- Do przerwy zagraliśmy tak, jak sobie to wyobrażałem - relacjonował trener Grzegorz Kapica. - Zagęszczając środek, mieliśmy po odbiorze piłki organizować kontry. Celem było, jeszcze przed przerwą, strzelić gola.
Niestety, jeszcze przed zmianą stron Aleksandar Atanackovic dopuścił się faulu. Było to drugie przewinienie (wcześniej ukarane żółtym kartonikiem), sędzia po raz wtóry wyciągnął żółtą a potem czerwoną kartkę. Grzegorz Kapica wcześniejszy incydent z Atanackovicem skomentował następująco: - To nie był wcale mecz, żeby sypały się w nim iskry. Sędzia zbyt pochopnie zdecydował się na tak drastyczne ukaranie naszego zawodnika.
Po przerwie na boisku pojawił się Tomasz Szczepan, bo trzeba było zastąpić w środku pola Atanackovica. Chojniczanie ustawili się blisko siebie w centralnej strefie i liczyli, że uda im się raz jeszcze skontrować. I tak się stało. W 59 min. prawą stroną przedarł się Paweł Posmyk, dośrodkował na krótki słupek, a wbiegający Kaźmierowski odstawił tylko głowę. - To była akcja z najlepszych stadionów świata - podsumował z dumą szkoleniowiec przyjezdnych. - Takie zagrania i takie bramki to smaczek dzisiejszego futbolu.
Tyszanie szukali kontaktowej bramki, a potem kolejnej szansy na uratowanie punktu. Mieli dwie ku temu okazje. Ale doskonale spisał się Michał Kołba. - To prawda, w drugiej połowie ograniczaliśmy się do powstrzymywania akcji rywali na 40 m. Zawodnicy robili to mądrze, nie było jakiejś tam podwórkowej wybijanki na oślep. Z tych trudnych dla zespołu 45 minut wyszliśmy bez szwanku - dodał Grzegorz Kapica.
- Wygrana w Tychach smakuje szczególnie. Pocieszyliśmy się i pora zejść na ziemię, poczuć twardy beton po nogami. Myślimy już o meczu z Wałbrzychem - zakończył szkoleniowiec.