W ubiegłym roku pana masło przebiło smakiem wszystkie kilkadziesiąt produktów startujących w konkursie na Smak Roku. Jak osiągnął pan tak dominujący smak masła?
Po 15 latach studiowania i pracy poza domem pojawił się pomysł, żebym wrócił do Ostrowa Świeckiego i zajął się bydłem, które od zawsze było w naszym gospodarstwie. Ideą było wejście w produkty mleczne, jak masło czy twaróg, które kiedyś robiła moja babcia. Jednak nie wytwarzało się ich w naszym domu od 20 lat, postanowiliśmy więc z mamą odtworzyć babciny smak. Mama - kucharka z poczuciem smaku, ja - absolwent genetyki bydła, ale okazało się, że znalezienie właściwego smaku masła nie było proste. To nie ten zapach, nie ta konsystencja, aż wreszcie, po wielu staraniach, osiągnęliśmy to, co chcieliśmy.
Co wcześniej robiliście nie tak?
Musieliśmy np. zmienić żywienie bydła. Mamy 17 krów na łąkach. Masło, jako tłuszcz, łapie zapachy, dlatego letnie masło pachnie łąkami, ziołami. Z tego powodu zimą, oprócz kiszonki, też dajemy krowom siano. Drugą sprawą jest właściwa obróbka: czystość doju, zdrowe krowy, pasteryzowanie. Istotna jest również rasa bydła. Mamy krowy rasy Jersey, typowo serowarskie, bo ich mleko ma odpowiednią strukturę białek i więcej tłuszczu.
Jak wygrana na Festiwalu Smaku w Grucznie wpłynęła na państwa działalność?
Upewniliśmy się, że jest zainteresowanie naszym produktem. Początkowo chcieliśmy tylko wystawić się na Festiwalu, ale zaproszono nas do konkursu. Nie mieliśmy żadnych oczekiwań, byliśmy zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się o wygranej. Ktoś pokazał nam „Gazetkę Festiwalową”, a tam nasze masło na okładce. Przywieźliśmy na sprzedaż zaledwie 30 kostek, zeszły więc natychmiast. Nie było szansy dorobić masła na kolejny dzień, bo dojrzewanie śmietany i wirowanie to kilkudniowy proces.
Gdzie na co dzień można kupić pana masło?
Siostra otworzyła warzywniak w Świeciu. Sprzedajemy tam też świeże mleko, soczyste maślane sery podpuszczkowe i ser smażony z kminkiem. W tym roku będziemy również Festiwalu w Grucznie. Tam, gdzie rok temu, czyli w Alei Serów.
Nie narzeka pan na brak klientów?
Rynek zdrowych produktów dynamicznie się rozwija. Coraz więcej ludzi nie patrzy na cenę, tylko na to, żeby pochodzenie produktu było pewne, bo dla rosnącej grupy klientów najważniejsze jest zdrowie. Chcą znać producenta i usłyszeć jego opowieść o tym, jak tworzy. Cena często jest porównywalna, np. moje masło kosztuje 8 zł.
Pokaz lotniczy w Grudziądzu