Bydgoski didżej zagrał w NBA. Gratulacje od Donalda Trumpa! [zdjęcia]

Można powiedzieć, że Maciej Turowski przynosi Marcinowi Gortatowi szczęście. Był po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych i w dwóch meczach polski jedynak w NBA odnosił zwycięstwa.

Ale najpierw po przylocie do Nowego Jorku był na meczu w zawodowej lidze hokeja NHL New York Rangers - Columbus Blue Jackets (4:6 po dogrywce), potem był na meczu NBA Brooklyn Nets - New York Knicks (90:95) i Washington Wizards - LA Lakers (116:108), zrobił sobie przerywnik na ligę uniwersytecką NCAA, w której Georgetown Hoyas przegrali z Seton Hall Pirates (66:68 po dogrywce), by w końcu zagościć na meczu NBA Washington - New Orleans Pelicans (105:91).

I właśnie ten mecz był najważniejszy dla bydgoskiego didżeja. Grał muzykę dla zespołu wrocławskich tancerek Cheerleaders Wrocław, na które zostali specjalnie zaproszeni przez Marcina Gortata. Okazją była „Polska Noc w NBA”, czyli „Polish Heritage Night” organizowana przez Gortata już po raz szósty. I nawet zwycięstwo Wizards nie było najważniejsze (świetny mecz Gortata - 12 pkt., 17 zbiórek i 29. double-double w sezonie). Przede wszystkim, ważne było przybliżenie kultury naszego kraju w USA, za co Gortat powinien dostać nagrodę Nobla. To jest człowiek, który poza sportem robi coś wielkiego dla Polski różnymi swoimi działaniami wspólnie ze swoją fundacją „MG13” (szkoły sportowe, campy dla dzieciaków w Polsce, akcje charytatywne).

Na sobotniej „Polskiej Nocy w NBA” nie zabrakło gości specjalnych - byli zwycięzcy turniejów koszykarskich organizowanych przez Gortata w Polsce dla dzieci i młodzieży, do niemal tysiąca polskich kibiców za pomocą telebimu przemówił prezydent RP Andrzej Duda, był w Waszyngotnie Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP (m.in. ukończył Georgetown University). Byli tradycyjnie polscy weterani wojenni, którym oddano hołd za służbę krajowi oraz znane osobistości, jak aktorka Alicja Bachleda-Curuś i mistrzyni UFC Joanna Jędrzejczyk.

Nawet prezydent USA Donald Trump napisał na swoim twiterze: „Szkoda, że Marcin Gortat nie jest Amerykaninem. Mógłby z naszym krajem zrobić coś wielkiego! To prawdziwy „Polski młot”! (Polish Hammer - tak w USA określają Gortata za swoją grę - red.).”

- No co ja mogę powiedzieć? Było magicznie. Mam nadzieję, że tam wrócę - mówi Maciej Turowski tuż przed powrotem do Polski na dzisiejszy mecz ligowy Asseco Gdynia - Energa Czarni Słupsk.

Jeszcze przed wyjazdem cheerleaderki ze Gdyni, dla których na co dzień pracuje Gambit, złożyły życzenia dla swoich koleżanek z Wrocławia: „Powodzenia podczas dzisiejszego meczu! Wspaniałego widowiska dla wszystkich uczestniczących”.

Atrakcji podczas krótkiego pobytu w Stanach (Za krótkiego - jak mówi Maciej Turowski) było znacznie więcej. Amerykanie nie lubią tracić czasu na zbędne rzeczy. Cała polska „delegacja” spotkała się w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie, było spotkanie i udział w treningu cheerleaderek „Brooklynettes”, gdzie tańczy jedyna Polka w NBA Anna Alice Smyczyńska oraz wjazd na Empire State Building, gdzie rozciąga się piękna panorama na „Wielkie Jabłko”, czyli Nowy Jork.

- Przekonałem się na własnej skórze, że Amerykanie są mistrzami w robieniu wielkich widowisk. To było coś niesamowitego - mówi Maciej Turowski.

Jego występ na meczu NBA można bez żadnej przesady nazwać wydarzeniem historycznym. To poza Marcinem Goratem i Anna Smyczyńską nasza trzecia postać w świecie najlepszej koszykówki na naszym globie.