Ratownicy nad Niskim Brodnem zaczynają sezon 1 lipca. Czuwają nad bezpieczeństwem kąpiących się do końca wakacji, ale jak przyznają, z 31 sierpnia nie kończą pracy. Patrolują jeziora do października.
Od samego początku sezonu nie narzekają na brak pracy.
Przeczytaj także: Tragiczny początek wakacji - plaga utonięć w całej Polsce
- Już pierwszego dnia mieliśmy podtopienie - wspomina Stanisław Kowalski, szef brodnickiej drużyny WOPR. - Najczęściej zdarzają się właśnie podtopienia. Na szczęście od dłuższego czasu nie doszło do tragedii w okresie lipca-sierpnia. Na Niskim Brodnie już od około dwudziestu, a na pobliskich jeziorach od kilku lat.
Brodniccy ratownicy dysponują nowoczesnym sprzętem pływającym. Dodatkowo coraz większy nacisk kładzie się na szkolenia młodych. Niestety muszą oni nie tylko mierzyć się z siłami natury, ale także z ludzką bezmyślnością.
Pijani stanowią prawdziwą plagę na kąpieliskach. Będąc pod wpływem alkoholu wchodzą do wody i co się nie rzadko zdarza, doprowadzają do niebezpiecznych sytuacji.
- Alkohol plus woda to pewna śmierć - podkreśla Stanisław Kowalski. - Niedawno, podczas Muzycznego Campingu, trzech pijanych małolatów "wyrzuciliśmy" z wody i oddaliśmy w ręce ochroniarzy.
Podobnych sytuacji jest więcej. Często pijani się awanturują. Nie chcą po dobroci opuścić wody. Wtenczas ratownicy wzywają policję.
- Niestety panuje u nas znieczulica i nikt nie pomoże ratownikowi, kiedy ktoś zacznie się z nim szarpać czy go bić - mówi szef brodnickiej drużyny WOPR. - Gdzieś w kraju była sytuacja, że jacyś mężczyźni pobili ratownika, a godzinę później ktoś utonął na tym jeziorze, bo nie miał go kto uratować. Uczymy młodych, żeby w takich sytuacjach zawsze wzywali policję. Ratownik jest od ratowania życia, a policja od utrzymywania porządku.
Głupota objawia się nie tylko u osób, które po spożyciu idą pływać. Także rodzice pływając z dziećmi czy to na rowerach wodnych czy kajakach, nie zakładają im kapoków.
- Kapoki są dla bezpieczeństwa, a nie po to, żeby na nie siadać - podkreśla Stanisław Kowalski.
WOPR-owcy podkreślają, jednak że powoli, ale ludzie zaczynają większą wagę przykładać do swojego bezpieczeństwa nad wodą.
- Konsultują wypłynięcia z ratownikiem, pytają gdzie można skakać do wody, jaki sprzęt wypożyczyć, na co zwrócić uwagę - wymienia szef brodnickiej drużyny WOPR. - Nasze apele w końcu zaczynają przynosić efekty.
Należy też przypomnieć, że bezpieczniej jest się kąpać na jeziorach strzeżonych. W powiecie WOPR-owcy są m. in. nad Niskim Brodnem, w Zbicznie i Bachotku.
Czytaj e-wydanie »