https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co było przyczyną śmierci 7-letniej Nikoli z Chełmży?

PB
Prokuratura Regionalna w Gdańsku zajmie się sprawą śmierci 7-letniej Nikoli z Pluskowęs koło Chełmży. Dziewczynka zmarła kilka dni temu. Lekarze zdiagnozowali u niej klasyczną jelitówkę
Prokuratura Regionalna w Gdańsku zajmie się sprawą śmierci 7-letniej Nikoli z Pluskowęs koło Chełmży. Dziewczynka zmarła kilka dni temu. Lekarze zdiagnozowali u niej klasyczną jelitówkę Andrzej Banas
Dziewczynka trafiła do szpitala w Chełmży 26 stycznia rano, wieczorem zmarła. Była skrajnie odwodniona. Rodzice pytają: Kto zawinił?

- Miała biegunkę i wymiotowała w nocy z niedzieli na poniedziałek. Rano matka pojechała z nią do lekarza rodzinnego do ośrodka zdrowia. Pani doktor stwierdziła, że to zwykła jelitówka. Przepisała smectę, elektrolity, stoperan i jakiś probiotyk. We wtorek tata Nikoli pojechał z nią na pogotowie, bo jej stan się pogarszał. Lekarz przepisał kolejne leki, ale moja bratowa zadzwoniła do lekarza rodzinnego i zapytała, czy może je podać. Usłyszała, że ma nie wyolbrzymiać i nie podawać nowych leków, bo u dzieci jelitówka może trwać nawet do pięciu dni. W czwartek rano Nikola znalazła się w szpitalu, gdzie zmarła po kilkunastu godzinach - relacjonuje Katarzyna Kocyk, ciocia 7-latki.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Rodzice dziewczynki są w szoku. Chcą wyjaśnień, co tak naprawdę było przyczyną śmierci ich córki. Nie wierzą, że to zwykła jelitówka. W sobotę złożyli swoje zeznania policji. Sprawę bada prokuratora. Wczoraj w szpitalu na Bielanach odbyła się sekcja zwłok dziecka. Czy jej wyniki w najbliższych dniach dadzą jednoznaczną odpowiedź, dlaczego 7-latka zmarła?

- Cała wieś jest w szoku. Nikola była takim żywym dzieckiem. W przedostatni piątek wróciła ze szkoły, cały weekend dobrze się czuła, bawiła, była tu u mnie. Aż do niedzieli wieczorem. Nie możemy uwierzyć, że już jej z nami nie ma - mówi pani Bogumiła, babcia dziewczynki.

U Nikoli lekarz rodzinny stwierdził „jelitówkę” i kazał czekać. Niestety żadnej poprawy po kilku dniach nie było. Dziewczynka w czwartek rano - 26 stycznia trafiła na oddział dziecięcy szpitala w Chełmży.

- Dziecko trafiło do nas z powodu biegunki. W ciągu tych kilku dni zanim znalazło się na oddziale miało też gorączkę i wymioty, było krańcowo odwodnione. W swojej pracy nie widziałam tak odwodnionego dziecka. Nie jest łatwo odwrócić ten proces, ale w ciągu dnia wydawało się, że jej stan się unormował. Wieczorem nastąpiło gwałtowne pogorszenie i o 21.46 dziewczynka zmarła - opowiada dr Izabela Bocheńska, ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Chełmży.

Czytaj także:Tragedia pod Chełmżą. Nie żyje chore dziecko odsyłane od lekarza do lekarza

Lekarka podkreśla, że błędów w leczeniu dziewczynki mogło być dużo.

- Czekam na wynik sekcji zwłok, aby dowiedzieć się, jaka była ta bezpośrednia przyczyna śmierci dziewczynki. To wielka tragedia dla jej rodziców, a dla nas szok, bo w ciągu ostatnich dwudziestu lat na oddziale nie zmarło żadne dziecko - dodaje dr Bocheńska.

Rodzice 7-latki chcą wiedzieć, dlaczego ich dziecko zmarło. Nikola rzadko chorowała, nie miała żadnych problemów zdrowotnych.

- Musimy wiedzieć, co się stało, kto i gdzie popełnił błąd - opowiada Katarzyna Kocyk, ciocia Nikoli.

Sprawą śmierci dziewczynki zajmie się Prokuratura Regionalna w Gdańsku.

- Nie znamy jeszcze wyników sekcji zwłok dziecka. Poznamy je dziś albo jutro. Dokumenty z Chełmży jeszcze nie znalazły się w Prokuraturze Rejonowej w Toruniu, skąd trafią do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, która bada błędy medyczne, a tego może dotyczyć ta sprawa - mówi Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Pogoda na dzień (31.01.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo Active/x-news

Komentarze 14

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Zamknąć wszystkie przybytki w chełmży i jej gminie,  których  istnienie opłaca Narodowy Fundusz Zdrowia , by następna matka nie nabrała się na szyld typu: szpital.. przychodnia, czy inny ośrodek zdrowia albo pogotowia.

Bo to najgorsza antyreklama  firmy, w której się bezkarnie zabija wiejskie dzieci, których rodzice, zmyleni  znaczeniem tych terminów w potocznym języku mogą ponownie pomylić z miejscem, w którym się udziela profesjonalnych usług leczniczych.

A jak doświadczy, że to najstraszniejsza mordownia w torturach to ich dziecko już będzie w prosektorium. 

G
Gość

nie bredz M

rodzine kilka dni wozili dziewczynke od doktora do doktora,

i nie dlatego ze ci odsyłali do lepszych specjalistów, tylko dlatego ze potwierdzali brak choroby Nikoli i brak koniecznosci udzielania Jej świadczeń leczniczych.

a rodzice nie otrzymuja od NFZ pieniedzy by za taxi sanitane płacic w poszukiwaniu po Polsce lekarza, który by nalezycie wykonał obowiazek udzielenia własciwego leczenia w ramach publicznych pieniędzy. Albo jeszcze do kosztów transportu dołożyć łapówki dla doktorów by wykonali swój obowiazek leczenia.

Przecież nie ma w Chełmży czy Pluskowęsach prywatnych usług pediatrycznych ani ratownictwa medycznego.

Czyli Magda  twierdzi ze śmierc Nikoli  to kara za nie danie łapówki publicznym chełmzynskim  lekarzom.

No chyba że mówi o konieczności jechania po leczenie dziecka  np. do Warszawy taksówką sanitarną ( bo zwykłym autem prokurtor by oskarżył rodziców ze narazili życie swojego dziecka, bądź spowodowali śmierc)

 do Warszawy, bo tam oficjalnie są całodobowe  prywatne lecznice wszystkich specjalizacji i udzielają leczenia każdemu kto za to z własnej kieszeni zapłaci. Z pewnością wyleczyli by Nikole, ale 300 km to tysiąc PLN w jedną stronę  prywatną sanitarką przystosowaną do przewozu chorych i do tego trzeba by wynająć lekarską obsługę na czas transportu, bo tego wymagają przepisy, a w Pluskowęsach prywatnych usług lekarskich, nawet do transportu nikt nie wykonuje.

No nic nie pozostaje jak zostawić ten skorumpowany grajdołek i zamieszkać w Warszawie, by na przyszłość skorzystać z porad Magdy, by prokurator nie oskarżył że się dziecka nie zawiozło do lekarza, który umie i chce wyleczyć, i ma do tego przystosowaną lecznicę, a to wszystko tylko w Warszawie, no Gdańsk może trochę bliżej.

Tak czy siak jak chce się korzystać z fachowego leczenia to trzeba mieszkać w Warszawie,

by zdążyć przed śmiercią  dojechać do czynnej prywatnej lecznicy- mieć czym dojechać i czym za to leczenie zapłacić.

 

Niestety w rozwiązaniu zaproponowanym przez Magde zbędne jest istnienie państwa polskiego i całej armii jego urzędników.

Póki co z obowiązkowych danin takie magdy nie zwolnią rodziców dzieci, którzy nic z tego nie mają w państwie polsk

To zdecydowanie lepiej płacić podatki i składki w Anglii, Irlandii,  Szwecji .. i tam dzieci swoje leczyć.

Bo na polskiej prowincji tylko przedwczesna śmierć dzieci czeka

 
M
Magda
Dla mnie dziwnym faktem jest to ze 4h czekała. Szczerze ! Który rodzic, widząc dziecko w takim stanie pozwoliłby czekać 4h na pomoc ? Ja albo bym sama poszła do góry po lekarza i za włosy przyciągnęła na dół albo wpakowalabym dziecko w auto i jechała do Torunia.
k
krystyna
Nasi lekarze potrafią tylko namawiać do szczepień, szczepic na potege a tych co chronią swoje dzieci straszyc.
M
Minka
Doktor Bochyńska to powinna już zrezygnować z zawodu i to dawno!ogółem jest niesympatyczna nie raz dała mi to odczuć.
M
Minka
Jak można pozwolić czekać matce z chorym dzieckiem tak długo na lekarza? Co w tym czasie robili kawkę pili? Bo nie rozumię tego, w jakich czasach my żyjemy? To skandaliczne by tak traktować ludzi!!! Gdyby pomoc była w porę nie doszło by do śmierci Nikoli, to dziecko potrzebowalo pomocy a lekarze gdzie? Ja już napewno dzieci nie dam do tego szpitala!
M
Minka
To okropne co przytrafiło się rodzicom Nikoli, jest mi bardzo przykro że tak się stało. Współczuję i ubolewam razem z wami drodzy rodzice. To nie powinno było się zdarzyć, a nasi lekarze to na niczym się nie znają potrafią byle co stwierdzić i przepisać i odprawić z kwitkiem. A jak już coś się stanie to oczywiście oni są nie winni, i dać takim dziecko pod opiekę, jak nie umią leczyć to zawód niech zmienią!!!
G
Gość
Mi z chorym synem kazali isc do domu. A na drugi dzień wylądowała w szpitalu w Toruniu na dziecięcym. A pare lat temu mój brat miał podobne objawy i tez stwierdzono jelitówke, i w ostatniej chwili tez pojechał do szpitala w Toruniu i okazało ze miał rozlany wyrostek. Miesiąc szpitalu
G
Gość
Mi z chorym synem kazali isc do domu. A na drugi dzień wylądowała w szpitalu w Toruniu na dziecięcym. A pare lat temu mój brat miał podobne objawy i tez stwierdzono jelitówke, i w ostatniej chwili tez pojechał do szpitala w Toruniu i okazało ze miał rozlany wyrostek. Miesiąc szpitalu
G
Gość
Mi z chorym synem kazali isc do domu. A na drugi dzień wylądowała w szpitalu w Toruniu na dziecięcym. A pare lat temu mój brat miał podobne objawy i tez stwierdzono jelitówke, i w ostatniej chwili tez pojechał do szpitala w Toruniu i okazało ze miał rozlany wyrostek. Miesiąc szpitalu
G
Gość
Kolejna gazeta która powiela błąd w nazwisku dr Bochyńskiej a nie Bocheńskiej! Ogarnijcie się nie wiecie jak nazywa się lekarz który udziela Wam wywiadu?
M
Misiaczek28

A Pani DR Bochyńska to ma 80 lat i sama wymaga leczenia! Pani doktor Pani nawet nie słyszy co się do Pani mówi, nie wspomnę o reszcie!!

E
Ewa

a dlaczego 4 godziny czekała na przyjęcie do szpitala ?,za to ktoś beknie

G
Gość

Ta smutna historia tego biednego dziecka pokazuje w jakim stanie znajduje się polska służba zdrowia. Współczuje Rodzicom. 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska