Nawet uczeń szkoły podstawowej poproszony o wymienienie niezdrowych artykułów spożywczych bez trudu wyrecytuje całą listę z chipsami i colą na czele. I co z tego, skoro właśnie puste kalorie smakują dzieciom najbardziej i to przede wszystkim ich szukają w szkolnych sklepikach. Oczywiście ktoś mógłby pokusić się o stwierdzenie, że kupują je, bo nie mają większego wyboru.
Przez wiele lat szkoły raczej nie ingerowały w ofertę. Zaczyna się to jednak zmienić. W Szkole Podstawowej nr 8 w Świeciu, w ubiegłym roku szkolnym, z inicjatywy rady rodziców odbyło się w tej sprawie spotkanie, na którym zapadło kilka istotnych postanowień. - Pierwsze z nich dotyczyło absolutnego wycofania tanich chińskich słodyczy typu oranżada w proszku lub podejrzane pastylki smakowe - mówi Sylwester Gmys, dyrektor szkoły. - Znikły też napoje w szklanych butelkach. Stwarzają one bardzo realne zagrożenie. Przed kilku laty zdarzyło się, że uczeń połknął kawałek szkła, które prawdopodobnie pochodziło z ukruszonej szyjki.
Panie prowadzące interes dostosowały się do sugestii. Jednocześnie musiały przełknąć gorzką pigułkę w postaci spadku obrotów. Bo zdrowsze polskie słodycze czy chipsy owocowe nie miały już tylu amatorów. Zdaniem dyrektora sednem problemu są złe nawyki żywieniowe, jakie dzieci wynoszą z domów. - Rodzice nie lubią słuchać takich uwag, ale jedzenia chipsów i popijania ich przesłodzonym, gazowanym napojem dzieci uczą się w domu - zaznacza Gmys. - Możemy próbować zmieniać te przyzwyczajenia, ale nie liczyłbym na wielki sukces bez odpowiedniego wsparcia rodziców.
Czytaj też: Warzywa lepsze od szczepionki
Moda na wodę
Także w Gimnazjum nr 1 w Świeciu szkoła stara się dbać o żołądki młodych ludzi. - Niektóre pomysły, choć dobre, nie sprawdziły się - ubolewa Sabina Janiszewska, dyrektora placówki. - Tak było np. z chipsami owocowymi, które nie schodziły bo były za drogie. Amatorów nie znajdowały też jogurty. Udało się natomiast ograniczyć sprzedaż słodkich napojów na korzyść wody mineralnej. Systematycznie rośnie też sprzedaż kanapek i drożdżówek, które też co prawda są słodkie, ale lepsze to niż większość słodyczy. Przyjęła się również sprzedaż jabłek na sztuki.
Gimnazjum w Nowem naciskało na prowadzącego sklep, aby wprowadził kanapki. Okazało się, że jest na nie spore zapotrzebowanie. Podobnie jak na świeżą drożdżówkę.