpływamy w wyraźną nieckę terenową, co sygnalizuje bliskość jeziora Witoczno (101,3 ha). Ujście usiane mieliznami było niegdyś oznakowane strzałką z odpowiednią informacją. Niestety wandale zniszczyli znaki, utrudniając odnalezienie Zbrzycy. A przecież wielu kajakowców urozmaica sobie wakacyjne wojaże po Jeziorach Charzykowskich płynąc pod prąd na jezioro Śluza, a i dalej - do Laski.
     Swornegacie
     
Spływ Zbrzycą można zakończyć po przepłynięciu 40 km w pobliskiej stanicy wodnej PTTK Swornegacie nad jez. Witoczno lub - obierając kurs na widoczą z daleka wieżę kościoła - na polu biwakowym nad Brdą należącym do firmy www.kajaki.pl. Rozbicie namiotu na polu PTTK kosztuje 3 zł plus 5 zł od każdej osoby. Można też wynająć domek, wziąć prysznic. Www.kajaki.pl oferują równe jak stół pole z przystrzyżoną trawą za 3 zł za namiot i 2 zł za osobę. Dodatkowym atutem "wirtualnych kajaków" są wiaty w stylu kaszubskim.
     Swornegacie (Kaszubi piszą Swórnjest dużą wsią położoną w niezwykle malowniczym miejscu pomiędzy jeziorami Witoczno a Karsińskim (687,9 ha). Jej historia zaczęła się w roku 1272 za sprawą zakonu augustianów osadzonego tu i bogato uposażonych przez księcia pomorskiego Mściwoja II. W roku 1303 zakonnicy przyjęli regułę cysterską i przenieśli się do Oliwy. 30 lat później Swornegacie odkupili Krzyżacy, zakładając folwark. W 1742 roku we wsi stanął drewniany, jednonawowy kościółek kryty gontem. Świątynię przeniesiono do Kaszubskiego Parku Etnograficznego we Wdzydzach Kiszewskich. Obecny, murowany kościół w stylu neogotyckim, wybudowano w roku 1913.
     Swornegacie są ważnym przystankiem na szlaku Brdy, stąd i możliwość kontynuowania wycieczki kajakowej z nurtem tej najpiękniejszej w naszym kraju rzeki. Można też obrać kierunek południowy do najpopularniejszej miejscowości w tym rejonie - Charzyków. Ze Swornychgaci jest zaledwie 15 km, zaś atrakcji po drodze moc. Trzeba bowiem przepłynąć jeziora: Karsińskie, Długie i Charzykowskie, odwiedzając oczywiście Małe Swornegacie, Bachorze i harcerski ośrodek żeglarski w Funce. W "Małych Sworach" koniecznie trzeba wylądować na piaszczystej plaży, z której rozpościera się fascynujący widok na Jezioro Charzykowskie nazywane też Łukomie i skosztować specjałów tutejszej tawerny. Brzegi tego rozległego akwenu (1364 ha) są niezwykle interesujące. Polecam przynajmniej lądowanie na lewym brzegu tuż przed ujściem Strugi Siedmiu Jezior, gdzie na wyniosłym klifie znajduje się doskonały punkt widokowy.
     Charzykowy
     
W średniowieczu Charzykowy nazywały się Mueskendorf i należały do Krzyżaków. Na przeciwległym brzegu - Zamkowej Górze - wznieśli niewielki zamek. Tu, po zajęciu Człuchowa przez wojska koronne w roku 1454, schronił się komtur człuchowski, by bronić się do końca wojny trzynastoletniej. Legenda mówi, że pewnego dnia bracia zakonni wypłynęli łodzią w kierunku pobliskiej wyspy Jagnięcą zwanej. Chcieli ponoć spalić chatę mieszkającego tam pobożnego człowieka. Ten w odwecie podpalił zameczek. Jako że Krzyżacy wołali po niemiecku "hilfe", półwysep, na którym znajduje się Zamkowa Góra nazwano Pomoc. Do naszych czasów nie zachowały się nawet ruiny budowli. Warto jednak się tam wybrać, by podziwiać rozległą panoramę jeziora.
     Przez całe wieki Charzykowy były senną wsią rybacką. Dopiero w roku 1922 ożywił ją Otton Weilandt. Z jego inicjatywy powstał tu pierwszy w odrodzonej Polsce klub żeglarski, a wkrótce także bojerowy. Dziś Charzykowy są przede wszystkim wielkim ośrodkiem letniskowym. W tym pięknym miejscu osiedla się wielu chojniczan, bo też do centrum miasta jest zaledwie 6 km. Charzykowy to także brama do Parku Narodowego Bory Tucholskie wyodrębnionego w roku 1996 z części Zaborskiego Parku Krajobrazowego. W parku trzeba koniecznie zobaczyć rezerwat "Struga Siedmiu Jezior"
     Nocleg można znaleźć na polu biwakowym "Paradise". Ceny: 3 zł za rozbicie namiotu i 5 zł od każdej osoby. Na miejscu jest toaleta z prysznicem, bar, parking, można wynająć pokoje z łazienkami. Niestety na polu namiotowym (zresztą niezbyt równym) nie ma wiat ani ławek, trudno znaleźć kosz na śmieci.
     Za pomoc w zorganizowaniu imprezy na Zbrzycy dziękuję Państwu Galińskim z firmy Activitas specjalizującej się w spływach kajakowych na rzekach Pomorza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska