https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coś tu cuchnie

Maja Erdmann [email protected]
W Krajeńskim Parku Krajobrazowym jest pięknie..., ale czasami śmierdzi
W Krajeńskim Parku Krajobrazowym jest pięknie..., ale czasami śmierdzi Fot. Tytus Żmijewski
Zrobili wielką kupę. Na środku pola. W młodym życie. Kupa śmierdzi tak, że trudno oddychać. Smród niesie się na kilometr.

Kupę w Małej Cerkwicy zrobili miastowi. Z Sępólna Krajeńskiego. Nie na swojej ziemi. Tuż nieopodal domu burmistrza Kamienia Krajeńskiego. Ale jemu smród nie przeszkadzał. Przeszkadza za to innym mieszkańcom wsi. Poszli na skargę do powiatu. Powiat bada sprawę kupy. A nuż jest ona legalna i pobłogosławiona przez służby ochrony środowiska?

Kupa to osady z oczyszczalni ścieków w Sępólnie. Leży na terenie Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Pięknem przyrody powiat ma przyciągnąć turystów i myśliwych. Myśliwych nie przeciągnie, bo zwierzyna węch ma czuły. I od ludzkich smrodów woli trzymać się z daleka.

Park jest pełen innych odpadów. Śmieci walają się po krzakach. Na szczęście jest wiosna i roślinność bujnie wybiła. Liście zakrywają butelki plastikowe, lodówki, tony pampersów i płyty azbestowe.

W sprawie kupy
Kupa odpadów z oczyszczalni ścieków leży i śmierdzi na prywatnej ziemi. Jest nawet stosowna umowa między rolnikiem a zakładem Gospodarki Komunalnej z Sępólna, że... może sobie tam być. Problem polega jednak na tym, że tam jej być nie powinno. Nie wiadomo nawet, czy to jest czysta ekologicznie kupa. ZGK powinien co kilka miesięcy robić badania tych odpadów. Ostatnie przeprowadzono w październiku zeszłego roku. Osady zaczęto zwozić w grudniu, a więc co to za kupa nawet trudno określić.

Dariusz Krakowiak, prezes ZGK w Sępólnie twierdzi, że kupa jest legalna. Pokazuje badania próbek osadów analizowanych przez profesora z Bydgoszczy. Swoją drogę analiz osadów powinno dokonywać laboratorium z atestem Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - pan profesor takich atestów nie posiada. Czy to jednak te osady?

- No chyba tak - mówi - zresztą pojedziemy do zakładu, na oczyszczalnię. Tam kierownik wszystko powie i papiery pokaże.
Pan kierownik, Słowik Aleksander papiery ma, tylko na inne partie kupy, starsze. Ale zaręcza, że osad był wstępnie kompostowany i higienizowany. Cokolwiek to by nie znaczyło. W Cerkwicy śmierdzi świeżo.
- Leży na polu, bo to nawóz? - pytam.
- No nieee, nawóz to nie jest.
- Więc po co rolnikowi rzecz, która gleby nie użyźnia i nawozem nie jest?
- To już jest jego sprawa. Ja nie wnikam. Może to spożytkować do produkcji rolnej.
- Jakiej?
- No, pod uprawę.
- A więc to nawóz?
- No przecież pani mówię, że to nie nawóz - denerwuje się Słowik.
- My tu naprawdę się staramy - przerywa rozmowę prezes Krakowiak. - Wszystko jest legalne i zgodne z prawem. Tylko mamy problem z utylizacją odpadów. Za mało miejsca, gdzieś to musimy wywieźć. Poza tym będziemy mieli niedługo lepszą technologię. Zaręczam. A próbki gleby zbadamy... Po żniwach. Zaręczam, że jak te osady są dłużej składowane, to inaczej pachną, Zaręczam - mówi prezes Krakowiak.

Protesty piszą
Na razie technologia polega więc, na dołożeniu do osadów słomy i wywaleniu ich na pole.
Burmistrz Kamienia Krajeńskiego, Wojciech Głomski mieszka jakieś 600 metrów od kupy. - Nie przeszkadza panu, że śmierdzi? - No teraz dopiero zaczęło, jak wiatr zawieje to śmierdzi. To sąsiedzi napisali do powiatu i kontrola przecież będzie.
- To teren parku krajobrazowego. Chyba nie wolno psuć jego walorów, ludziom utrudniać życie?
- No mówię, że kontrola będzie.
Prezes spółki ZGK z Sępólna zasiada także w radzie nadzorczej ZGK w Kamieniu Krajeńskim.
Wicestarosta sępoleński Jan Spirka, skończył studia podyplomowe z ochrony środowiska. Wie jak to wszystko powinno wyglądać. - Większość gmin w Polsce ma problemy z osadami z oczyszczalni ścieków, a jest ich coraz więcej - mówi. - Powinny być kompostowane na specjalnych poletkach. Jest cała technologia, która gwarantuje, że na pole trafi po prostu nawóz. Ale to bardzo droga sprawa. Nie ma na to funduszy. Jednak prawdą jest, że jeśli te osady na polu w Cerkwicy są na wpółprzetworzone, nie powinny się tam znaleźć. Wyraźnie mówi o tym ustawa o gospodarce odpadami.

- Muszą być konkretne badania partii na konkretnym polu - przyznaje szefowa ochrony środowiska w powiecie sępoleńskim.
Taka kupa osadów może spowodować niemałe spustoszenie w systemie ekologicznym całej okolicy. - Zwierzęta się wyprowadziły - alarmują myśliwi. - Równowaga w lasach parku krajobrazowego została zaburzona.

Zagrożenie ekologiczne
Ale kto by się tam przejmował, przecież trzeba coś z tymi kupami zrobić. Pozbyć się wywieźć na pole i zapomnieć. - Jeśli będzie padał deszcz wszystko rozmyje. Jeśli w tym są metale ciężkie, pola będą skażone - mówi Tadeusz Garlicki, specjalista od spraw składowania i przetwarzania odpadów z Radzimia.
- Jeśli ludzie oddadzą takie zboże do młyna to i tak nic nie wyjdzie na jaw - mówi wicestarosta Spirka. - Bo młyn bada zboże na obecność glutenu, a nie składników trujących takich jak metale ciężkie.
Z tego co twierdzą fachowcy, na glebie z takimi odpadami może rosnąć na przykład wierzba energetyczna, albo inne rośliny, które nie nadają się do spożycia. Jednak jest jeden problem. Na południu Polski próbowano taki nie do końca przygotowany nawóz stosować w lasach. Natura może i by sobie z nim poradziła, tyle tylko że strasznie śmierdziało i zwierzęta wyprowadziły się z tych okolic.

Niedaleko kupy osadów jest rów, który odprowadza wodę do pobliskiego jeziora.

Sprawa azbestu
Krajeński Park Krajobrazowy nie dość, że śmierdzi, to jeszcze jest zaśmiecony. Wystarczy przystanąć przy mniej uczęszczanej drodze i zajrzeć do rowu. Dla bardziej wytrwałych turystów proponuję wycieczkę wzdłuż pola rzepaku, by doznali prawdziwego szoku estetycznego na łonie natury. Wpasowane w zieleń listowia lodówki, pampersy, płytki azbestowe. Widok jak marzenie. - Tyle razy monitowałem do burmistrzów Sępólna i Kamienia. Prosiłem, by coś z tymi dzikimi składowiskami zrobili. Jak grochem o ścianę - mówi Tadeusz Garlicki z Radzimia. - To przecież wstyd, żeby w cywilizowanym kraju, w parku ochrony przyrody takie rzeczy się walały.

Burmistrz Kamienia Krajeńskiego, ten sam, któremu smród z kupy osadów pod domem nie przeszkadzał jest zaskoczony. - Dobrze, mówi pani, że azbest tam jest. Wyślę ludzi i wywiozą. Na ile możemy, to reagujemy na takie powiadomienia. Problem jest duży, ale my funduszy mamy mało. Sortowania odpadów by się nam przydała, ale na razie jej nie robimy, bo pieniądze poszły na salę gimnastyczną.

Dajcie nam spokój
A mieszkańcy Radzimia mówią, że gdyby tylko była taka możliwość, to by śmieci segregowali. Przecież i tak to robią. - Ja to odpady kuchenne do wiaderka wyrzucam i potem na kompost wysypuję. Papier i podobne spalam. Zostają plastiki i inne rzeczy, z którymi nie mam co zrobić. Jakby był jakiś system odbioru - bym korzystała - mówi mieszkanka Radzimia.

W Radzimiu mieszka też Tadeusz Garlicki. Człowiek z pasją. - Śmieci to prawdziwa kopalnia złota. Można na nich zarobić, ale trzeba chcieć zainwestować. Tu u nas jest nieczynna chlewnia. Zrobiłem plany zagospodarowania jej na odpady. Każdy z władzy mnie słucha, kiwa głową, że pomysł piękny i na tym się kończy. Garlicki opatentował sposób odzyskiwania surowców wtórnych ze śmieci. - Wszystko można wykorzystać, zgodnie z zaleceniami Unii.

- Odpady z oczyszczalni ścieków mogą przerobić na biohumus dżdżownice. To nie bajka, za granicą tak robią. Butelki plastikowe z pocałowaniem ręki przyjmą przetwórnie na południu Polski. Szkło po odpowiednim zmieleniu można używać zamiast soli do sypania dróg gdy ślisko. Tu może być piękne miejsce, tylko żeby władzy się chciało o to zadbać.

Na razie w Krajeńskim Parku Krajobrazowym bez zmian. Śmieci w krzakach, a kupa osadów w życie śmierdzi i truje.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska