Burmistrz Arseniusz Finster jako inicjator spotkania z wójtem Zbigniewem Szczepańskim po półrocznym wypowiedzeniu wojny wyznaczył trzy zagadnienia do dyskusji - komunikację, Strugę Jarcewską i oświatę. Udało się, i to z dużym trudem, skonsumować jedynie dwie pierwsze kwestie, rażąco przy tym naruszając planowany czas spotkania.
Gdy jednak na dobre rozkręciła się dyskusja o Miejskim Zakładzie Komunikacji, było już oczywiste, że nie da rady zamknąć spotkania w dwie godziny.
Miasto, które chciałoby, żeby miejska spółka przewozowa wyszła na prostą, miało dla gminy propozycję, o której już wcześniej była nieoficjalnie mowa. Ponieważ ogromne straty MZK ma teraz właśnie na terenie gminy Chojnice, więc chodzi o to, by to gmina zaczęła być także współodpowiedzialna za los spółki. Burmistrz zaproponował, by wykupiła udziały, biorąc pod uwagę parytet ludnościowy obydwu samorządów. Wtedy można by - bez przetargów - ustalać ceny biletów czy trasy, po których mają jeździć autobusy.
Dwupokojowe mieszkanie czeka na Ciebie. Wchodzisz do gry?"
- Dotychczasowa umowa jest nieracjonalna - przekonywał prezes MZK Mieczysław Sabatowski. - Chcemy zmienić jej warunki, biorąc pod uwagę kryzys czy wzrost cen paliwa. Tak, by to gmina także była udziałowcem i miała wpływ na funkcjonowanie MZK.
- Chcielibyśmy jeszcze w tym roku wspólnie pokrywać stratę, jaka powstała w MZK - apelował burmistrz.
Ale wójt Zbigniew Szczepański wcale nie był skory do tego, żeby od razu zgadzać się na wszystko. Jak tłumaczył, trudno obwiniać jego samorząd o to, że podpisał przed trzema laty umowę - przygotowaną w ratuszu - która teraz się już nie sprawdza. Gmina przystanie na rozwiązanie umowy, ale ogłosi przetarg na świadczenie usług transportowych. - Chcemy kupować usługi i dobrze za nie płacić - skwitował wójt. - Tak, żeby miasto nie musiało do nas dopłacać.
- Może byłem marzycielem, ale powiało chłodem - denerwował się Finster. - Państwo ustawiacie się w bardzo wygodnej sytuacji. Nie chcecie współpracować, tylko korzystać z MZK.
I mimo że wójt mitygował, że nie jest to ostateczne stanowisko, to burmistrz siedział z zachmurzoną miną. A inni uczestnicy spotkania pytali, dlaczego tak rażąca była podwyżka biletów w gminie, dlaczego wycina się tyle kursów (Zdzisław Stormann i Józef Kołak), ile będzie kosztowało wejście do spółki, czy inne gminy korzystające z MZK też dopłacają do niej i dlaczego strata MZK jest tak wielka? (Edward Meyer).
Stanęło w końcu na tym, że trzeba będzie powołać zespoły robocze, które w mniejszym gronie przyjrzą się detalom.
Czyli furtka do innego rozwiązania jest jeszcze otwarta. - Przekonam ich - powiedział nam po tej części spotkania Mieczysław Sabatowski.