Dlaczego właśnie tu? Bo przecież Bronisław Zamojdzin był mieszkańcem Stronna, najzacniejszym w historii tej zagubionej w lasach wsi...
A pan Bronisław kochał las. Mawiał, że modli się w lesie, że tu jest jak w kościele - blisko Boga - i odpoczywa.
To wypowiedź Bronisława Zamojdzina z pracy licencjackiej, którą pod kierunkiem prof. dr. hab. Andrzeja Klondera napisał Tomasz Piotr Rocławski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W czasie uroczystości w Karolewie Bronisława Zamojdzina wspominał jego uczeń Andrzej Dziamski z Tryszczyna.
Bronisław Zamojdzin urodził się w Purwiszkach w roku 1920. W czasie wojny był żołnierzem AK, a potem I Armii Wojska Polskiego. Służbę zakończył w Berlinie. Na Ziemię Wileńską już nie wrócił. Osiadł w gminie Dobrcz. Ożenił się w roku 1950 w Stronnie i tu z żoną prowadził niewielkie gospodarstwo rolne. Dał się poznać jako znakomity organizator szkoły rolniczej w Karolewie, która od roku 1991 nosi jego imię. Szkoła rozpoczęła swą działalność w roku 1969. Bronisław Zamojdzin był jej organizatorem i dyrektorem administracyjnym do roku 1972, kiedy to został dyrektorem ośrodka szkolenia rolniczego w Karolewie.
Miał wiele pasji. Jedną z nich były motyle. - Zabierał nas, uczniów szkoły, na nocne łowy - opowiadał Andrzej Dziamski. - Udokumentował ich na terenie nadleśnictwa Stronno ponad 600 gatunków, w tym 28 rzadkich... Pasją było też myślistwo, ale polował rzadko. Zajmowały go głównie obserwacje zwierząt, ich dokarmianie, hodowla bażantów i kuropatw.
Ale przede wszystkim zasłynął pan Bronisław jako zbieracz różnych przedmiotów codziennego użytku z okolic Stronna, co pozwoliło utworzyć w Karolewie muzeum... To za jego sprawą znaleziono groby skrzynkowe datowane na 500-400 lat p.n.e. za jego przyczyną z dna jeziora Zamkowego wydobyto elementy broni i wyposażenia zamku krzyżackiego...
Bronisław Zamojdzin zmarł w roku 1978. - Formą zachowania pamięci o nim niech będzie wyszukanie w Stronnie ładnego miejsca, w którym rosnąć będzie dąb, a pod nim kamień z napisem: "Dąb Bronisława Zamojdzina" - mówi Andrzej Dziamski. a