Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohater derbów koszykarzy: - Chłopy ze Śląska nigdy się nie poddają!

(jp)
Bartosz Diduszko trzeci sezon gra w Polskim Cukrze Toruń
Bartosz Diduszko trzeci sezon gra w Polskim Cukrze Toruń SłAwomir Kowalski / Polska Press
- Nie zależy mi na punktach, chcę się czuć ważny, tak jak w dwóch poprzednich sezonach w Toruniu - mówi Bartosz Diduszko, autor kluczowych punktów w derbach Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń.

Jak to być bohaterem meczu derbowego i to jeszcze w starciu drużyn, w których się grało?

- Bardzo fajne uczucie. W Anwilu też spędziłem fajne sezony, więc to był dla mnie mecz o zwiększonym ładunku emocjonalnym. Nie powiedziałbym jednak, że byłem bohaterem. Tak samo można byłoby określić Tomka Śniega, który trafił dwa wolne na dogrywkę. W tym meczu grało po prostu siedmiu bohaterów.

Można pomyśleć, że kontuzja i przerwa w grze pomogła...

- To nie było tak, że nic nie robiłem, cały czas indywidualnie trenowałem z Dominikiem Narojczykiem. Przerwa trwała kilkanaście dni, zbyt krótko, żeby wypaść z rytmu. Opuściłem trzy mecze, a głód gry pozostał.

To musi być szczególne uczucie: trafić taki rzut w meczu derbowym.

- W tej akcji byliśmy rozstawieni szeroko, byłem przygotowany i wierzyłem, że Robert poda właśnie do mnie i trafię. Nie myśli się wtedy o rzucie, było mało czasu, złapałem piłkę i rzuciłem, to był automatyzm. Wydaje mi się teraz, że nawet ważniejsze było to wcześniejsze trafienie w dogrywce, zresztą zaraz po niecelnym rzucie, dzięki temu poczułem się pewnie. W Anwilu siedem lat temu zdarzyło mi się coś takiego w play off z Treflem, ale rywale jeszcze zdążyli wyrównać i przegraliśmy po dogrywce, raz też w finałach I ligi w WKK Wrocław.

Dziewiątą asystę w tej akcji zaliczył Robert Lowery. Fajnie się gra z gościem, który tak wiele widzi na parkiecie?

- Robert ma ogromną łatwość mijania obrońcy. Tworzy w ten sposób przewagę. Wtedy rywale mają dwa wyjścia: ktoś do niego biegnie i jeden z nas jest wolny lub Robert sam kończy akcję. To bardzo ułatwia grę pozostałym zawodnikom.

Derby koszykarzy Anwil - Polski Cukier dostarczyły kibicom ogromnych emocji. Byliście w Hali Mistrzów? Poszukajcie się na naszych zdjęciach!

Anwil - Polski Cukier. Kibice w Hali Mistrzów. Byliście? Zob...

Wiele mówiłeś po derby o charakterze Twardych Pierników. I tak faktycznie jest: im was mniej, tym lepiej gracie. Problemy was motywują?

- Na pewno każdy daje z siebie więcej, czujemy większą odpowiedzialność na barkach i dobrze się z tym czujemy. Ważne jest, że zawodnicy mają większą pewność minut, bo wiedzą, że muszą zagrać. Może to czasami wyglądać, że im mniej tym lepiej, ale kontuzje naszych kolegów to dla nas przykra sytuacja. Zdecydowanie wolimy grać w komplecie.

Polski Cukier ma najstabilniejszy skład w lidze. Na ile zgranie wam pomaga w takich sytuacjach?

- Bardzo pomaga. Nawet śmialiśmy się ostatnio w szatni, że w sytuacjach stresowych tylko spojrzymy na siebie i każdy wie, co ma robić. Znamy swoją rolę, wiemy, że możemy liczyć na kolegę obok i nigdy się nie poddajemy. W derby nikt nie panikował w przerwie, wiedzieliśmy, że mamy 20 minut i zagramy dużo lepiej.

To jeszcze o dodatkowej motywacji: na brata w Kingu Szczecin też patrzysz? Bo mam wrażenie, że w bezpośrednich meczach nie szczędzicie sobie łokci.

- Gramy w podobnym stylu, dużo walczymy na parkiecie, a chłopy ze Śląska nigdy nie odpuszczają. Teraz spotykamy się nawet częściej na parkiecie, bo Łukasz też częściej gra na pozycji 3. Nie ma w tym jednak złośliwości, to zawsze rywalizacja fair. Zresztą staram się oglądać mecze Wilków, zdzwaniamy się potem, wymieniamy uwagi.

HISTORYCZNE DERBY WE WŁOCŁAWKU I RZUT BARTOSZA DIDUSZKI - TAK TO BYŁO!

Mówi się, że z czterech faworytów ligi jako jedyni nie gracie w pucharach i powinniście wygrać rundę zasadniczą.

- Nie bawię się w takie spekulacje. Mam takie podejście, że liczy się tylko kolejny mecz. Na razie nie obchodzi mnie to, co będzie w maju.

Mieliście niebywale intensywny początek sezonu. Trudniej się teraz przestawić na jeden mecz w tygodniu?

- Rozegraliśmy osiem meczów w niespełna trzy tygodnie, ale każdy zawodnik powie, że chętnie poświęci treningi na rzecz meczów. Nasza przygoda w europejskich pucharach była intensywna, ale to była wielka frajda, a czas zleciał błyskawicznie. Samolot, hala, mecz, samolot i tak w kółko, treningi polegały na rozciąganiu i oglądaniu kolejnego przeciwnika. Nawet nie czuliśmy specjalnie zmęczenia. Teraz gramy raz w tygodniu i trudno, trzeba się do tego przystosować.

To Twój trzeci sezon w Toruniu, jak go sobie wyobrażasz?

- Patrzę tylko na zespół. Chciałbym żeby zwyciężał, a ja chciałbym odgrywać w nim ważną rolę. Ale nie zależy mi na punktach, chcę się czuć ważny, tak jak w dwóch poprzednich sezonach w Toruniu. To bardzo istotne dla zawodnika, gdy dokłada swoją cegiełkę do sukcesów, a wszyscy dookoła to widzą i doceniają. Takie mecze z Anwilem, to są wtedy, że zacytuje klasyka, truskawką na torcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska