O sprawie pisaliśmy wczoraj. Właściciel istniejącego od ćwierćwiecza sklepu z warzywami, Henryk Pulchny, zwija interes i planuje przenieść swoją działalność na pl. Piastowski. - Czynsz w Śródmieściu jest bardzo wysoki. Jeśli miałbym płacić ADM-owi 9 tys. zł miesięcznie za korzystanie z lokalu, to musiałbym chyba dopłacać do tego biznesu.
Złożył wypowiedzenie umowy najmu. ADM jednak na razie nie ma innego chętnego na zajęcie tego lokalu. - A my zostajemy jedynie z salonami telefonów komórkowych i bankami w całej okolicy - żali się pani Maria. - Gdzie my mamy kupować świeże warzywa? - pyta. W ciągu dwóch godzin przed "Zieleniakiem" zebrała ponad 300 podpisów pod petycją, by sklep pana Pulchnego został. - Ale chodzi nam w ogóle o umożliwienie także w Śródmieściu prowadzenia takiego sklepu. Jeśli jest to interes mniej opłacalny dla właściciela, to powinno się takie biznesy traktować z ulgą - uważa. - Była tu podpis złożyć pani o kulach, która żaliła się, że już teraz nie będzie miała jak robić zapraw na zimę. No przecież nie będzie na drugi koniec Bydgoszczy na rynek biegała po ogórki. Kto jej to przydźwiga do domu?
Jak opowiada inicjatorka petycji, większość osób, które podpisywały się na liście to osoby już w wieku emerytalnym. - Miesięcznie mają, bo podpytywałam, najczęściej około tysiąca złotych. Nie maja często samochodów. Zostają pozbawieni możliwości robienia podstawowych zakupów w swojej okolicy.
