Zobacz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Marta Estkowska, dyrektor wydziału organizacyjnego przekonywała wczoraj, że powinniśmy wystąpić ze Związku Miast Polskich, bo obecna współpraca z organizacją ogranicza się do udziału w nielicznych organizowanych kongresach oraz do płacenia składki członkowskiej w wysokości 68 tysięcy złotych rocznie.
Zaprotestowała Dorota Jakuta, przewodnicząca Rady Miasta: - Związek aktywnie pracuje przy wielu ustawach, nasza obecność jest tam potrzebna - przekonywała. - Dzięki związkowi Bydgoszcz dostanie 364 tysiące złotych jako rekompensatę za płacenie "janosikowego". Jak więc widać, korzyści są.
A Kazimierza Drozd, radny lewicy, stwierdził, że obecność naszego miasta w Związku Miast Polskich to promocja dla Bydgoszczy.
Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy stwierdził jednak, że szkoda środków i wystarczy nam członkostwo w Unii Metropolii Polskich. - Obydwie organizacje i tak dublują swoje funkcje, a Związek Miast Polskich bardziej zajmuje się mniejszymi ośrodkami, a my w końcu jesteśmy 8 miastem w Polsce - dodał.
Bydgoszcz zostanie jednak w Związku Miast Polskich, bo zgodę wyraziło tylko 4 radnych. Przeciwnych było 18 osób.
Rezygnujemy natomiast Bydgoszcz z członkostwa w Związku Miast Nadwiślańskich. Decyzję bydgoskie władze tłumaczą oszczędnościami. Roczną składkę w wysokości 36 tysięcy złotych, przeznaczyć na inne ważne cele. Za było 13 radnych, chociaż niektórzy mieli wątpliwości. - Bydgoszcz nigdy nie była zainteresowana działalnością w związku - mówiła Felicja Gwincińska, radna lewicy.