Co dalej? Pytamy współwłaściciela i prezesa drużyny Karola Lejmana. - Trudne pytanie, pierwszy raz mierzymy się z taką sytuacją. Zamknęliśmy właśnie 2-letni etap działalności, który miał zostać zwieńczony awansem. Tak naprawdę byliśmy od celu o mały kroczek. Mieliśmy odpowiednie podstawy sportowe i organizacyjne, zawodnikom zapewniliśmy wszystko, czego potrzebowali. Oni sami mówili, że nawet w wyższych ligach nie spotkali się z taką relacją z klubem - podkreśla Lejman.
Po sezonie zasadniczym z bilansem 19-1 półfinał wydawał się formalnością. Czego zatem zabrakło w turnieju w Grodzisku? - Mieliśmy drużynę I-ligową, ale paradoksalnie nie na awans. Nie sprzyjał nam system rozgrywek. Gdybyśmy rozgrywali normalne play off, to myślę, że mielibyśmy większe szanse, a przede wszystkim taki system byłby bardziej wymierny i sprawiedliwy. O naszym losie nie zadecydowała nawet dyspozycja i forma przez cały weekend tylko jeden mecz, który przegraliśmy - uważa prezes toruńskich siatkarzy.
CUK Anioły poniosły porażkę na parkiecie, ale nie wszystko się nie udało w tym sezonie. Karol Lejman podkreśla organizacyjne i finansowe umocnienie nowego klubu. - Naszą ideą była budowa nowego środowiska w Toruniu, tutaj odnieśliśmy sukces. Mieliśmy komplet kibiców na większości meczów, wspaniałą rodzinną atmosferę na trybunach, zyskaliśmy przyjaciół i partnerów biznesowych. Mamy więc potencjał, aby nadal się rozwijać i w naturalny sposób rosnąć jako organizacja.
No właśnie, są kibice, jest potencjał, a jakie plany kadrowe po przegranym finale? Czy zespół nadal będzie prowadził Sebastian Tylicki, który czeka na ruch klubu? Strategiczne decyzje zapadną po konsultacjach z Wilfredo Leonem i jego żoną Małgorzatą, która kieruje związaną z Aniołami akademią siatkarską.
- Na razie rozmawiamy z wszystkimi bezpośrednio zaangażowanymi w ostatni sezon, analizujemy, chcemy wyciągnąć wnioski z tej porażki. Naszym celem od początku była ewolucja, a nie rewolucja, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, potrzeba na nie czasu i nie ma dróg na skróty. Byliśmy gotowi na awans w tym roku, coś nie zadziałało w tym ostatnim meczu, więc może czas na korekty i małą zmianę podejścia? Potrzebujemy kilku dni do namysłu - przyznaje prezes CUK Aniołów.
Nie ma w klubie tematu starania się o dziką kartę w Tauron I lidze, ale... - Nie wiem, jak byśmy się zachowali, gdyby taka propozycja się pojawiła. Wolałbym przejść pełną sportową drogę, ale tak naprawdę kolejny sezon w II lidze nieco zahamuje nasz rozwój, a system rozgrywek jest taki, że absolutnie niczego nam nie gwarantuje. W tym roku przegraliśmy zaledwie dwa mecze z 23, wygraliśmy dwa razy w półfinale, a i tak odpadliśmy. W zasadzie jeden set przekreślił naszą ciężką pracę przez cały rok - podkreśla Lejman.
