Pożar budynku mieszkalnego w Ciechocinku
Ogień wydobywający się z pomieszczeń na pierwszym piętrze zauważyli i mieszkańcy okolicznych domów i niektórzy lokatorzy.
- Pies zaczął strasznie szczekać. To mnie obudziło. Poczułem dym, a gdy wyszedłem zobaczyłem ogień - mówi lokator z parteru. Nie chce się przedstawić. Podobnie jak lokator z piętra: - Pracuję w Aleksandrowie. Wracam z pracy i patrzę, że pali się nasz dom - mówi.
Przeczytaj także:Ciechocinek. Pożar w sanatorium, uwięziony człowiek na balkonie.
Mirosław Skrzypek mieszka w budynku obok. - Siostra mnie obudziła przed czwartą i mówi, że pali się dom. Baliśmy się, żeby ogień nie przeniósł się na nasz budynek. Ogień skakał z dachu na drzewa i trawę. Mnie zastanowiła cisza, to że nie słyszę straży. Dzwonię na policję - zajęte. Z nerwów zapomniałem numeru do straży. Ale za chwilę usłyszałem syrenę. Ktoś wezwał strażaków .Odetchnąłem - opowiada.
- Tu mieszkało pięć rodzin, dziewięć osób - mówi burmistrz Leszek Dzierżewicz. Na miejsce przybył o 4.20, zaraz gdy go powiadomiono, że pali się na Zdrojowej. Przyjechała Wioletta Wiśniewska, starosta aleksandrowski, przybyły służby miejskie.
- Mieszkańcy zostali ewakuowano. na razie umieścimy ich w szkole podstawowej, a potem zobaczymy,
jak szybko uda się zakończyć budowę domu komunalnego przy ul. Nieszawskiej - tłumaczy burmistrz.
Trwa dogaszanie ognia.
Ogień pojawił się najpierw w tej nie zamieszkałej części budynku
(fot. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz)