Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dęby jeszcze szumią

MARIETTA CHOJNACKA [email protected]
Takie drzewa chcą wyrywać. Ile lat trzeba czekać, by tak wyrosło?
Takie drzewa chcą wyrywać. Ile lat trzeba czekać, by tak wyrosło? Fot. Marietta Chojnacka
Niedawno z pompą sadził i święcił papieski dąb w Lutówku. Teraz chce wyciąć stuletnie dęby przy kościele.

Szanowany i wielce pracowity ksiądz Marian Kotewicz ciągle buduje, ale po sobie zostawia betonową pustynię. A wierni się cieszą, bo kościoły pięknieją, cmentarze porządnieją, a na Krajnie przybywa kaplic. Proboszcz rządzi parafią w Lutowie. W tym roku za zasługi budowlane dostał od władz Sępólna prestiżową statuetkę św. Wawrzyńca.

W Lutowie przy parafialnym kościele i na cmentarzu wyciął wszystko, co miało liście. Spokoju umarłych strzegą i oko parafian cieszą nietracące liści tuje.
Teraz przyszedł czas na drzewa przy filialnym kościele i cmentarzu w Lutówku. - I nam też, w sercu Krajeńskiego Parku Krajobrazowego posadzi te tuje - żalą się obrońcy drzew z Lutówka.
- To bezbożniki, co nie chcą ratować cmentarza i kościoła - odparowują zwolennicy wycinki dębów.

Sanepid każe

Lutówko - siedziba nadleśnictwa i duma Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Cisza, lasy i jeziora. Jak grzyby po deszczu rosną nowe domy miastowych. Wszystko zanurzone w zieleni, bo kilka rezerwatów i bogaty krajeński las widać na każdym kroku. We wsi mówią, że dla tych miastowych nawet drogę z Sępólna do Lutówka wyremontowano za grube unijne miliony. Bo jest też i stare Lutówko - gospodarskie, co to zawsze z księdzem.
Ponad 20 lat temu proboszcz ks. Marian Kotewicz wybudował tu kościół filialny. Na dawnym cmentarzu ewangelickim pod topór szły dorodne dęby. I powstał ceglany kościół z ośrodkiem rekolekcyjnym. Od lat przyjeżdżają tu rodziny, aby w pięknym miejscu być bliżej Boga. A przez okno słychać szelest dębowych liści i świergot ptaków gnieżdżących się w stuletnich drzewach. Bo przy kościele z dwóch stron ocalał dębowy szpaler.

I na niego zagiął parol słynny na Krajnie proboszcz budowniczy. Tłumaczy, że dęby zostały skazane na wycinkę przez sępoleński sanepid, który nakazał odgrodzić cmentarz od ośrodka rekolekcyjnego. Ksiądz napisał do Urzędu Miejskiego w Sępólnie wniosek o pozwolenie na wycinkę dębów w Lutówku, ale po radzie szefa rolnictwa Jarosława Dery zmiękł i chce już wyciąć tylko te przy cmentarzu. - Poradziłem żeby napisał na cztery dęby, bo na wszystkie nie ma szans - wyjaśnia Dera. - We wniosku - poza koniecznością budowy ogrodzenia - pojawiła się informacja, że dęby ze względu na słaby system korzeniowy grożą wywróceniem. Do wniosku dołączył zarządzenie sanepidu.

Z petycją po wsi

Ksiądz Kotewicz czuł, że szanse na zgodę wycięcia drzew są nikłe, więc postanowił zaangażować wieś. Rada parafialna zaczęła zbierać podpisy, a do bardziej znaczących mieszkańców Lutówka, których sprzeciwu się obawiał, wybrał się osobiście albo kazał omijać. Mieszkańcy Lutówka podpisali, bo kto księdzu odmówi? Zebrał 176 podpisów i przywiózł petycję o wycinkę do magistratu.

Znalazła się jednak grupa, która się sprzeciwiła. Zadzwonili do "Pomorskiej": - Pomóżcie, bo nam w sercu Krajeńskiego Parku Krajobrazowego stare dęby wytną.
W niedzielę na cmentarzu starli się obrońcy dębów z tymi, którzy murem stoją za wycinką. - Dęby należy wyciąć , bo korzenie podważają pomniki - mówi Mirosława Wójcik z rady parafialnej. - Ogrodzenie trzeba zbudować i drogę pożarową wytyczyć.

A jak to zrobić bez wycinki?
Inni nie przebierają w słowach, atakując obrońców drzew. - Wypowiadają się ci, którzy nie mają tu grobów - twierdzą. - Nowi bronią drzew, a co z grobami naszych bliskich i z naszym kościołem? Liście zaśmiecają pomniki, suche gałęzie spadają na kościół. Czy drzewa są od niego ważniejsze?

Rżnąć pradziadka

Społeczni opiekunowie przyrody - bo tak na tę potrzebę chwili nazwali się obrońcy dębów w Lutówku - zbijają jeden po drugim te argumenty.
Po pierwsze, żaden pomnik nie jest naruszony. - Pewnie tego bym na zebraniu wiejskim nie powiedział, bo obawiałbym się linczu, ale czy tak trudno zrozumieć, że stare dęby, których korzenie głęboko sięgają na cmentarz, wchłonęły soki ze zmarłych - zastanawia się inżynier ogrodnictwa Waldemar Lamparski. - Czy ludzie mają sumienie tak rżnąć pradziadka? Ja tu mieszkam kilka lat, ale mam nadzieję, że zostanę na zawsze i spocznę pod tymi dębami.

Jako doświadczony ogrodnik przypomina, że w dużych miastach na cmentarzach tworzy się parki. - Dendrologii, czyli nauki o drzewach uczyliśmy się na cmentarzu w Szczecinie - wspomina studenckie czasy.

Teresa Ruthendorf-Przewoska, której dom sąsiaduje z cmentarzem w Lutówku, przypomina, że nawet w Więcborku chodnik inaczej wytyczyli, żeby oszczędzić zabytkowe drzewo. - A co z bankiem na Jagiellońskiej w Bydgoszczy - dodaje. - Wokół drzewa się pobudował. A w Lutówku dla kilku metrów płotu pod topór mają pójść 4 zdrowe stuletnie dęby.

Inżynier budownictwa Stanisław Warych, który przed rokiem sprowadził się do Lutówka z Żywca, dodaje, że ogrodzenie nie jest problemem. - Można je wytyczyć na tysiąc sposobów i drzewa oszczędzić - zapewnia.
Z kolei leśnik Piotr Ruthendorf-Przewoski zbija argument o chorych dębach. - Suche gałęzie i konary można bez problemu wyciąć, przecinka sanitarna to przecież stosowana także w gminie Sępólno metoda - ironizuje. - Jestem co prawda rencistą, ale jeszcze pamiętam, że dąb ma palowy korzeń, a na podmokłych terenach pod kątem 45 stopni wytwarza rozłożysty system korzeniowy. Daję głowę, że nawet przy największych wichurach nigdzie nie wywracają się dęby. A po wycince będą kłopoty znacznie poważniejsze.

Potwierdza to budowlaniec. - Korzenie zostaną w ziemi, a sięgają nie tylko na cmentarz, ale i pod kościół - przypomina Warych. - Będą gnić i ziemia zacznie się osuwać. Za kilka lat mogą siadać fundamenty. Kto wtedy odpowie za katastrofę budowlaną?

Sołtyska Lutówka Krystyna Dzikowska odpiera też argument o drodze pożarowej. - Miejsca jest dość, tylko niech ksiądz posprząta bałagan za kościołem - radzi. - Z sołeckich pieniędzy płacimy za wywóz pojemników spod kościoła, ale ksiądz śmieci chomikuje. Nic dziwnego, że przy takich porządkach straż pożarna miałby kłopot z wjazdem.

Kto za to zapłaci

A ogrodnik Lamparski zastanawia się, czy mieszkańcy Lutówka zrzucą się na wycinkę. I nie chodzi wcale o ekipę drwali, lecz ustawowe opłaty. Jarosław Dera z sępoleńskiego magistratu podaje, że za metr kwadratowy trzeba będzie zapłacić 76 zł 32 gr. - A jeśli wycinka będzie nielegalna, to tę sumę trzeba pomnożyć przynajmniej razy trzy - informuje.
- Ta wojna o cztery dęby jest śmieszna - usłyszeliśmy na cmentarzu. - Robią aferę, choć wokół pełno drzew w lesie.
Tymczasem dyrektor Krajeńskiego Parku Krajobrazowego Jan Król przypomina, że zgodę na wycinkę daje Urząd Miejski w Sępólnie. - My tylko opiniujemy w imieniu wojewody - dodaje Król. - Niemniej, na wycinanie zabytków przyrody, alei prawem chronionych i zdrowych, niezagrażających bezpieczeństwu drzew - nie zgadzamy się.

A z Lutówka jest też Ryszard Zambrzycki, nadleśniczy i szef rady naukowej Krajeńskiego Parku Krajobrazowego, więc stanowisko leśników z Lutówka jest jasne.
Urzędnicy nie chcą bardziej skłócać wsi. - Tę sprawę musimy rozwiązać inaczej - mówi Dera. - Tyle instytucji jest w te dęby zaangażowanych, że postanowiliśmy rozpisać rozprawę administracyjną w terenie. Na początku grudnia spotkamy się wszyscy w Lutówku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska