Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy oburzeni niskimi karami dla oszustów z Chojnic

ANNA KLAMAN
FOT. KRZYSZTOF TOMASIK
Nasi Czytelnicy nie mogą uwierzyć, że słupski sąd wymierzył tak niskie kary dla małżeństwa, które upozorowało śmierć, by wyłudzić pieniądze z kilku firm ubezpieczeniowych. A także dla współpracującego z nimi neurochirurga Bartosza W.

- Nie ma sprawiedliwości w tym kraju - mówi jeden z naszych Czytelników. - Ten wyrok nie jest żadną przestrogą dla podobnych hochsztaplerów. Ludzie dowiadują się, że warto ryzykować, bo łupy duże, a ewentualna kara nie odstrasza.

To nie jedyna wypowiedź w tym tonie. Nasi rozmówcy pytają, dlaczego sąd tak łagodnie potraktował ludzi i wypuścił ich z aresztu, mimo wyroku bezwzględnego pozbawienia wolności.

Przypomnijmy, Dariusz S., który grał pierwsze skrzypce w misternym planie, dostał 3 lata i trzy miesiące więzienia, a jego żona Dorota S., rzekoma nieboszczka, jeszcze mniej, bo tylko dwa lata. Teraz zapewne się odwołają z wolnej stopy, bo wyrok jest nieprawomocny. Dodajmy, że sąd naliczył im na poczet odbycia kary miesiące odsiadki w areszcie.

I tak Dariuszowi S., jeżeli wyrok nie zostanie zmniejszony, do odsiadki zostanie dwa lata i pięć miesięcy, a jego żonie rok i cztery miesiące. Lekarzowi Bartoszowi W., który wystawił małżonkom kartę zgonu, zasądzono dwa lata więzienia. W areszcie spędził około czterech miesięcy, więc do więzienia trafi na rok i osiem miesięcy.

Sprawdziliśmy, o jakie kary wnosiła Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Dla Dariusza S. chciała trzech lat i pół roku więzienia, dla Doroty S. dwóch lat, a dla Bartosza W. dwóch lat i sześciu miesięcy.

Dodajmy, że małżonkowie zostali zobowiązani do zwrócenia 400 tys. zł dwóm firmom ubezpieczeniowym oraz zapłaty 80 tys. zł grzywny. Czy zapłacą to wielka niewiadoma, bo ... nie mają ani złotówki. Przynajmniej oficjalnie. Tuż przed swoją śmiercią Dorota S. przepisała swój majątek mężowi, a ten bratu. Teraz prokuratorzy w Słupsku zastanawiać się będą, czy można uchylić akt notarialny.
Gdyby Dariusz S. nie zapomniał o urządzeniu pogrzebu, to zgodnie z planami zgarnąłby nie tylko 400 tys. zł, ale 9 mln zł i wyjechałby z kraju razem z "nieboszczką". Żyliby za granicą na koszt polskich ubezpieczalni razem z synem Piotrem, któremu jako jedynemu udało się opuścić Polskę. Przy użyciu sfałszowanego paszportu, wyrobionego dzięki swojemu koledze, uciekł przed poszukującą go policją. Piotr S. miał kłopoty z prawem, to właśnie dla niego rodzice postanowili sfingować śmierć i wyłudzić pieniądze.

Jeszcze jedna ważna informacja: sąd uchylił współpracującemu z małżeństwem lekarzowi zakaz wykonywania zawodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska