Wniosek postawił Krzysztof Haliżak. Chce, by rozeznać możliwości i zrealizować przetarg na prywatyzację Centrum Parku.
Burmistrz Arseniusz Finster wprowadził kosmetyczną poprawkę - trzeba najpierw przygotować ofertę, by rozeznać możliwości. Rada wniosek przyjęła.
Co na to Finster? - Jestem za - twierdzi. - Ale czy pojawi się jakiś inwestor? Nie mam nic przeciwko temu, żeby sprzedać ten kompleks. Ale pod warunkiem, że mieszkańcy nadal będą mogli korzystać z pływalni, a nie z kolejnego supermarketu...
Czy z wniosku ucieszył się Mariusz Paluch, prezes Centrum Parku? - Ja nie jestem przyspawany do tego stołka - mówi. - Nie jest to moje być albo nie być. Też bym się cieszył, gdyby zjawił się przedsiębiorca, który odciążyłby właściciela od wysokich kosztów pomocowych.
Paluch ma jednak obawy - jakie będą ceny i jakość usług, czy przypadkiem zredukowana załoga nie będzie musiała wykonywać więcej obowiązków? - W styczniu przygotujemy pakiet związany z ofertą - twierdzi. - Nie wiem, czy znajdzie się kamikadze, który zaryzykuje prowadzenie pływalni. Same miesięczne koszty utrzymania to 80 tys. zł.
Członkowie ugrupowania burmistrza mówią, że propozycja Haliżaka to odgrzewany kotlet: - Myśmy o tym od dawna mówili - wzdycha Antoni Szlanga, szef komisji komunalnej. - Żeby to sprzedać, gdy nadarzy się okazja. Ale na horyzoncie nie było widać chętnych. Ceny i tak są już wyżyłowane, a co będzie dalej? No i trzeba sobie zdawać sprawę, że wszędzie się dopłaca - w tej czy innej formie - do takich inwestycji. Tak że góra urodziła mysz...
Leszek Pepliński, koalicjant z Platformy zastrzega się, że tematu nie rozeznał. - Zaskoczony jestem - wyznaje. - Ale trzeba się temu przyjrzeć...
