Otwartą debatą z przewodniczącym sejmowej komisji rolnictwa i prezesem Izby Rolniczej woj. kujawsko-pomorskiego zainteresowane były przede wszystkim osoby związane z wsią. Wśród nich byli także wójtowie.
Zwykła mafia
Pierwszy, na przygotowane wcześniej pytania, odpowiadał Wojciech Mojzesowicz . Znaczną część swego wystąpienia poświęcił amerykańskim wielkotowarowym tuczarniom trzody, których pojawia się w Polsce coraz więcej. Są one istotnym zagrożeniem dla rodzimych hodowli. Suchej nitki nie zostawił także na dilerach nawozów sztucznych. - Są to typowe działania mafijne - _przekonywał. - Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy nawet duża grupa producencka nie może zamówić nawozów bezpośrednio w fabryce, tylko musi zrobić to za pośrednictwem dilera? Ten, rzecz jasna, nalicza sobie odpowiednią marżę.
Daleko do dobrobytu__
Z pewnością sytuacja rolników byłaby lepsza, gdyby mieli silnego sprzymierzeńca w Ministerstwie Rolnictwa. Ale tak chyba nie jest, co w sugestywny sposób próbował dowieść Krzysztof Ardanowski, prezes Izby Rolniczej. - Unijny komisarz ds. rolnictwa otrzymał informacje od polskiego rządu, że dzięki unijnym dopłatom dochody rolników wzrosły o 74 procent - podawał jako przykład. - To bzdura, która dzięki mediom coraz bardziej się utrwala. Tymczasem wiemy najlepiej, że wielu chłopów zmuszonych jest do przejadania majątku, którego dorobili się ich ojcowie i dziadkowie. _
Powodów braku skutecznych działań w obronie rodzimej produkcji dopatrywał się także w braku porozumienia pomiędzy organizacjami rolniczymi. Eksportowi na Zachód nie sprzyja także silna złotówka. Tekst i fot.
Czy wyszli na zero?
Andrzej Bartniak

Wbrew powszechnym opiniom unijne dopłaty nie wpłynęły znacząco na sytuację rolników. Niemal w całości pochłaniają je droższe środki produkcji. O stanie rolnictwa dyskutowano wczoraj z Wojciechem Mojzesowiczem i Krzysztofem Arda-nowskim, którzy spotkali się z mie-szkańcami powiatu.