W styczniu tego roku na ulicach Bydgoszczy odbyły się 103 patrole piesze strażników miejskich. Dla porównania w pierwszym miesiącu roku 2013 takich strażnicy pieszo patrolowali miasto tylko 70 razy. Cięcia wprowadzono nie tylko w Bydgoszczy.
Powód? Miasto dało na utrzymanie straży w tym roku 700 tys. zł mniej niż w ubiegłym, stąd oszczędności na paliwie. Komendant wydał rozkaz, by strażnicy wsiadali do radiowozów tylko, gdy odbierają zgłoszenie telefoniczne na interwencję.
- W minionym miesiącu patroli zmotoryzowanych mieliśmy 45 - wylicza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Komendy Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - A w styczniu ubiegłego roku było ich 57. Faktycznie staramy się wyjeżdżać w teren tylko głównie w odpowiedzi na interwencje zgłaszane telefonicznie. Naturalnie bywają jednak sytuacje, gdy bez radiowozu obyć się nie można. Mówię tu przede wszystkim o akcji "Zima" i przeszukiwaniu miejsc, w których przebywają bezdomni. Prowadzenie kogoś pieszo do schroniska dla bezdomnych na drugim końcu miasta byłoby bezcelowe - dodaje.
Przeczytaj także: Straż miejska: chcemy współpracować z torunianami
Inni strażnicy mówią nieoficjalnie, że w komendzie oszczędza się dosłownie na wszystkim. - Osiągnęliśmy graniczny poziom oszczędności, poniżej którego po prostu nie da się zejść. Kolejne cięcia spowodują, że trzeba będzie oszczędzać na ołówkach, długopisach, a może na... skarpetkach.
I nie ma w tym wcale przesady, bo w straży już poczyniono oszczędności w zakupie umundurowania.
- Wstrzymaliśmy kompleksowe zakupy nowych mundurów - wyjaśnia Bereszyński. - Z tym jednak zastrzeżeniem, że strażnicy oczywiście dostaną nowe elementy odzieży, które zniszczą się w trakcie pracy. Jesteśmy służbą i nie ma mowy, by funkcjonariusze patrolowali miasto w niekompletnym umundurowaniu - podkreśla.
Gdy tylko zrobi się cieplej municypalni jeszcze częściej będą zostawiać radiowozy w garażu.
- Jak tylko aura na to pozwoli wznowimy patrole na skuterach, które palą nieporównanie mniej, niż auta. Wrócimy też do patroli rowerowych.
Bydgoska komenda ma 4 skutery i 21 rowerów.
Drakońskie cięcia w straży podyktowane były również, co podkreśla Bereszyński, chęcią utrzymania wszystkich etatów.
Zwolnień póki co nie będzie również w grudziądzkiej komendzie. O ile nie dojdzie tam do likwidacji straży. Mieszkańcy Grudziądza, podobnie jak wcześniej w Bydgoszczy zbierali podpisy za skasowaniem jednostki municypalnych.
Przeczytaj także: Jest projekt uchwały w sprawie likwidacji straży miejskiej w Grudziądzu!
Taki pomysł lobbowali najpierw lokalni członkowie Ruchu Palikota, a ostatnio Stronnictwa Demokratycznego. Pod projektem uchwały likwidującej straż zebrali 5,5 tys. podpisów. Jak na razie jednak budżet grudziądzkiej komendy utrzymał się mniej na poziomie z zeszłego roku.
- Dostaliśmy około 2,9 mln zł, a więc tylko minimalnie mniej niż w 2013 roku - mówi Jan Przeczewski, Komendant Straży Miejskiej w Grudziądzu. - Oczywiście oszczędzać też musimy. Ale jesteśmy jednostką nieporównanie mniejszą od bydgoskiej. Mamy, na przykład trzy patrole zmotoryzowane. A w zeszłym roku musieliśmy nimi obsłużyć 10 tysięcy interwencji. Łatwo zatem nie jest.
Wczoraj strażnicy mieli się spotkać z grudziądzanami w ratuszu i wysłuchać, jakie mają oczekiwania
Inaczej w Toruniu. Tam budżet strażników miejskich spadł do najniższego poziomu od kilku lat. Municypalni na utrzymanie i wszystkie planowane w tym roku inwestycje dostali od miasta zaledwie 1,5 mln zł, czyli około 500 tys. mniej niż w całym roku 2013.
Jedynym dużym miastem w regionie, które okazało się szczodre dla strażników, jest Włocławek. Tam nie dość, że municypalnym nie zabrano ani grosza z tegorocznej puli, to jeszcze budżet 2014 urósł o niecałe 20 tys. i teraz wynosi ponad 3 mln zł.
Czytaj e-wydanie »