GTK Gliwice - Anwil Włocławek 77:88 (20:20, 17:20, 12:26, 28:22)
GTK: Mcewen 24 (4), Frąckiewicz 13, Laksa 12 (1), Gray 9 (1), 7 as., Price 5 oraz Bender 6, Malesa 4, Śnieg 2, Palmowski 2, Busz 0, Gusławski 0, Henderson 0.
Anwil: Garbacz 17 (3), Petrasek 14 (1), Joesaar 13 (3), Ypung 5, Bell 4 oraz Sanders 13 (3), Groves 12, Kostrzewski 6, Łączyński 3 (1), Schenk 1, Wadowski 0, Siewruk 0.
Początkowo na parkiecie wcale nie było widać różnicy w tabeli. Gliwiczanie przygotowali mocną defensywę i kosztem wielu przewinień mocno utrudniali życie włocławianom (Anwil przez pierwszych 6 minut meczu oddał tylko 6 rzutów z gry). Brakowało trafień z dystansu, a pod koszem czekała zmasowana i fizyczna defensywa GTK. Na sam koniec kwarty piękną akcją popisał się Kamil Łączyński, który odebrał piłkę rywalowi i trafił za 3 równo z końcową syreną
Dopiero w 14. doczekaliśmy się prowadzenia Anwilu po trafieniu z dystansu Luke'a Petraska. Do poziomu defensywy powoli dostrajał się Anwil także w grze ofensywnej. Gospodarzy mocno ciągnął w tym meczu Koby Mcewen, który trafiał z dystansu także przez ręce obrońców i do przerwy miał na koncie 19 pkt (6/10 z gry, 4/4 z wolnych). W końcu udało się jednak popisy Amerykanina trochę ograniczyć tuż przed przerwą i przejąć prowadzenie. I to mimo dużych kłopotów Victora Sandersa, który grał nerwowo i do przerwy miał 0/3 z gry i 3 faule w 5 minut.
Po przerwie Anwil wreszcie zaczął budować poważniejszą przewagę. Decydowała o tym przede wszystkim defensywa (świetny Sanders), która wymuszała trudne rzuty gliwiczan oraz spokojniejsze akcje w ataku. W tych z kolei wyróżniał się Janari Joesaar. Gliwiczanie byli bezradni i pod koniec 3. kwarty przewaga włocławian przekroczyła 20 punktów.
