W tym tygodniu handlowcy z pawilonu na osiedlu Marianki otrzymają umowy określające nowe stawki za dzierżawę. Po wielkiej awanturze znaleziono wreszcie kompromis. Żaden z najemców nie zgodził się na więcej, jak 25 zł za metr. Z jednym wyjątkiem. Właściciel sklepu mięsnego płaci 50 zł za metr. Przystał na tak wygórowaną stawkę na długo zanim rozgorzała dyskusja o podwyżkach.
- Obecne rozwiązanie powinno zadowalać obie strony - uważa Stefan Wojnowski, prezes SM. - Wprawdzie negocjacje rozpoczynały się od 40 zł za metr, ale w trakcie kolejnych rozmów zarząd musiał zweryfikować swoje wyobrażenia o tym, ile możemy zarobić na pawilonie. Nikt nie przystałby na tak drastyczną podwyżkę.
Niezły cwaniak
Tylko jeden z dotychczasowych dzierżawców pożegnał się z lokalem i jedynie dlatego, że od dawna za niego nie płacił spółdzielni. Dług wynosi prawie 20 tys. zł. Ale najciekawsze w tej sprawie jest to, że pomieszczenia podnajmował komuś innemu, za co kasował trzykrotność czynszu. Co miesiąc do jego kieszeni trafiała okrągła suma, z której teraz będzie musiał się wytłumaczyć przed sądem.
Tekst i fot.