Dłużnicy bez wygód

     W blokach Spółdzielni Mieszkaniowej "Zrzeszeni" mieszka ponad 900 rodzin. Średnio co dziewiąty lokator ma wobec spółdzielni dług, przekraczający wartość 3-miesięcznego czynszu. Zadłużenie sięga już ponad 300 tys. zł. - Płynność finansową jeszcze zachowujemy, ale jak tak dalej będzie, to możemy ją utracić - mówi Magdalena Grass-Ostrzycka, główna księgowa spółdzielni.
     Wobec największych dłużników, mających ponad 10 tys. złotych zaległości spółdzielnia podjęła
     radykalne kroki
     - odcięła dopływ ciepłej wody i wyłączyła ogrzewanie. - Pracownicy spółdzielni weszli do mieszkań pod pretekstem sprawdzenia wodomierzy - mówi jedna z oburzonych lokatorek, która po tej wizycie ma zimne kaloryfery i zimną wodę.
     Tego typu restrykcje spotkały na razie kilku zadłużonych lokatorów z wyrokami eksmisji. Czy są to działania
     zgodne z prawem?
     Spółdzielnia twierdzi, że tak. - Jeśli ktoś nie płaci za energię elektryczną, to elektrownia także odcina dopływ prądu - mówi Magdalena Grass-Ostrzycka. - Tak samo jest w przypadku nieregulowania opłat za dostarczony gaz. Dlaczego w przypadku ogrzewania i ciepłej wody ma być inaczej?
     Za podgrzanie wody i dostarczenie ciepła do mieszkań spółdzielnia "Zrzeszeni" płaci Miejskiemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej. - Nie możemy dopuścić do tego, by z powodu dłużników, cały blok był pozbawiony ciepła - tlumaczą władze spółdzielni. - A to
     jest realne
     jeśli nie będziemy mieli z czego płacić MPEC-owi. Wcześniej zadłużonym rodzinom spółdzielnia proponowała m.in. zamianę mieszkań na mniejsze, ale z tej oferty nie skorzystały. W mieście brakuje natomiast mieszkań socjalnych, do których spółdzielnie mieszkaniowe mogłyby eksmitować dłużników z wyrokami za niepłacenie.