
Małą architekturę, która miałaby stanąć przy modernizowanej ul. Mickiewicza, zaprojektował bydgoski artysta Marek Rona. Rzeźby nawiązujące do bajek i ballad Adama Mickiewicza budzą wielkie kontrowersje.
- Miasto nie może wydać kilkuset tys. zł na kiczowate rzeźby przerażające naiwnością i głupotą - tak ocenia projekty prof. Witold Chmielewski, artysta plastyk z UMK. - Ul. Mickiewicza nie jest prywatnym ogrodem urzędników, ale przestrzenią publiczną o dużej wartości zabytkowej.
Rona broni swoich dzieł. - Wchodzę w nowe środowisko, któremu wydaje się, że ma monopol na wszystko, a zwłaszcza na sztukę - mówi Rona. - To dla Torunia byłaby kolejna turystyczna atrakcja.
Na pomysł, by przy ul. Mickiewicza pojawiły się rzeźby, wpadli urzędnicy z MZD. - To tylko wstępna propozycja - uspokaja Andrzej Glonek, szef drogowców. - Nic nie jest jeszcze ustalone. Najpierw chcemy się skupić na remoncie nawierzchni, a dopiero potem przyjdzie czas na małą architekturę.
Pomysł krytykują członkowie Stowarzyszenia Bydgoskie Przedmieście. Uważają, że MZD powinno przeprowadzić w tej sprawie konsultacje.
Prof. Chmielewski przypomina, że wieszcz miał niewiele wspólnego z historią Bydgoskiego. - Nie można go tam wciskać na siłę - uważa. - Absurdem najwyższej klasy jest kapliczka nawiązująca do ballady "Powrót taty", która stanie obok Domu Studenckiego nr 1. Trudno powiedzieć, czy będzie to obiekt kultu religijnego. Studenci będą mieli dobrą zabawę.
Jak oceniają te pomysły miejscy urzędnicy? - Pierwsze słyszę - mówi Adam Popielewski, architekt miasta. - Nie dostałem jeszcze koncepcji.
- Niczego nie widziałem. Bez komentarza - ucina Andrzej Szmak, szef Toruńskiego Centrum Miasta.