Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała armia potępiona za Smoleńsk

Rozmawiał Roman Laudański
archiwum
Rozmowa z gen.bryg. Zygmuntem Dulebą, dowódcą Pomorskiego Okręgu Wojskowego.

- Decyzja o likwidacji POW była dla pana zrozumiała?

- W pewnym momencie - nie. Jeśli szuka się oszczędności, to nie tworzy się kolejnych biurek. Uważałem, uważam i będę uważał, że w strukturach dowodzenia okręg wypełniał ogromne zadania. Naczelny dowódca mógłby bezpośrednio nami dowodzić. Można było zmienić nazwę - np. Dowództwo Północne - ale o nazwach nie dyskutuję. Jesteśmy sprawdzonym i przygotowanym mechanizmem świadczącym usługi na rzecz lokalnych społeczności. Znam każdego marszałka, wojewodę, kilkunastu starostów i wójtów, którym pomagaliśmy np. walczyć z powodzią. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie możemy popularyzować wojsko. Czy ktoś z Warszawy wypełni tę pustkę?

- Raczej nie. Można sobie wyobrazić Bydgoszcz bez POW?

- To pytanie do tych, którzy przejmą nasze zadania. Nie mogę powiedzieć, że oni sobie z tym nie poradzą. Boję się o nasze zadania, czy będą wykonane na tym samym poziomie? Kiedy będę poza POW, nadal chciałbym mieć świadomość, że praca moja i podwładnych nie została zepsuta. Jeśli ktoś zrobi ją lepiej, to wtedy będę się z tego cieszył.

- Za co odpowiadał pan jako dowódca POW?

- Okręgi były od tego, żeby na wojnę nie zabrakło karabinów i żołnierzy. Rodzaje wojsk pływają, latają, jeżdżą czołgami i transporterami, ale ten sprzęt musi być wyposażony i sprawny na czas pokoju i wojny. Do jego obsługi muszą być przeszkoleni żołnierze. Odpowiadamy też za wsparcie i przechowywanie zapasów.

- Może współczesne pole walki wymusza "spłaszczanie" dowodzenia?

- Teraźniejsze i przyszłe pole walki jest nieprzewidywalne. Nie ma już totalnych frontów. Jeśli trudno nam mówić o przyszłości, to bądźmy gotowi na to, co przeżyli nasi poprzednicy, co dzieje się dziś i bądźmy gotowi na jutro. Pomimo globalizacji, wolnej Europy, granice państwa trzeba zachować. Można kochać Europę i świat, ale najpierw swoje granice i naród.

- Rozumie pan zmiany zachodzące w polskiej armii?

- Rozumiem sens, ideę, ale czy powinno się to odbywać w takiej kolejności i czy w tym czasie? Tu, w niektórych przypadkach, mam inne zdanie. Przecież prezydent w przemówieniu w dniu naszego święta zapowiedział głęboką zmianę systemu dowodzenia. Temu powinna towarzyszyć dyskusja, co likwidujemy i kiedy. A myśmy już zrobili zmiany i teraz znowu mamy je zmieniać?!

- Żołnierze są sfrustrowani sytuacją panującą w armii?

- Otrzymuję meldunki o nastrojach w okręgu. Przed naszym świętem całe wojsko zostało potępione w czambuł za Smoleńsk. Zakładam, że były nieprawidłowości w lotnictwie, ale to nie jest cała armia. A dziś, każdy żołnierz odczuwa, że to my nic nie umiemy i jesteśmy skostniałą strukturą.

- Poparcie słabnie?

- Jeszcze nie tak dawno wojsko miało 97 procent poparcia wśród społeczeństwa. Teraz, jeżeli mamy 50 proc. poparcia, to będzie sukces, ale obawiam się, że może być znacznie mniej. Chcielibyśmy być notowani wyżej i lepiej, bo przecież służymy za społeczne pieniądze. To ciężka służba, nie tylko na misjach, ale odrywa się nas od ludzi. Jako okręg wspieraliśmy ludzi, a dziś rdzewieją wojskowe koparki i spycharki.

- Wojsko mogłoby np. wspomóc budowę autostrady po Chińczykach?

- W ramach szkolenia partycypować w budowie, chociażby w zakresie przemieszczania mas ziemnych. Od tego mamy specjalistów i sprzęt.

- Pan generał jest saperem?

- I dlatego w alarmowej sytuacji wiem, że można było wykorzystać wojsko nim wyłoniony zostanie następny wykonawca. My, w ramach szkolenia, tylko za pieniądze na paliwo, wykonalibyśmy pracę, z którą mamy zdążyć do 2012 roku. Obecnie przepisy na to nie pozwalają. Jednak ktoś musi podejmować śmiałe i szybkie decyzje.

- Przed waszym świętem w mediach pojawiały się artykuły, że z naszej armii, to już niewiele zostało.

- My jesteśmy gotowi remontować, tylko trzeba przygotować plan, co modernizujemy i kiedy? A to już nie są moje kompetencje. Mamy siły i środki, by wszystko naprawić. Warunek jest jeden - czy są części zamienne, perspektywa remontowania.

- Frustracja w armii wynika też z braku podwyżek?

- Każdy cieszy się z podwyżki. Strajkują kolejarze, a co ma powiedzieć emeryt, rencista, który w marcu dostał 17 zł podwyżki? Każdy ma prawo do godnego i fajnego życia. Nie powiem, że żołnierz ma za dużo pieniędzy, ale też nie jesteśmy ostatnią grupą uposażenia. Wytrzymamy to.

- Pod koniec sierpnia pożegnacie się z bydgoszczanami w Myślęcinku.

- Szukaliśmy pomysłu na łagodne rozstanie. Tym samym chcemy pokazać następcom, jak świadczyć usługi dla lokalnej społeczności. Chcemy podziękować mieszkańcom i władzom za lata spędzone w Bydgoszczy. Zawsze byliśmy mile witani i entuzjastycznie przyjmowani. Koncert będzie darem dla mieszkańców. Żaden z nas nie rozstaje się z Bydgoszczą, czujemy się związani z miastem. Chcemy tu wracać na kolejne rekordy świata na stadionie "Zawiszy" ; niech żużel odsypuje się poza bandę, a "Polonia" jeździ w ekstraklasie, a moim marzeniem jest również piłka nożna i "Zawisza" w ekstraklasie. Nigdy nie mieszkałem w Bydgoszczy na stałe, ale związałem się z miastem. Zawsze czułem, że jesteśmy tu potrzebni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska